Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pomysł zniesienia kontroli na granicach wewnętrznych, pierwotnie w gronie pięciu zaledwie państw EWG, pojawił się w połowie lat 80., a więc w świecie zupełnie innym niż dzisiejszy. Stanowił też, do pewnego przynajmniej stopnia, przejaw idealistycznej wizji wspólnej Europy bez granic. Trzeba było istnego kataklizmu na włoskiej wysepce Lampedusa, zalewanej przez niepowstrzymane fale imigrantów z Afryki - bezpośrednio z północnej, de facto także z subsaharyjskiej - by w unijnych stolicach zdano sobie sprawę z zagrożenia. Rolę kamyka uruchamiającego lawinę spełniła przemyślna decyzja władz włoskich, które parę miesięcy temu, wyposażywszy przybyszy w dokumenty, zezwoliły im na podróż do Francji. Bo Francja granicę zamknęła.
Swoboda ruchu w granicach Schengen dotyczy wszystkich. Również tych, których niekoniecznie chcielibyśmy widzieć u siebie - ekstremistów czy nielegalnych imigrantów. Dlatego dobrze jest, gdy państwo panuje nad swymi granicami, i wiele krajów Schengen po paru latach doświadczeń już o tym wie. Unijna decyzja o możliwości przywrócenia, w razie konieczności, kontroli na granicach, jest zatem przejawem rozsądku. A że trzeba sięgnąć po paszport? To naprawdę nie jest wielki wysiłek.