Inna Europa, moja Europa

Książka Andrzeja Stasiuka Jadąc do Babadag zwyciężyła w tegorocznej, dziewiątej już edycji Nagrody Literackiej Nike. W plebiscycie czytelników Gazety Wyborczej, którego wynik ogłaszany jest przed werdyktem szacownego jury, zajęła miejsce drugie, za Podróżami z Herodotem Ryszarda Kapuścińskiego.

09.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

“Przywiozłem do domu folder zgarnięty z jakiegoś przydrożnego zajazdu niedaleko chorwackiej granicy - pisze Stasiuk w szkicu “Kraj, w którym zaczęła się wojna". - W kolorowej broszurze prócz reklam knajpek, hoteli i kempingów jest również niewielka mapka Europy. Hiszpania ma swój Madryt, Francja - Paryż, Szwajcaria - Zurych, Austria - Wiedeń itd. Na wschód i południe od Pragi i Budapesztu zaczyna się coś w rodzaju terra incognita: państwa nie mają stolic, a niektóre po prostu nie istnieją. Nie ma Słowacji, Mołdawia, Ukraina i Białoruś rozpływają się w wyschniętym morzu dawnego imperium. Mapa jest jednak całkiem nowa, bo skrupulatnie zaznaczono granice państw postjugosłowiańskich. Natomiast jedynym miastem, które ocalało na enigmatycznych terenach południowego wschodu, są Ateny, prawdopodobnie wystarczająco stare, by wziąć na siebie rolę historycznej skamieliny. Sofia, Bukareszt, Belgrad, Warszawa czy Bratysława po prostu przepadły. Pochłonęła je pierwotna bezforemna przestrzeń, którą można wprawdzie zaznaczyć, lecz trudno nazwać i opisać".

“Jadąc do Babadag" to właśnie próba jej opisu, prozatorski raport z podróży. Podróży paradoksalnych, jak je nazwał w “Tygodniku" Robert Ostaszewski. Turysta stara się zwykle dotknąć tego, co odmienne, fascynujące, oryginalne; podziwia zabytki, odwiedza muzea. Stasiuk, podróżując na Słowację, Węgry, do Słowenii, Rumunii, Mołdawii czy Albanii, szuka czego innego. Nie zagląda raczej do muzeów, woli spotykać ludzi. Przyciągają go obszary pograniczne, w pewien sposób niedookreślone, inna, “gorsza" Europa. W Dobrudży obojętnie mija pamiątki starożytności, które dla innych stanowiłyby cel pielgrzymki. “Gdzieś po prawej leżała Histria: Grecy, ruiny, marmurowe kolumny, siódmy wiek przed naszą erą, ale guzik mnie to obchodziło - pisze prowokacyjnie. - Przeszłość im starsza, tym jest gorsza. Zużywa się od ludzkich myśli jak książka telefoniczna od dotyku".

“Tu wzrusza tylko nietrwałość" - tak zatytułowała kiedyś swój tom wierszy nieżyjąca już krakowska poetka Joanna Salamon. Stasiukowi pewnie by się ten tytuł podobał. “Za każdym razem, gdy tu jestem, wszystko wydaje się mniejsze - czytamy w najdłuższym, tytułowym tekście tomu. - Któregoś dnia przyjadę i nie zastanę Gönc. Miasteczko zniknie z mapy i tylko ja będę wiedział, jak wyglądało, i tylko ja zapamiętam mężczyznę w kraciastym kapeluszu i z wędką, czekającego na żółty autobus jadący na drugą stronę zielonych wzgórz Zemplén. To samo dotyczy wszystkich innych miejsc. Zużywają się od obecności. Tak jakbym w pamięci unosił ich zarysy, pozostawiając blaknące kolory i tlejące na brzegach kształty".

***

“Gdy wróciłem na nabrzeże, dzień trwał już w najlepsze. Drzwi knajpek były pootwierane, auta manewrowały na ciasnym bulwarze, faceci w kombinezonach wciągali na rusztowania wiadra z zaprawą, śmieciarze ładowali wystawione i na oko jeszcze całkiem przyzwoite meble, kobiety na wysokich obcasach omijały resztki kałuż, pachniało duszoną cebulą. Mężczyzna w swetrze, kapciach i spodniach od dresu wyszedł na skraj nabrzeża i rzucił spinning. Za piątym czy szóstym razem wyciągnął rybę. Ogłuszył ją o kamienne płyty i zniknął ze zdobyczą w ciasnej uliczce. Dzieciarnia z plecakami szła do szkoły, starsze panie dreptały parami na spacer. W portowym basenie rybacy w wełnianych czapkach oporządzali łodzie. Jeden z nich rzucił na brzeg rybi ochłap. Natychmiast zjawił się czarny kot. Chwilę potem nadbiegł pies, ale kot po prostu odpędził kundla. Pod arkadami przy rynku otwartym wprost na port stali kolesie o zmęczonych twarzach i tradycyjnie czekali, aż dzień przyniesie jakąś okazję albo niespodziankę".

Ten obrazek ze słoweńskiego Piranu, miasteczka na skalistym cyplu wciśniętym w Adriatyk, pokazuje siłę Stasiukowej frazy, precyzję, z jaką chwyta ona rzeczywistość, a zarazem jego metodę. Przedmiotem uwagi nie jest tu malowniczość czy niezwykłość pejzażu, choć przecież Piran to miejsce niezwykle malownicze, ale zwykłość właśnie. Trochę jak w rodzajowych scenach malowanych na przykład przez Chardina, który codzienność nie tyle uwznioślił, ile postawił na równi z przejawami życia uważanymi dotąd za bardziej godne uwagi, dostrzegł w nich tajemnicę.

A przy tym opis ma tutaj charakter niemal zaklęcia. “Wierzę, że tylko poprzez widzialne można zaznać ukojenia, że tylko w ciele świata moje ciało odnajdzie schronienie. Chciałbym być pochowany w tych wszystkich miejscach, gdzie byłem i jeszcze będę" - te zdania znajdujemy na pierwszej stronie “Jadąc do Babadag" i powinniśmy je mieć w pamięci podczas całej lektury. Andrzej Stasiuk, rocznik 1960, to autor o dużym już dorobku. Od debiutanckich opowiadań więziennych z tomu “Mury Hebronu" wydał szereg książek. Jest powieściopisarzem, eseistą, poetą, dramaturgiem. Kto wie jednak, czy właśnie “proza podróżna" nie stanowi punktu węzłowego jego twórczości.

Jedna z najważniejszych książek Stasiuka, “Opowieści galicyjskie", niemal w całości ukazała się najpierw na łamach “Tygodnika". To samo dotyczy sporych fragmentów “Jadąc do Babadag". Tym serdeczniej gratulujemy dziś naszemu autorowi Nagrody Nike - zwłaszcza że rywali miał w tym roku znakomitych...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2005