Francuz w sanktuarium

Lourdes to jedno z niewielu miejsc, gdzie francuscy katolicy mówią o swojej wierze bez obaw, że ktoś ich wyśmieje.

19.02.2008

Czyta się kilka minut

Dzwonię do przyjaciół z Paryża, pytam o Lourdes. Zdziwienie. 150. rocznica objawień? Pewnie jakieś wewnętrzne święto. Kilku innych Francuzów, w tym katolicki ksiądz: - Lourdes? Nie, nic nie słyszałem. Rozmawiam z Jeanem. Należy do "Lekarzy bez granic", mieszka z rodziną w Lille. Do Lourdes­ pojadą, wszyscy w czwórkę. Znajomych nie pytał. - O takich rzeczach się nie rozmawia.

Śledzę informacje o Jubileuszu we francuskich mediach. Na próżno. W ostatniej chwili: "La Croix"! Oprócz krótkich wywiadów z dostojnikami Kościoła informacja, że blisko trzysta hoteli (pod względem ich liczby Lourdes wyprzedza tylko Paryż) od dawna ma zajęte wszystkie pokoje. W większości przez Włochów. "W obchodach wezmą udział również Portugalczycy, Hiszpanie, Japończycy, a nawet... Francuzi" - komentuje katolicki dziennik. Obok apel arcybiskupa Tarbes i Lourdes. Jacques Perrier ubolewa nad obojętnością rodaków wobec uroczystości. Woła o mobilizację.

Rok 2008 nazwany został w Lourdes Jubileuszowym. Uroczystego otwarcia dokonał za pośrednictwem łączy satelitarnych sam Benedykt XVI. W 150. rocznicę objawienia się Matki Bożej pasterce Bernadecie Soubirous pirenejskie miasteczko szykuje się do oblężenia. Główne uroczystości: 11 lutego (rocznica pierwszego Objawienia), 15 sierpnia oraz we wrześniu, kiedy Lourdes ma odwiedzić Papież. Organizacje laickie wystosowały już oficjalny protest oraz odezwę przypominającą zasady, jakimi żyje Republika. Na wszelki wypadek.

Lourdes nie jest sanktuarium narodowym Francuzów. Trudno w ogóle przypisać takie miano jakiemukolwiek z miejsc kultu religijnego. Po pierwsze wyklucza taką możliwość status państwa laickiego. Po wtóre Francuzi nie plasują się w czołówce sześciu milionów pątników odwiedzających co roku pirenejskie miasteczko. Inaczej niż w przypadku Polaków i Jasnej Góry (4,5 mln pielgrzymów; Polacy to miażdżąca większość).

O. Wojciech Kowalewski, oblat, od trzech lat pracuje w Lourdes z młodzieżą: - Nie porównywałbym tych sanktuariów. Częstochowa nierozerwalnie związana jest z historią Polski. W przypadku Lourdes z niczym podobnym nie mamy do czynienia - tłumaczy. W Licheniu (2 mln pielgrzymów rocznie), w czasie sesji o roli sanktuariów referenci mówili o "rytuale sanktuaryjno-pielgrzymkowym" jako "apogeum polskiej religijności" i o tym, że funkcja religijna splata się nierozerwalnie w świadomości Polaków z funkcją narodową. I polityczną.

A po co Francuz jedzie do sanktuarium? - Lourdes zazwyczaj najpierw jest dla niego miejscem łask i uzdrowień, a dopiero potem miejscem objawień - twierdzi ks. Leszek Jakoniuk, spowiednik w paryskiej Notre-Dame. - Ale są Francuzi, którzy wiedzą tylko tyle, że Lourdes leży u podnóża Pirenejów. Podobnie i w Polsce są ludzie, którzy słysząc "Częstochowa", zlokalizują jej położenie geograficzne i nic więcej.

Ks. Leszek od pewnego czasu obserwuje przebudzenie Kościoła we Francji. - Biskupi kładą nacisk na piękno liturgii. Zwiększa się też liczba Francuzów odwiedzających ekumeniczną wspólnotę w Taize czy zasilających szeregi Wspólnoty Emmanuel.

Czy la?cité nie utrudnia przeżywania obchodów 150. rocznicy objawień? - Przeciwnie. One dynamizują i stymulują francuskich katolików - zapewnia spowiednik. - Wiara, jak każda forma życia, potrzebuje konkretnego ekosystemu. Lourdes go tworzy.

W Lourdes ma się wrażenie przekroczenia granicy dwóch różnych Francji. Gąszcz tandetnych sklepików z dewocjonaliami. Z prawa i lewa mrugają oczy Jezusa i Maryi z fluorescencyjnych obrazów. Kolorowe różańce. Dalej tłum pątników spoconych od dźwigania plastikowych kanistrów z wodą. Nad rzeką Gap, przy Grocie Massabiel ciszę przerywają spontaniczne okrzyki Włochów. W kolejce do zanurzenia się w basenach z wodą ze źródła w Grocie odmawiamy różaniec. Francuzów nie słychać.

Wreszcie moja kolej. Dwie wolontariuszki - jedna z Afryki, druga Hiszpanka - pomagają się rozebrać i owinąć w płócienne prześcieradło. Zdecydowanym ruchem zanurzają mnie w wodzie. Porażające zimno. Nie mogę złapać oddechu.

Wieczorem procesja z Groty i potem wokół Sanktuarium. Setki chorych na łóżkach i wózkach inwalidzkich popychanych przez wolontariuszy. Kilka tysięcy świec porusza się w rytmie śpiewanych modlitw. Prowadzę jedną dziesiątkę różańca. Później w recepcji hotelu dopada mnie Luc. Nie rozumie, jak mogłam to zrobić. Luc do Lourdes przyjechał popracować i trochę z ciekawości. Nie jest nieśmiały. Po prostu, gdyby odważył się modlić publicznie, koledzy i znajomi wyśmialiby go.

Czasem interpretacja ustawy o rozdziale Kościoła od Państwa przybiera tu karykaturalną formę. Nawet wśród duchownych. W przeddzień transmisji pogrzebu Jana Pawła II biskupi paryskiej diecezji, mimo zezwolenia władz miasta, zrezygnowali z ustawienia telebimów na Stade de France.

O. Wojciech Kowalewski: - Lourdes jest miejscem, gdzie francuscy katolicy mogą wyrazić swoje przekonania w sposób wolny, swoją wiarę uzewnętrznić bez obaw przed reakcją innych. Na co dzień czują się stłamszeni.

Studenci, tacy jak Luc, czy wolontariusze często mu się zwierzają, że tutaj po raz pierwszy mówią o swojej wierze bez obaw, iż ktoś ich zaatakuje.

Nowy prezydent Nicolas Sarkozy nie boi się wyrażać przekonań religijnych. W grudniu w Watykanie wyznał: "Z tradycji i z serca jestem katolikiem". Mówi też o "pozytywnej laickości" i że "Republika potrzebuje ludzi wiary i nadziei". We Francji burza. Biskupi milczą. "Sarko" łamie kolejną barierę: po raz pierwszy od stu lat prezydent osobiście udaje się do siedziby episkopatu. André Vingt-

-Trois, arcybiskup Paryża, powiedział wtedy: "To dla nas ważne, że takie słowa padły z ust głowy państwa".

W Lourdes mówi się nieoficjalnie, że Sarkozy przyjedzie z okazji wizyty papieskiej. W 2004 r. Jacques Chirac powitał Jana Pawła II na lotnisku. I odjechał.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2008