Gustavo Petro: Od partyzanta do prezydenta

Pierwszy raz w historii Kolumbii wybory głowy państwa wygrał człowiek lewicy. Większość Kolumbijczyków chciała zmiany. Ma rewolucję.

04.07.2022

Czyta się kilka minut

Nowo wybrany prezydent Kolumbii Gustavo Petro i wiceprezydentka Francia Marquez świętują wygrane wybory. Bogota, Kolumbia, 19 czerwca 2022 r. / DANIEL MUNOZ / AFP / EAST NEWS
Nowo wybrany prezydent Kolumbii Gustavo Petro i wiceprezydentka Francia Marquez świętują wygrane wybory. Bogota, Kolumbia, 19 czerwca 2022 r. / DANIEL MUNOZ / AFP / EAST NEWS

Tylko nieliczni mają okazję przeżyć w życiu taką niedzielę, jakiej doświadczył Jahfrann. W swoim centrum dowodzenia, otoczony trzema komputerami, analizował najnowsze dane. Gdy na ekranie wyświetliło się 50 proc., odepchnął się od biurka, zagarnął do tyłu kręcone włosy, zaplótł ręce na karku i znieruchomiał. Także w Kolumbii w tej chwili zapadła cisza. Tam, gdzie padał deszcz, tam, gdzie było gorąco, i tam, gdzie za kilka dni miał spaść śnieg – wszystko zastygło.

Ciszę, która na chwilę sparaliżowała kraj, przerwał dźwięk klaksonów. „Gustavo Petro jest prezydentem!” – krzyknął Jahfrann. Zza okna docierał huk. Połowa i pół procent Kolumbijczyków trąbiła z radości. Pozostałe 47 proc. w ten sposób wyrażało gniew i strach. Tylko nieliczni wstrzymali oddech i czekali na bieg wydarzeń.

Pasmo niespodzianek

W Kolumbii wszystko jest możliwe. To, co jeszcze niedawno było abstrakcją, dziś tworzy rzeczywistość. W drugiej turze wyborów, z poparciem 50,44 proc., wygrał człowiek, który 32 lata temu należał do partyzantki i walczył z rządem. Nigdy wcześniej, przez całe 212 lat niepodległości kraju, żaden reprezentant lewicy nie został prezydentem. Aż do 19 czerwca tego roku. Kampania prezydencka była pasmem niespodzianek. Zwolennicy Petro wierzyli, że wygra już w pierwszej turze, choć taki przypadek miał tu miejsce tylko dwa razy, w 2002 oraz 2006 r., i dotyczył tego samego konserwatywnego prezydenta Álvaro Uribe.

„Mam przygotowany paszport na wypadek, gdy wygra Rodolfo Hernández” – mówiła na tydzień przed wyborami Laura ­Guerrero, matka Nica Guerrero, który został zastrzelony przez policję w czasie protestów antyrządowych w 2021 r. Prawica z kolei była pewna, że przejdzie do drugiej tury, którą – zgodnie z tradycją – wygra.

Ale wszystko poszło nie tak. W pierwszej turze Petro zdobył 40,32 proc. głosów, a jego kontrkandydatem okazał się właśnie Rodolfo Hernández, multimilioner z miasta Bucaramanga. Federico Gutiérrez, oficjalnie kandydat niezależny, ale z poparciem konserwatystów, zdobył tylko 23,91 proc. Petro miał 11 mln głosów, Rodolfo 10 mln.

Wydaje się, że Kolumbia jest podzielona, jednak Jahfrann, komentator polityczny i fotograf, proponuje inną interpretację: – W pierwszej turze dowiedzieliśmy się, kto chce kontynuacji dawnej polityki, którą utożsamiał Gutiérrez. Takich osób było ok. 3 mln. Natomiast te 76 proc., które łącznie głosowały na Petro lub Hernándeza, chcą czegoś innego.

Po prawej stronie

Przez kolejne trzy tygodnie, między pierwszą a drugą turą, kraj dzielił się na zwolenników i przeciwników skrajnie lewicowego Petro. Rodolfo musiał walczyć nie tyle o głosy poparcia, co o głosy przeciwko Petro – w tym o głosy prawicy. – Wygrana Petro była tak nierealna, że w nocy po wyborach spodziewałem się obudzić i usłyszeć, że po ponownym przeliczeniu głosów wygrał jednak Hernández – mówi Jahfrann.

Dla elit Rodolfo Hernández stał się ostatnią deską ratunku. Konserwatyści i elity finansowe kraju liczyły, że multimilioner zadba o to, żeby ich sytuacja w kraju się nie zmieniła. Bo Petro chce całkowicie zreformować system podatkowy, a reforma najdotkliwiej ma uderzyć właśnie w najbogatszych. Do tej pory te elity pozostawały nietykalne.

– Niektóre zamożne osoby posiadające mieszkania i lokale wyrażały duże obawy, że część z nich może być im zabrana lub nałożone zostaną duże świadczenia z tytułu posiadania – opowiada Ania Róg, która od 13 lat mieszka w Kolumbii. – Jedna ze znajomych z tego grona umieściła mem, który głosił „We don’t share land here” (My tutaj nie dzielimy się ziemią) i przedstawiał sylwetkę kowboja na koniu.

Dla tej części społeczeństwa Petro jest zagrożeniem dla demokracji, a lewica – niezależnie od kontekstu – jest synonimem dyktatury.

„Nie” dla USA

Do tej pory Kolumbia była jedynym państwem na kontynencie południowoamerykańskim, który od zawsze był wiernym sojusznikiem USA. Wraz z wyborem Petro wśród środowisk popierających aktualny rząd pojawiły się obawy, czy ten kierunek polityki zagranicznej zostanie utrzymany. Petro zapowiedział bowiem m.in. chęć renegocjacji traktatu o wolnym handlu. Według przyszłego prezydenta ułatwienia celne, jakie daje ten traktat dla eksportu towarów do USA, były wykorzystywane przez handlarzy narkotyków, którzy przemycali do Stanów kokainę.

Choć Biały Dom już zapowiedział, iż dwustronny traktat nie podlega negocjacjom, prawica obawia się, że obecność Petro w Casa Nariño (pałacu prezydenckim) zachwieje relacjami z Amerykanami.

Jeszcze przed drugą turą Petro spotkał się z reprezentantami amerykańskich spółek wydobywających ropę na terenie Kolumbii. Zapewnił ich, że jego prezydentura nie zmieni nic, jeżeli chodzi o aktualne umowy, ale zapowiedział też, że nie zamierza podpisywać kontraktów z nowymi kontrahentami. O ile aktualny rząd chciał zwiększyć eksport ropy do USA, Petro zamierza całkowicie zakończyć eksploatację złóż naftowych i kopalnianych w ciągu następnych 12 lat. Jednym z głównych postanowień rządu Petro jest bowiem ochrona środowiska.

Jego stanowisko może wpłynąć także na sytuację energetyczną w Polsce. Polski rząd, jeszcze przed kolumbijskimi wyborami, zapowiedział import ropy z Kolumbii, a w czerwcu poinformował o planach kupna kolumbijskiego węgla.

Wszyscy zbrodniarze

Dalszy los gospodarczy kraju to niejedyne zmartwienie tych, którzy nie głosowali na lewicowego kandydata. W Kolumbii od 60 lat trwa wojna domowa, w której młody Gustavo Petro walczył przeciw rządowi. Teraz jest głową państwa. Kolumbijska rzeczywistość lubi takie zwroty akcji.

„Gdybyśmy chcieli uczcić minutą ciszy każdą ofiarę konfliktu zbrojnego, Kolumbia musiałaby milczeć przez 17 lat” – powiedział Francisco de Roux, przewodniczący tutejszej Komisji Prawdy (Comisión de la Verdad). Komisja zajmowała się m.in. zbieraniem dowodów i informacji o przebiegu wojny domowej. To, o czym przez lata nie mówiło się głośno, teraz jest dostępne dla wszystkich na 896 stronach raportu końcowego, który został opublikowany w miniony wtorek, 28 czerwca.

W konflikcie zbrojnym biorą udział rząd, partyzantka i grupy paramilitarne. Pośrodku jest handel narkotykami, przynoszący gigantyczne zyski wszystkim. W czasie, gdy Petro był senatorem, ujawnił związki sił paramilitarnych i grup narkotykowych z wieloma senatorami z prawicy. Tym zyskał sobie zaufanie tych Kolumbijczyków, którzy wiedzą, że za konflikt nie odpowiada wyłącznie lewicowa partyzantka – mimo że konserwatywny rząd Uribe sprawę przedstawiał inaczej.

W Kolumbii nie ma dobrych i złych. Są rodziny ofiar i oprawcy. Podczas gdy tysiące ludzi ginęło z rąk partyzantów, a 34 tys. dzieci zostało przymusowo wcielonych do guerrilli, wojsko przebierało cywilów w mundury partyzantów FARC, by następnie strzelić im w tył głowy. Wszystko za premię lub dodatkowe dni wolnego. Dziś wiadomo o 6402 tzw. fałszywie rozpoznanych (falsos positivos), czyli ofiarach, które zgładzono w ten sposób.

Przez ostatnie 52 lata w Kolumbii zginęło łącznie 260 tys. cywilów. Tylko w czasie protestów antyrządowych, jakie miały miejsce w 2021 r. w Cali, policja oraz jednostki specjalne ESMAD zastrzeliły 80 osób. Młodzi ludzie, w tym wspomniany Nico Guerrero, protestowali przeciw nierównościom społecznym i reformie podatkowej, która najmocniej miała uderzyć w najuboższych i klasę średnią.

Prezydent w berecie

Gustavo Petro w latach 70. XX w. należał do partyzantki M-19. Była to grupa stworzona przez intelektualistów oraz studentów. Byli charakterystyczni: ubierali się w stroje khaki i nosili berety.

W 1985 r. grupa M-19 przeprowadziła atak na budynek Trybunału Sprawiedliwości, w wyniku którego zginęło 101 osób. W trakcie kampanii prezydenckiej przeciwnicy Petro szukali jego powiązań z tamtymi wydarzeniami. On sam zapewnia, że nie był zaangażowany w tamtą akcję, i twierdzi, że w momencie ataku był torturowany przez wojsko 12 kilometrów od miejsca masakry.

Pod koniec lat 80. Petro jako przedstawiciel M-19 brał udział w negocjacjach z rządem, które doprowadziły do rozwiązania tej grupy partyzanckiej. Byli jej członkowie weszli w skład konstytuanty i mieli wpływ na kształt konstytucji z 1991 r., która jest uważana za jedną z najlepszych ustaw zasadniczych na kontynencie.

Swoje doświadczenie z tamtych negocjacji Petro chce wykorzystać w rozmowach pokojowych z Ejército de Liberación Nacional (ELN), która jest obecnie najbardziej aktywną partyzantką w regionie. Już dzień po wyborach ELN wyraziła chęć wznowienia rozmów, które zostały zerwane w czasie prezydentury aktualnego szefa rządu, Ivána Duque.

Kolumbia na nowo

Większej rewolucji nie będzie. W Kolumbii już stały się rzeczy niemożliwe. Świadczy o tym chociażby fakt, że urząd wiceprezydentki będzie sprawowała ciemnoskóra kobieta, Francia Márquez.

– Niemożliwe jest możliwe – mówi Jahfrann. – Dzisiaj widzieliśmy zdjęcia Petro, który spotkał się ze swoim największym politycznym wrogiem, byłym prezydentem Álvaro Uribe. To coś, czego nigdy nie spodziewalibyśmy się zobaczyć.

Mimo że przeciwnicy Petro mają obawy, że lewicowy rząd przyjmie prędzej czy później charakter autorytarny i zgotuje im drugą Wenezuelę, to dziś Petro pisze własną historię. W jego gabinecie zasiądą lewicowcy, jak i znani prawicowi politycy. Zmiany, jakie ma w planach, będą duże. Ale ostatnie miesiące pokazały, że Kolumbijczycy tego właśnie chcą. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2022