Głowa

Generałowie. Dumni i tłuści. Galowe mundury rwą się od medali. I duchowni! Skromni ojczulkowie, w czarnych podniszczonych szatkach. Oczka rozbiegane. Błyszczą kandelabry. Dywany otulają lśniące posadzki. Tyle bogactwa!

06.03.2016

Czyta się kilka minut

Paweł Reszka /  / Fot. Grażyna Makara
Paweł Reszka / / Fot. Grażyna Makara

A obok ojczulków muzycy. Z wielkiej orkiestry. Wyprani, odprasowani w kant, w lakierkach i smokingach. Waltorniści. Klarneciści. Kogo tu nie ma? Jeden w drugiego – uśmiechnięci, zdecydowani. Są tu w końcu u siebie!

No i – przecież najważniejsze – artystki. Delikatnie spóźnione, w zwiewnych, odsłaniających ramiona sukniach. Pachnące. Piękne. Dopiero co na scenie śpiewały o ojczyźnie, matczynym sercu, żołnierskim obowiązku. Unoszone pod niebo przez owacje, jak anioły. A teraz są tutaj. Można podejść. Zagadnąć. Chwycić za łokieć. Upewnić się, że są prawdziwe.

Stół długi. Przykryty nieskazitelnie nakrochmalonym obrusem. Gnie się aż od sałatek, mięs na ciepło, ryb na zimno, owoców i ciast. W kryształowych kieliszkach, pokrytych szronem, stoi wódka. Droga. Zmrożona tak, że wydaje się ciężka, oleista.

Toasty za artystów i za piękne panie. Ten trzeci za tych, co padli w boju, z których powodu jest to całe zgromadzenie w teatralnej sali. Kolejki szybkie, mordercze jak serie z kałasznikowa. Trzeba przez nie przejść jak przez wizytę u dentysty. Po tym obowiązku zabawa będzie mogła ruszyć pełną parą! Artystki przestaną tylko moczyć usta. Trzymać kieliszeczki w dwóch paluszkach. I generałowie nabiorą kawaleryjskiej fantazji. Wciągną brzuchy i śmielej schwycą pod łokieć. Muzycy zaczną robić flaszeczkę na boku. A ojczulek – gdy nikt nie będzie widział – zaczerpnie kawior widelczykiem wprost ze srebrnego półmiska. Włoży go z rozkoszą do ust. Rozejrzy się wokoło i znów zaczerpnie.

Bankiet, w którym uczestniczyłem wiele lat temu, przypomniał mi się nieoczekiwanie. W oczach stanęła mi Lubow Wasiljewna, delikatna blondynka, ubrana w czarną żałobną suknię. To ona – bohaterka mojego reportażu – wkręciła mnie na imprezę. Sute stoły, nalani generałowie, zwiewne artystki kontrastowały z nią – szczupłą, trzymającą się na uboczu, trochę onieśmieloną.

Ci, którzy ją znali, wiedzieli, że jest bardzo uboga. Wszystkie pieniądze wydała na poszukiwania ciała syna. Szeregowego, który zginął w Czeczenii.

Bankiet na zapleczu sali koncertowej Pałacu Olimpijskiego w Moskwie odbywał się po koncercie ku czci żołnierzy 6. kompanii 104. Pskowskiego Pułku Wojsk Powietrznodesantowych. 84 z 90 z nich zginęło na przełęczy Argun. Pamiętam, że zaproszono i rodziny poległych. Z tym że nie na bankiet. Bo… tak jakoś wyszło, poza tym większość była z Pskowa i pewnie muszą wrócić do domu.

Za chwilę Lubow Wasiljewna wygłosi toast. Sala umilknie niechętnie, ale posłusznie. Wtedy ona przypomni, że tam, w górach, ciągle walczą młodzi żołnierze. I pewnie marzną, jak kiedyś jej synek, królestwo mu niebieskie! Więc – skoro tyle tu dobra (omiecie wzrokiem stół) – to gdyby choć skromną część…! Są rękawiczki! Z wełny zrobiły je matki poległych. Tylko zawieźć! Po połowie? Pan generał samolot, my podarki! Wypijmy za żywych!

Generałowie chrząkają. Oglądają swoje wyglansowane buty. „Oczywiście, oczywiście…” – mruczą, potakują głowami. Artystki… w kącikach oczu mają łzy (to bardzo niebezpieczne, bo niszczy się makijaż). Muzycy ucichli, a ojczulek zamarł na chwilę – pełen ikry widelczyk zatrzymał się w połowie drogi między półmiskiem a ustami…

– Na zdrowie! – odpowiedzieli wszyscy z westchnieniem ulgi. I bankiet ruszył w swoją, od wieków zaplanowaną stronę.

Ona mieszkała kawał drogi za Moskwą. Wsiedliśmy do auta. Ja – korespondent, z autem, mieszkaniem w pięknym miejscu, bogatym życiem – przepełniony gniewem na tych generałów, ojczulków i artystki.

Obok ona. Nie ma już nic. Została sama. Nawet ładne mieszkanie musiała zamienić na jednopokojową norę. Płaci mi historią swojego życia za kilkudziesięciokilometrową podwózkę.

Mówi o wędrówce przez rosyjskie bazy, czeczeńskie wioski i czeczeńskich komendantów polowych: „Szukam Żeni!”.

Ciało, które musiała wykopać. Załatwić miejsce w samolocie wojskowym. A potem znów powrót na Kaukaz: „Oddajcie jeszcze głowę! Synka chciałam pochować z głową!”.

Wszystko kosztuje. Głowę musi transportować sama. Owiniętą folią w torbie podróżnej. „Jesteśmy, synku, w domu. Tylko zamieniłam się na mieszkania z sąsiadami, bo nie miałam pieniędzy. Ale to nic. Jesteśmy w domu!”.

Opowiada wszystko, niosąc herbatę. Żenia patrzy na nas uważnie ze zdjęć i obrazków, na których wyobrażony jest jako święty. Jego mama uczy mnie, że w życiu dobro miesza się ze złem. Mówi, jak rzucali w nią kamieniami i bili. Jak dzielili się z nią ostatnim kawałkiem chleba i płakali, gdy mówiła, że ona tylko na chwilę. Nie chce dużo, nic właściwie, jedynie głowę swojego dziecka.

Myślę o wieczorze z matką Żeni, w lichutkim pokoju pod Moskwą. I o tym, że świat daje nam coraz więcej. A w zamian odbiera tylko prawo do bycia ubogim. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2016