Hiob z Minnesoty

Bracia Coen to jedni z ostatnich intelektualistów sztuki filmowej. "Poważny człowiek", który wchodzi na polskie ekrany, ma kształt biblijnej opowieści podszytej filozoficzną refleksją i beztroską zabawą w kino.

08.06.2010

Czyta się kilka minut

Michael Stuhlbarg w roli Larry’ego Gopnika / fot. materiały dystrybutora /
Michael Stuhlbarg w roli Larry’ego Gopnika / fot. materiały dystrybutora /

"Żaden Żyd nie ucierpiał podczas pracy nad tym filmem" - czytamy podczas napisów końcowych najnowszego filmu braci Coen. Żaden film twórców "Fargo" nie był tak głęboko zakorzeniony w żydowskiej tradycji, żaden też nie wadził się z nią w sposób tak otwarty, by w ostatecznym rozrachunku odnaleźć w niej paradoksalną mądrość, głęboko ukrytą pod zwietrzałym rytuałem. "Poważny człowiek" to film zagadka, skonstruowany na kształt biblijnej przypowieści, w której nie mogło zabraknąć finałowej apokalipsy.

Coenowie, jedni z ostatnich intelektualistów w dzisiejszym kinie, zdają się ignorować fakt, że dzisiejszy przemysł filmowy to nie jest świat dla myślących ludzi. W początkach swojej kariery, w filmie "Barton Fink", umieścili scenę, w której opasły hollywoodzki producent próbuje brutalnie sprowadzić na ziemię młodego scenarzystę z ambicjami: "Myślisz, że świat kręci się wokół twego zakutego łba?!". Tymczasem niemal całą swoją dotychczasową twórczością, często unieważniającą sztuczne podziały na kino popularne i autorskie, niezależne i zależne, bracia Coen konsekwentnie krążą wokół własnych intelektualnych obsesji, a w "Poważnym człowieku" dają im upust szczodrym gestem.

***

Larry Gopnik w stopniu dotychczas najpełniejszym wciela wszystkie cechy Coenowskiego bohatera. Tym samym ma w sobie coś ze Szlemiela, żydowskiego pechowca i nieudacznika, i coś z bohatera kafkowskiego, niepewnego, zdezorientowanego, chorobliwie naiwnego w swoich sądach; a zważywszy na nagromadzenie spadających na niego plag - również coś ze starotestamentowego Hioba, wystawionego w swojej wierze na najcięższe z możliwych próby. Porządny nauczyciel akademicki z Minnesoty (którego dalekim prototypem był ojciec Coenów) musi stawić czoła niewierności żony, nielojalności kolegów z pracy, pasożytnictwu swoich dzieci, wreszcie własnym zdrowotnym problemom...

Jest rok 1967, kontrkulturowa rewolta już wisi w powietrzu. Schludny domek na przedmieściu i ciepła posada mają gwarantować życie uporządkowane i przewidywalne. Przynależność do żydowskiej wspólnoty zapewnia poczucie tożsamości w zmieniającej się gwałtownie rzeczywistości. I nagle wszystko się wali. W wielu filmach Coenów poczciwość nie tylko nie popłaca, ale bywa też formą asekuranctwa, strachu przed dotknięciem prawdziwego życia. Bohater "Poważnego człowieka" kroczy przez nie prostą ścieżką wspartą na mieszczańskim ładzie i zwyczajach przekazanych przez żydowskich przodków. Dlaczego więc tak ironicznie brzmi zawieszone wysoko ponad nim przykazanie będące mottem filmu, a zaczerpnięte ze średniowiecznego żydowskiego egzegety, Rashiego? "Ze skromnością przyjmuj wszystko, co ci się przydarza...".

Larry Gopnik, jak żaden z dotychczasowych mieszkańców Coenowskiego świata, zostaje wystawiony na poważną etyczną próbę. Zepchnięty (trochę na własne życzenie) do roli ofiary losu, nie rozumie sensu tego, co się dzieje w jego życiu. Nie próbuje rozejrzeć się w sobie, zrewidować przeszłości. Będzie stawiał pytania kolejnym odwiedzanym przez siebie rabinom, zanim odkryje, że bliżej im do wyrachowanych radców prawnych albo zmurszałych proroków mówiących niezrozumiałymi kalamburami. Straciwszy wszystko, Larry sam będzie musiał rozstrzygnąć, w którym kierunku ma podążyć.

Chroniczny brak wyobraźni - oto przypadłość, na którą cierpi wiele postaci z filmów braci Coen. Mało rozgarnięty diler samochodów wynajmujący mało rozgarniętych porywaczy własnej żony ("Fargo"), tytułowy antybohater Lebowski, którego pomylono z milionerem o tym samym nazwisku, Llewelyn Moss, kowboj-hiena z "To nie jest kraj dla starych ludzi" - wszyscy oni jednym fatalnym ruchem podyktowanym bezmyślnością czy banalną ludzką słabostką rozkręcają spiralę zła na skalę wręcz apokaliptyczną. W Coenowskich komediach absurdu to właśnie brak wyobraźni bywa często tożsamy ze złem. "Nie rozumiem" - ze zdumieniem kręci głową ciężarna policjantka z "Fargo" na widok krwawego pandemonium rozpętanego przez jedną nieprzemyślaną decyzję. Grany przez Tommy’ego Lee Jonesa stary szeryf z "To nie jest kraj dla starych ludzi" tęskni za dawnymi czasami, kiedy "było inaczej", bo zło miało swoją logikę, wpisywało się w stary westernowy porządek. W przedostatnim filmie Coenów "Tajne przez poufne" afera szpiegowska zamienia się w farsę parodiującą zimnowojenne schematy rozmaitych Bondów czy Bourne’ów, kiedy to nakarmieni popkulturową pulpą bohaterowie zaczerpnięte z ekranu wzorce nieudolnie próbują wcielać w życie i szantażują byłego pracownika agencji wywiadu. Ale okazuje się, że mali nieudacznicy nie dorastają do swoich wielkich ról, co i raz zderzając się z własnymi mocno zafałszowanymi wyobrażeniami.

Zaś profesor Gopnik, "poważny człowiek" tłumaczący swoim studentom paradoks kota Schrödingera, dopiero w chwili permanentnego kryzysu zobaczy, że owa powaga, której tak bardzo wszyscy od niego oczekują, oznacza po prostu przystosowanie się do życia opartego na kompromisach i hipokryzji. Jego wyobrażony scenariusz był dotychczas zupełnie inny.

***

W najnowszym filmie Coenów światem rządzi powszechna zasada nieoznaczoności. Bohaterowie próbują go mierzyć czy deszyfrować, poszukując idealnej formuły objaśniającej wszystko. I tak uczeni w piśmie raczą Larry’ego Gopnika alegorycznymi przypowieściami tudzież przywoływaniem scenek z życia, w których rzekomo ma się objawić boska obecność. Taką samą próbą rozczytania świata zdaje się otwierający film wyborny prolog, osadzony w dziewiętnastowiecznym sztetlu, mówiony w języku jidysz i nawiązujący do ludowych opowieści o dybuku. Wyraźnie absurdalny wydźwięk przynosi współczesna opowieść o żydowskim dentyście, który na protezie jednego z gojowskich pacjentów znalazł zapisany po hebrajsku religijny przekaz. W "Bartonie Finku", gdzie w życiu żydowskiego pisarza (John Turturro) rzeczywistość i fikcja stopniowo zacierały swoje granice, dodatkowym znakiem miała być biblijna lektura o proroczych snach babilońskiego króla Nabuchodonozora. Nigdy jednak Barton nie pozna prawdziwej natury rzeczywistości. Tak jak my nigdy nie dowiemy się, co kryje się w pudełku, które Fink "odziedziczył" po psychopatycznym sąsiedzie.

Taka jest zresztą ogólna właściwość świata w filmach Coenów. Pełno w nich nabrzmiałych od ukrytych znaczeń anegdot czy rekwizytów przywoływanych w sposób iście obsesyjny; pełno też zniekształceń i przerysowań, które równie dobrze mogą być projekcją chorobliwego stanu umysłu głównego bohatera, postrzegającego otoczenie w mniej lub bardziej przekrzywionym zwierciadle. Naładowany tajemniczymi znakami świat zwykle do końca pozostaje nieprzenikniony.

Dziś jedno jest pewne: Coenom nie sposób przypisać miana wytrawnych acz beztroskich stylistów. Owszem, w swoich filmach bawią się kinem, ale też z coraz większym powodzeniem pozostawiają filozoficzny margines. "Poważny człowiek" może być oglądany wyłącznie jako rasowa stylizacja. Coenowie raz jeszcze zaludniają swój film niepodrabialnymi postaciami: jak wujek Artur - psychopatyczny geniusz próbujący stworzyć "mapę prawdopodobieństwa wszechświata"; jak wyrachowana małżonka i jej podstarzały kochanek domagający się od naszego bohatera getu - rytualnego żydowskiego rozwodu; jak skorumpowany azjatycki student, który próbuje zrujnować akademicką karierę Larry’ego, i oczywiście cała plejada malowniczych rabinów postawionych wobec hiobowego pytania "Jak żyć po katastrofie?". Nad tym wszystkim unosi się dodatkowo znana piosenka zespołu Jefferson Airplane "Somebody To Love", która w finale okaże się nie tylko charakterystycznym znakiem epoki, ale i prawdziwym proroctwem, jedyną możliwą odpowiedzią, jaką może otrzymać Larry.

Coenowie powołują do życia ten przerysowany świat w stylu retro, karmiąc się w niezobowiązujący sposób wspomnieniami z własnego dzieciństwa. Jednak nie jest to film autobiograficzny, o czym zapewniają w każdym wywiadzie. Z drugiej strony obsadzają go aktorami niemal kompletnie nieznanymi i celebrują najmniejszy detal, by zmusić widza do całkowitego zanurzenia się w świecie pełnym żydowskich obsesji, kompleksów, traum i uniesień. Dlatego trudno byłoby znaleźć w dzisiejszym kinie twórców tak bardzo świadomych nie tylko filmowych prawideł, ale i tego, skąd przyszli i co tak naprawdę z tego dziedzictwa do dzisiaj w nich pozostało.

"POWAŻNY CZŁOWIEK" ("A Serious Man") - scen. i reż. Ethan i Joel Coen, zdj. Roger Deakins, muz. Carter Burwell, wyst. Michael Stuhlbarg, Richard Kind, Fred Melamed, Sari Lennick i inni. Prod. USA/Wielka Brytania/Francja 2009. Dystryb. Best Film. W kinach od 11 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2010