Granice na razie na próbę

Poruszanie się w strefie Schengen jest lekkie, łatwe i przyjemne. Nie traci się czasu na okazywanie dokumentów ani na stanie w kolejkach, bo z punktu widzenia podróżnych granice sprowadzają się już tylko do tablic informacyjnych. To bez wątpienia wygodne. Ale czy rozważne i zawsze bezpieczne?

28.06.2011

Czyta się kilka minut

Pomysł zniesienia kontroli na granicach wewnętrznych, pierwotnie w gronie pięciu zaledwie państw EWG, pojawił się w połowie lat 80., a więc w świecie zupełnie innym niż dzisiejszy. Stanowił też, do pewnego przynajmniej stopnia, przejaw idealistycznej wizji wspólnej Europy bez granic. Trzeba było istnego kataklizmu na włoskiej wysepce Lampedusa, zalewanej przez niepowstrzymane fale imigrantów z Afryki - bezpośrednio z północnej, de facto także z subsaharyjskiej - by w unijnych stolicach zdano sobie sprawę z zagrożenia. Rolę kamyka uruchamiającego lawinę spełniła przemyślna decyzja władz włoskich, które parę miesięcy temu, wyposażywszy przybyszy w dokumenty, zezwoliły im na podróż do Francji. Bo Francja granicę zamknęła.

Swoboda ruchu w granicach Schengen dotyczy wszystkich. Również tych, których niekoniecznie chcielibyśmy widzieć u siebie - ekstremistów czy nielegalnych imigrantów. Dlatego dobrze jest, gdy państwo panuje nad swymi granicami, i wiele krajów Schengen po paru latach doświadczeń już o tym wie. Unijna decyzja o możliwości przywrócenia, w razie konieczności, kontroli na granicach, jest zatem przejawem rozsądku. A że trzeba sięgnąć po paszport? To naprawdę nie jest wielki wysiłek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2011