Cholerne tam i z powrotem
Cholerne tam i z powrotem

I
Nie twierdzę, że ona z niepoczytalnego głodu miłości wędrowała do swych nieszczęśników, choć kto wie, kto wie. Była tak zmarznięta, że i takie ciepło ją grzało. Nawiasem: śniła mi się tej nocy. Po raz pierwszy od rozstania, a może w ogóle po raz pierwszy. Jazda jakaś, na wskroś pociągowa, się odbywała. Było ciasno w przedziale, ktoś naprzeciw niej siedzący nagle porwał płaszczyk, co na kolanach go trzymała, i powiedział, rozpościerając – jak możliwe są takie dziury i takie prześwity? A ona z całą gwałtownością sztuczne swoje i faktycznie dziwne futerko natrętowi odebrała i miała we śnie najprawdziwsze swoje ruchy, nagłe i porywcze, i było mi tak ciężko, że wolałem się nie budzić. I spałem dalej w apartamencie 308 w hotelu Francuskim w Krakowie. Był pogodny początek pogodnego dnia, nad miastem mgły się unosiły, słychać było stukot końskich kopyt. Za kilka...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]