Islamem dobrze się straszy

Podsycanie lęków przed „obcymi” może doprowadzić do dramatów – przestrzegają muzułmanie mieszkający w Polsce.

06.08.2023

Czyta się kilka minut

Islamem dobrze się straszy
Pogrzeb imigranta z Jemenu na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach. Mustafa Mohammed Murshed al-Raimi zmarł w lesie przy granicy polsko-białoruskiej. 21 listopada 2021 r. / JAKUB KAMINSKI / EAST NEWS

Dopiero ósma rano, a już zaczyna doskwierać upał. Stoję przed hotelem Biała Gwiazda – to stary budynek znajdujący się za stadionem Wisły Kraków. Starsza kobieta w hidżabie, na wózku, zbiera datki. „Proszę o pomoc”, „zakat”, „please help” – czytam kartkę w trzech językach: polskim, arabskim i angielskim. Nic dziwnego, w hotelu właśnie zaczynają się uroczystości Eid al-Adha, Święta Ofiarowania, które polscy Tatarzy określają jako Kurban Bajram.

Jestem tu dzięki Ehabowi al-Otibiemu i Hudzie Awad, parze z Jordanii; oboje pracują w firmach informatycznych w Krakowie. Chcą mi pokazać, jak krakowscy muzułmanie upamiętniają miłosierdzie Boga, który zlitował się nad Ibrahimem i jego synem Izmaelem. Miliony wyznawców islamu w ten dzień pielgrzymują do Mekki (al-hadż) i przekazują zakat
, datki na ubogich, wypełniając w ten sposób najważniejsze zobowiązania religijne.

Hala sportowa wewnątrz Białej Gwiazdy nie jest tym razem wypełniona zawodnikami i kibicami. Ponad tysiąc osób, głównie mężczyzn, rozkłada dywaniki do modlitwy i odprawia ablucję, rytualne obmycie. Organizująca to wydarzenie Liga Muzułmańska w RP zgromadziła jedną z najbardziej różnorodnych grup ludzi, jaką widziałem w Krakowie od czasu Światowych Dni Młodzieży w 2016 r. Widzę tradycyjne stroje somalijskie, nigeryjskie, senegalskie, eleganckich Palestyńczyków i Saudyjczyków, wystrojonych w salwar kamiz Pakistańczyków i Indusów. Wśród modlących się jest też wiele osób z Azji Środkowej i ­Południowo-Wschodniej. Oprócz tego nieliczni biali, być może konwertyci.

Strach, szansa na głosy

W Polsce trwa tymczasem kampania wyborcza. Jej przedwakacyjna odsłona była dość nieoczekiwana – partia rządząca odeszła od tematu Jana Pawła II czy rosyjskich szpiegów, a zdecydowała się podnieść temat relokacji imigrantów, który wrócił na początku czerwca do europejskiej debaty publicznej. Kaczyński wykorzystał wywołującą niechęć kwestię („solidarność europejska nie może mieć formy szantażu: zapłaćcie albo przyjmijcie”), by budzić strach przed zagrożeniem, jakie mają stanowić imigranci z krajów z większością muzułmańską.

Paliwa do antyimigranckiej retoryki dolały zamieszki w podparyskich dzielnicach, które wybuchły po zastrzeleniu przez funkcjonariusza policji 17-letniego Nahela Merzouka, Francuza pochodzenia algierskiego i marokańskiego. W polskiej debacie publicznej nie miało znaczenia, że ani Nahel, ani zdecydowana większość z setek aresztowanych w czasie zamieszek nie była imigrantami – to ich rodzice i dziadkowie pełni nadziei przybyli do Francji. – Ich potomkowie płacą dziś za budowę gett i nierozsądną, niesprawiedliwą politykę migracyjną Francji – mówi krakowski imam Adam Abdel Fattah.

Dla polskich polityków jest to jednak okazja do kontynuowania walki o głosy. „Nie zgadzamy się, aby państwo polskie ponosiło koszty społeczne i finansowe błędnych decyzji innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej” – czytamy w przegłosowanym przez Sejm 16 czerwca projekcie uchwały, która wyraża sprzeciw wobec tzw. europejskiego paktu migracyjnego. Ma on wprowadzić mechanizm relokacji (który jednak nie będzie obowiązywał Polski ze względu na dużą liczbę przyjmowanych osób z Ukrainy). Politycy Zjednoczonej Prawicy wykorzystali temat, by związać kwestię migracji muzułmanów z zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polaków: „My chcemy pomagać, (...) ale nie chcemy, żeby ktoś nas zmuszał do zmiany naszego modelu życia, obniżenia naszego bezpieczeństwa i zmiany tego modelu gospodarczego, który skonstruowaliśmy i który nawet w trudnych czasach daje dobre wyniki” – stwierdził w wywiadzie dla Polsat News Jarosław Kaczyński.

Jakie będą konsekwencje kampanii wyborczej dla wyznawców islamu? – Czujemy się, jakbyśmy cofnęli się o pięć lat. Wtedy stosowano tę samą retorykę. Straszono ludzi i to odbijało się w sposób pośredni bądź bezpośredni na muzułmanach żyjących w Polsce. Czujemy więc zaniepokojenie wypowiedziami polskich polityków – komentuje Abdel Fattah. I nie ma na myśli wyłącznie wypowiedzi liderów prawej strony sceny politycznej.

Opozycja nie bez winy

Wiele osób ze społeczności muzułmańskiej z zaskoczeniem przyjęło wypowiedzi Donalda Tuska i polityków Koalicji Obywatelskiej na temat islamu. Dr Lubna al-Hamdani – pochodząca z Iraku lekarka pracująca w Warszawie – wprost przyznaje, że boli ją, gdy „pokazuje się ludzi takich jak ja czy mój syn jako zagrożenie cywilizacyjne dla Polski”.

– Niestety już raz przeżyłam nagonkę na uchodźców kilka lat temu i poczułam, jak społeczeństwo było nastawione negatywnie i niechętnie wobec muzułmanek. Wtedy byłam ofiarą agresji słownej. Dziś boję się o siebie i synka – mówi. – Dzieci pochodzenia arabskiego lub wyznające islam, w tym mój syn, często muszą słuchać o tym, że są czarne lub niewierzące. Że nie są Polakami. Do tego nie trzeba nagonki ze strony PiS czy PO. Co będzie teraz?

1 lipca 2023 r. Tusk zamieścił w mediach społecznościowych wideo, w którym skomentował dokument – jak mówi – „szykowany przez Kaczyńskiego”. ­Odniósł się w ten sposób do projektu rozporządzenia Ministra Spraw Zagranicznych, który miał liberalizować przepisy wjazdowe dla obywateli 20 państw. Jak mówił Tusk: „Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji. I właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak – cytuję – Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria czy ­Islamska Republika Pakistanu”.

Lider PO podkreślał „islamskość” niektórych państw, choć pomija już „demokratyczność” czy „monarchiczność” innych. „Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tysięcy obywateli, 50 razy więcej niż w 2015 roku” – kontynuuje Tusk i przestrzega: „Te wizy będzie można dostać łatwo i szybko, będą je rozdzielać zewnętrzne firmy, bo tak dużo jest zamówień”.

W kolejnej wypowiedzi z 4 lipca Tusk ostrzegał, że rządzący „prawdziwą bombę dopiero nam szykują”: „Mam tu w ręku rozporządzenie przez nich przygotowane, zgodnie z którym w przyszłym roku chcą rozpatrzyć co najmniej 400 tysięcy wniosków wizowych, głównie w państwach Azji i Afryki, a jeśli damy im całą kadencję, to tych wniosków rozpatrzą grubo ponad milion. To będzie taki prawdziwy milion Kaczyńskiego!” – straszył lider opozycji.

Dla Ehaba al-Otibiego wypowiedzi Tuska i Kaczyńskiego są „śmieszne i absurdalne”. – Społeczność muzułmańska w Polsce jest bardzo mała. W najlepszym razie stanowimy 0,2 proc. społeczeństwa [ok. 80 tys. – PW]. Nawet gdyby nagle zrobiło nas się pięciokrotnie więcej, to co z tego? Jakie zagrożenie stanowimy? Żadne!

– Czy Tusk i Platforma są faktycznie za różnorodnością? To hipokryzja, bo gdy ich interesy są zagrożone i zmieniają narrację, używają tych samych argumentów co PiS – mówi dr Al-Hamdani.

Co myśli przechodzień

Imam Fattah ocenia, że takie wypowiedzi są „nieodpowiedzialne”. – Politycy spłycają temat migracji do religii, co może mieć opłakane skutki w przyszłości – mówi duchowny. – Co chwilę można spotkać się z wypowiedziami, że liczba muzułmanów w Polsce w ciągu ostatnich lat wzrosła o dziesiątki tysięcy osób. Nikt jednak nie zadał sobie pytania: czy to zauważyliśmy? A przecież może to znaczyć, że te osoby integrują się na tyle dobrze, że nawet ich na co dzień nie dostrzegamy.

Wielu spośród moich rozmówców pokazuje, że takie wypowiedzi nie służą integracji społecznej. Elmi Abdi, wiceprezes Fundacji dla Migrantów, działacz pochodzenia somalijskiego: – Denerwuje mnie, gdy po 27 latach w Polsce czuję strach. Boję się, co myśli człowiek, który spotka mnie przypadkiem na ulicy. Co o mnie od was słyszy? Dlatego panowie z mediów oraz politycy: opamiętajcie się! Muzułmanie nie są wrogami Polski. A przez waszą nieprzemyślaną narrację doprowadzicie do nieszczęścia niewinnych ludzi, którzy chcą normalnie żyć w tym kraju.

– W arabskich mediach pokazywane są cytaty z Morawieckiego jako przykład tego, jak nietolerancyjna i zamknięta jest Polska – mówi dr Al-Hamdani.

– Przez ostatnie dwadzieścia lat nawet przyzwyczaiłam się do wypowiedzi polityków straszących imigrantami z krajów z większością muzułmańską. Bywają momenty, że coraz częściej sama ulegam temu strachowi – przyznaje Tatarka i nauczycielka z Białegostoku Dagmara Sulkiewicz. – Jednak szybko się reflektuję, bo przecież znam wiele rodzin, które musiały uciec ze swoich domów. Większość Polaków nie zna tych historii, zna tylko strach przed imigrantami – dodaje.

Z drugiej strony słyszę jednak głosy broniące Tuska. Dwie z moich rozmówczyń mówią, że Tusk ma rację, gdy mówi o tym, co się dzieje we Francji, i że one, jako muzułmanki noszące hidżab, nie czują się bezpiecznie pod Paryżem. – Zresztą na kogo mamy głosować? Kto zamiast Tuska, panie Karolu? – pytają retorycznie.

Zniechęcenie i obawy

Wielu muzułmanów odmawia komentarza – np. reprezentujących małą, ale aktywną społeczność szyicką czy Tatarów Krymskich, w tym uchodźców, przybyłych po 2014 r. Pytam prof. SGH Katarzynę Górak-Sosnowską, ekspertkę od islamu, dlaczego tak się dzieje.

– Mam trzy tropy. Po pierwsze, rzeczy, które my oceniamy jako nie w porządku, dla nich są niejako na porządku dziennym. Ile razy słyszałam, że „i tak jest źle, więc czego się spodziewać”, gdy wskazywałam na np. błędy w polskich szkolnych podręcznikach na temat islamu – mówi. – Po drugie, mogą naprawdę uważać, że nielegalna imigracja jest czymś, co należy powstrzymywać. I mogą obawiać się takich zamieszek jak pod ­Paryżem, zwłaszcza że wówczas znowu ­dostaliby za nie rykoszetem. Po trzecie zaś, dla własnego zdrowia psychicznego nie interesują się wypowiedziami Tuska czy Kaczyńskiego, więc nie angażują się w ich komentowanie. Jak wielu z nas.

Znaczna część muzułmanów i muzułmanek rzeczywiście nie interesuje się polityką. – Nawet nie wiem, co powiedział Tusk – mówi znajomy muzułmanin, dość znany biznesmen.

Z drugiej strony widzą też problem. Konwertytka, chcąca zachować anonimowość, wprost mówi, że po wypowiedziach Tuska i Kaczyńskiego boi się wychodzić na ulicę. Wiele osób pamięta lata 2016-2018, gdy byli o wiele częściej atakowani i zaczepiani.

– Obawiamy się, że jeśli nieprzemyślane słowa polityków doprowadzą do prześladowania i dyskryminacji muzułmanów, my, jako przedstawiciele związków religijnych, staniemy się dla tych osób niewiarygodni. Myślenie „my obywatele i obywatelki Polski” zostanie zastąpione przez „my i oni”. A to prosta droga do tego, co dzieje się we Francji – ostrzega imam Fattah, który – jak podkreśla – angażuje się w walkę z izolowaniem się społeczności muzułmańskiej.

Przestroga na przyszłość

Co zatem można zrobić? – Wielu muzułmanów oddało życie za Polskę i wielu tutaj żyjących obecnie również by to zrobiło. Potrzebujemy jednak współpracy. Muzułmańska społeczność musi widzieć, że to, czego od lat uczą imamowie oraz wolontariusze i wolontariuszki, czyli szacunek dla bliźniego, miłość do kraju, w którym żyjemy, i integracja, działa również w drugą stronę – mówi krakowski imam.

Moi rozmówcy podkreślają potrzebę edukacji oraz wzajemnego słuchania się. Dr Al-Hamdani zastanawia się: – Dlaczego gdy mówimy np. o Iraku, nie pytamy Irakijczyków o powody, dla których setki tysięcy mieszkańców chce uciec z tego kraju?

Jak podkreśla Abdel Fattah, od polityków oczekiwałby, aby nie dzielili społeczeństwa. – Każdy powinien być równy wobec prawa. Chciałbym, żeby zły muzułmanin był traktowany jak każdy inny zły człowiek. A obecnie każdym przestępstwem popełnionym przez muzułmanina obarcza się cały islam. To niesprawiedliwe.

– Właściwie to chciałbym, żeby politycy jak najmniej zajmowali się religią – podsumowuje krakowski imam. – Wtedy takie spotkania będą nadal możliwe. Nikogo nie zdziwi spotkanie kibica z muzułmaninem. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2023