Gdy zjedzą już trawę

Odgrodzona zmilitaryzowaną granicą od Korei Południowej od ponad pół wieku, Korea Północna rozpoczęła w minionym tygodniu budowę kolejnego "muru berlińskiego, tym razem na granicy z Chinami. Ma powstrzymać eksodus głodujących ludzi, dla których Chiny były dotąd jedynym możliwym celem ucieczki.

04.09.2007

Czyta się kilka minut

Gdy satelity robią nocą zdjęcia Azji, wśród morza świateł miast chińskich i południowokoreańskich wyróżnia się obszar zionący nieprzeniknioną ciemnością: kraj, w którym o zachodzie słońca prąd zostaje wyłączony. Jedynie w największych miastach mrok rozświetlają reflektory przy pomnikach ku czci przywódcy, Kim Dzong Ila.

W tej "czarnej dziurze" rozgrywają się ludzkie dramaty. "Po długiej walce z głodem w 1997 r. umarła moja teściowa - opowiadała organizacji "Citizens' Alliance" 60-letnia uciekinierka Hee-Sook Kim. - Mąż zmarł rok później, potem straciłam jedynego syna. W końcu zdecydowałam się uciec. Nie mogę przestać myśleć o dwóch córkach, które tam zostały". Tak jak ona, w ciągu ostatnich lat przedostało się do Chin co najmniej 300 tys. Koreańczyków, ryzykując życiem.

Uciekają najczęściej z powodu głodu, który zabił już co jedenastego mieszkańca. Kwang Il Park, uchodźca, wspominał: "Płakałem, kiedy widziałem wycieńczone dzieci, które szły przez granicę w poszukiwaniu jedzenia. Chłopca, co ze swoim wycieńczonym 5-letnim bratem szukał rodziców, którzy obiecali przynieść jedzenie".

Ale ominięcie granicznych patroli nie dawało im gwarancji bezpieczeństwa. Każdy Koreańczyk złapany na terytorium Chin zostaje siłą odesłany z powrotem. Tam czeka na niego, jako na "zdrajcę narodu", sieć obozów koncentracyjnych. Uwięzionych może być w nich 200 tys. ludzi. "Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem więźniów, wyglądali jak zbiorowisko kalek - tak zeznawał Ahn Myung Chol, który był strażnikiem w obozach. - Każdy miał jakiś rodzaj deformacji, zapadnięte oczy, sama skóra i kości. Oczy nieprzytomne, pełne strachu. Nosili stare ubrania strażników, przefarbowane na czarno i z mnóstwem łat, i buty zrobione ze starych opon. Nie miałem dla nich współczucia. Zastanawiałem się, jak w ogóle mogą żyć".

Były więzień Young-Kuk Lee przez cztery lata pracował przy wyrębie lasu i w kamieniołomie. Przeżycie w takich warunkach graniczy z cudem: "Jeden posiłek to 40 gram kleiku z mąki kukurydzianej - wspominał. - Tymczasem wszyscy zmuszani są do przynajmniej 15-godzinnej wyczerpującej pracy". Więźniowie szukają więc jakiegokolwiek jedzenia: żaby, węże, myszy, skóra, wnętrzności, sierść; wszystko.

Naruszenie dyscypliny jest karane z niewyobrażalnym okrucieństwem. Więzień Han Seung-Chul został przyłapany z odrobiną soli w kieszeni. Ciągnięto go przez kilka kilometrów za samochodem. Umarł na oczach innych. "Byliśmy zmuszeni dotykać jego zdeformowanego ciała, które zostało przywiązane do słupa, żeby pokazać wszystkim konsekwencje nieposłuszeństwa" - wspominał Lee. Gdy inny więzień zaprotestował, mówiąc, że nie można zabijać z powodu odrobiny soli, został zastrzelony.

Świadectwa o przypadkach kanibalizmu, torturach, egzekucjach, przymusowych aborcjach i przestępstwach seksualnych przypominają historie z Auschwitz. Na więźniach prowadzone są też testy z bronią chemiczną i biologiczną (w 2004 r. dziennikarze BBC dotarli do świadków tych praktyk).

Obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa. Okrzyknięty "wrogiem" zostaje zamknięty razem z najbliższymi, także matki z dziećmi; tym ostatnim przeżyć jest najtrudniej. Kang Chol Hwan został aresztowany w wieku 9 lat za rzekome wykroczenie dziadka, w obozie spędził 10 lat. W tym czasie co trzecie dziecko zmarło tam z niedożywienia i przymusowej pracy. Taki los może spotkać każdego. "Tajna policja przygotowuje roczne wyliczenia liczby osób, które muszą się znaleźć w więzieniu, bo potrzebna jest tania siła robocza - pisze w książce "Oczy bestii bez ogona" Sun Ok Lee, która w obozie przeżyła 6 lat. - Aresztują niewinnych pod pretekstem nielojalności wobec partii i uwalniają co 10 lat z okazji urodzin Kim Ir Sena (ojca obecnego przywódcy) i jego syna". Wypuszczanych zobowiązuje się do zachowania tajemnicy. Jeśli komuś opowiedzą, trafią znów do obozu, razem ze wszystkimi, którzy słyszeli ich wyznania.

Przed nastaniem komunizmu co trzeci Koreańczyk deklarował wiarę w Boga. Dziś według oficjalnych danych już zaledwie jeden na półtora tysiąca. Chrześcijanie, od początku uznani za niebezpiecznych dla reżimu, trafiali do obozów koncentracyjnych jako jedni z pierwszych, 50 lat temu. Wielu uchodźców wspominało, że widzieli osoby skazywane na więzienie lub rozstrzeliwane za samo posiadanie Biblii.

Społeczeństwo podzielone jest na trzy warstwy ("centralną", "chwiejną" i "wrogą") oraz 51 szczegółowych kategorii. Podział ten przekłada się na dostęp do jedzenia. Bo wszystkim, nawet rolnikom, racje żywnościowe wydaje rząd. Najwięcej mają dostawać robotnicy, wojskowi i mieszkańcy stolicy. Na dole piramidy są dzieci, ludzie starsi, niepełnosprawni i więźniowie. A każdy musi sobie na jedzenie zasłużyć. - W kraju nie ma ani jednego bezrobotnego, bo nie pracując nie otrzymuje się racji żywnościowych - relacjonuje opowieści świadków prof. Haruhisa Ogawa z Uniwersytetu Tokijskiego. - Jeśli ktoś spóźni się do pracy trzykrotnie w ciągu miesiąca, zostaje mu zabrana dzienna porcja pożywienia. Jeśli chorujesz, nie otrzymujesz go wcale. Musisz wykonać dzienną normę. Na takiej podstawie dostaje się certyfikat uprawniający do otrzymania jedzenia.

System rozdawania żywności nigdy nie działał dobrze, ale 10 lat temu załamał się całkowicie. Szacuje się, że od tego czasu z głodu mogło umrzeć dwa miliony Koreańczyków (co jedenasty obywatel). Aby przeżyć, zaczęto na własną rękę hodować zwierzęta, uprawiać przydomowe ogródki. Dziś nielegalny handel żywnością jest koniecznością nawet w stolicy, Phenianie, gdzie mieszka partyjna i wojskowa elita. Życie w tej "idealnej metropolii" jest zaszczytem, ale i tu jest ciężko. Na ulicach prawie nie ma aut, do niedawna zakazane było posiadanie roweru, uznanego za oznakę bogactwa.

Jeszcze gorzej jest w mniejszych miastach. "Przez tydzień odwiedzaliśmy szkoły, przedszkola i prywatne domy w Wonsan - opisuje niemiecki dziennikarz Harald Maass. - Widzieliśmy wiele dzieci zahamowanych w rozwoju. Żaden z budynków, które odwiedziliśmy w tym 380-tysięcznym mieście przemysłowym, nie był ogrzewany".

Najcięższe warunki panują na wsi, szczególnie w górach. Według raportu Amnesty International z 2003 r. ludzie zaliczeni do wrogiej klasy, np. chrześcijanie, byli siłą przesiedlani w niedostępne rejony, co oznaczało wyrok śmierci głodowej. W tragicznej sytuacji są najmłodsi. "Po szkole sialiśmy, nawoziliśmy, pomagaliśmy przy zbiorach - wspominał Kang Hyuk na konferencji Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Warszawie. - Ziemia należy do państwa, rolnicy nic nie posiadają. W lasach wycięto drzewa na opał, a połacie trawy były rzadkim widokiem, bo zjedzono ją, nim urosła".

Według Seong Min Kima, założyciela Radia Wolna Korea, z nadejściem wiosny uczniowie muszą przepracować w polu 40 dni, a jesienią wysyłani są na kolejny miesiąc. W prowincjach Ham­gyong i Hwanghae młodzież pod kierownictwem nauczycieli pracuje na plantacjach opium: przemyt narkotyków jest obok handlu bronią i podrabiania dolarów jednym ze sposobów na pozyskanie przez władze gotówki.

***

Ludzie od dziesięcioleci zamknięci w takim "komunistycznym raju" nie mają żadnej wiedzy o świecie. Być może nawet nie zdają sobie sprawy, że żyją w jednym z najbardziej zbrodniczych reżimów naszych czasów. Nic dziwnego, że obywatele nie słyszeli o zamiłowaniu "Drogiego Wodza" do zachodniego koniaku Hennessey, wyszukanych japońskich potraw i amerykańskich filmów akcji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2007