Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wielkie pożary trwają już od dwóch miesięcy, a najgorsza sytuacja panuje na Sumatrze i Borneo. Ale w innych regionach nie jest wiele lepiej: pożary niszczą lasy na lądach i wyspach rozciągniętych na długości aż 5000 km – od Tajlandii i Malezji po Filipiny i Nową Gwineę. W samej Indonezji, wedle danych rządu, zginęło dotąd 19 osób; choć liczba ta może być zaniżona, gdyż płoną obszary zamieszkane przez ludność wiejską, do których dotarcie jest utrudnione. Hospitalizowano już 5 tys. osób, które uległy poparzeniom lub zatruciu dymem. W niektórych częściach kraju powietrze jest gęste i żółte jak siarka, a widoczność spadła do 30 metrów.
Jednak dramaty ludzi to tylko jeden aspekt kataklizmu. Lasy deszczowe Borneo nazywane są płucami świata. To swoisty ostatni dziki świat, w którym żyją tysiące gatunków endemicznej flory i fauny. Borneo i Sumatra to np. jedyne na świecie naturalne siedliska orangutanów. Dżungle tej trzeciej i szóstej co do wielkości wyspy świata zamieszkuje też zagrożony wyginięciem słoń karłowaty, ostatnich 50 żyjących na wolności nosorożców sumatrzańskich i równie niewielka już liczba sumatrzańskich tygrysów. Te i mniej znane gatunki mogą teraz całkowicie wyginąć w naturalnym środowisku. Wiele innych, jak pantery szare czy niedźwiedzie malajskie, może wymrzeć na objętych pożarami wyspach.
Aby oszacować skalę potencjalnego wpływu tej gigantycznej katastrofy na zmiany klimatyczne, można posłużyć się porównaniem. W ciągu trzech ostatnich tygodni w wyniku pożarów w Azji do atmosfery dostało się tyle dwutlenku węgla, ile wynosi cała jego roczna emisja w Niemczech.
Przy czym, w przeciwieństwie np. do wybuchu wulkanu, nie można tu mówić o naturalnej katastrofie. Czynniki naturalne jedynie wpływają na skalę zjawiska, za które odpowiedzialność ponosi także człowiek.
Indonezja jest największym na świecie producentem oleju palmowego, służącego do produkcji margaryn, kosmetyków, smarów i świec. Również wyręb lasów w tym kraju zachodzi w największym tempie na świecie. W Indonezji znika ok. 2 proc. lasów rocznie. Od 1950 r. powierzchnia lasów, zajmujących wówczas 90 proc. Borneo, zmniejszyła się w wyniku działalności człowieka o ponad połowę. Teraz, na skutek pożarów, może być mniejsza niż przewidywana na 2020 r. – prognoza zakładała, że lasy będą zajmować jedną trzecią powierzchni wyspy.
Doprowadziła do tego pośrednio grabieżcza, ekspansywna polityka gospodarcza wielkich koncernów, zaopatrujących się na co dzień w olej palmowy z terenów zniszczonych lasów deszczowych. Ogień mieli zaprószyć rolnicy wypalający lasy pod plantacje palm olejowych. Wypalanie to przynosząca najszybsze i najtańsze skutki metoda usuwania lasów. Wygląda na to, że niektóre z tych wypaleń wymknęły się spod kontroli.
Natomiast na skalę kataklizmu wpływa El Niño: zjawisko klimatyczne występujące na tropikalnych wodach Pacyfiku. W niektórych częściach świata El Niño wywołuje wielkie powodzie, w innych zaś – w tym w wilgotnych z reguły rejonach Azji Południowo-Wschodniej, gdzie pożary gaszone są zwykle przez ulewne deszcze – powoduje susze. Ta anomalia pogodowa w tym roku jest najsilniejsza od 1997 r. Wtedy Indonezja też walczyła z wielkimi pożarami.
Wiosną tego roku naukowcy zapowiadali, że właśnie na przełomie 2015 i 2016 r. zjawisko El Niño może wystąpić w najbardziej intensywnej formie od zarania jego obserwacji – i że może przynieść fatalne w skutkach zjawiska pogodowe, w tym dramatyczną suszę na północy Australii, na Nowej Gwinei i pozostałych wyspach Indonezji. ©