Geny i porządek świata

Jeśli kiedyś zaakceptujemy osiągnięcia inżynierii genetycznej, to nie w efekcie dyskusji urzędników czy publicystów. Wymuszą to zmiany kulturowe.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

Zastosowanie organizmów modyfikowanych genetycznie na­potyka silny opór społeczny. Rolnikom, konsumentom i eko­logom wtórują politycy, pra­gnący Polski "wolnej od GMO". Lękają się nawet niektórzy biolodzy, choć ci powinni znać wyniki badań naukowych.

Na zeszłorocznej maturze z biologii jedno z pytań dotyczyło zasadności uchwalenia ustawy zakazującej żywności transgenicznej.

Przykładowa odpowiedź w kluczu brzmiała "ustawa powinna być uchwalona, gdyż nie wiadomo, jak żywność transgeniczna wpływa na organizm ludzki". Tymczasem wpływ GMO na organizm człowieka był wielokrotnie badany, a w opinii większości naukowców żywność transgeniczna jest wręcz bezpieczniejsza od zwykłej. A jednak to właśnie taką odpowiedź twórcy matury dali za wzór! Gdzie są źródła tego lęku?

Biologia nie dostarcza klucza do zrozumienia obaw przed GMO. Wyjaśnienie leży być może w gestii psychologów, socjologów i antropologów kultury. Genetyk prof. Włodzimierz Zagórski nazwał lęk przed GMO "nowym tabu pokarmowym". Tabu to zakazy, których złamanie wiąże się ze społecznymi lub nadprzyrodzonymi sankcjami, a także poczuciem grzechu i nieczystości.

Według Mary Douglas, autorki książki "Czystość i zmaza", jedną z głównych funkcji kultury jest porządkowanie chaosu świata: tworzenie jego struktur. Dzięki jasnym podziałom i granicom - męskie i żeńskie, jadalne i niejadalne, święte i świeckie - w świecie pojawia się ład.

Kluczowy jest brak dwuznaczności. "Stany przejściowe są zagrożeniem z tej prostej przyczyny, że przejście nie jest ani jednym, ani drugim stanem, jest niedefiniowalne" - pisze Douglas. Niejasność zagraża ładowi, na którym opiera się społeczeństwo. Grozi zaburzeniem jego logiki i chaosem.

Mechanizm ten tłumaczy starotestamentowe zakazy łączenia dwóch różnych rodzajów tkaniny w jednym ubraniu, jak i współczesną odrazę względem transwestytów. Niechęć i obawa wobec wydzielin ciała ("ja, ale zarazem już nie ja") lub śluzowatych, lepkich substancji ("ani ciało stałe, ani ciecz") mogą być tłumaczone względami higienicznymi - mają jednak u podstaw poczucie nieczystości i zmazy.

Organizmy modyfikowane genetycznie w świadomości społecznej funkcjonują jako te, do których wprowadzono obcy gen. Taki twór, "mieszanka" gatunków, modelowo wpisuje się w definicję tabu. Przełamanie bariery między gatunkami jest istotą nieczystości.

Wypowiedzi aktywistów takich jak z Greenpeace lub ICPPC (Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi) potwierdzają, że GMO oznacza "skażenie genetyczne", "zanieczyszczenie". Jak to, co nieczyste, może skazić i uszkodzić porządek świata, tak organizmy transgeniczne "opanowują, zanieczyszczają i psują" naturalne (to znaczy poddające się kryteriom klasyfikacji) gatunki. GMO okazują się wyzwaniem rzuconym równocześnie naturalnemu i nadprzyrodzonemu porządkowi: "naruszają ład", "zaburzają równowagę przyrody" i niszczą "harmonijny świat istot żywych stworzony przez Boga i ewolucję".

Towarzysząca tym wypowiedziom ikonografia zrównuje GMO z mitycznymi potworami. Niczym chimery w starożytnych bestiariuszach, w materiałach ICPPC królują hybrydy: sałata ze szczurzym ogonem, ryby z ludzkimi rękami i pomidory pokryte łuską. Mityczne monstra symbolizują pierwotny chaos, zaś walka ze "współczesnymi potworami" toczy się o zachowanie porządku przyrody.

O ile zwyczajna nieczystość jest zwykle widoczna, to nieczystość GMO jawi się ich przeciwnikom jako podwójnie niebezpieczna, bo niedostrzegalna. "Bez skomplikowanych badań nie da się odróżnić" organizmów modyfikowanych od niemodyfikowanych, więc człowiek może się skazić i "nie będzie o tym wiedział!". To wzmacnia lęk.

Strach przed przekraczaniem granic skutkuje niezwykłym oporem przed osiągnięciami inżynierii genetycznej. Nawet wśród osób dysponujących wystarczającą wiedzą, by je zrozumieć. Trudno więc liczyć na zaakceptowanie organizmów transgenicznych tak długo, jak długo kategorie, przez które postrzegamy świat, nie zostaną na nowo zdefiniowane - tak by znalazło się w nich miejsce dla GMO.

Oczywiście pojęcie tabu nie jest jedynym wyjaśnieniem lęku przed GMO. Pozwala jednak odczytać go dużo głębiej niż jako błahy "lęk przed nowością". Co ważniejsze - dowodzi, że problem nie jest stricte biologiczny, lecz także kulturowy.

Nie tyczy się to jedynie GMO. Wszystkie wytwory współczesnej nauki muszą funkcjonować w rzeczywistości społecznej. I choć stworzone zostały przez biologów, fizyków lub chemików - to o ich miejscu w społeczeństwie decydują kwestie pozanaukowe.

Kiedyś matematyka, później fizyka, a dziś biologia szczególnie mocno oddziałuje na zbiorową wyobraźnię i staje się częścią kultury popularnej. Nowe wcielenia mitów powstają dziś w laboratoriach.

Jakub Kwieciński jest magistrantem Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008