Francuskie przedmieścia: mity i fakty

FABIEN TRUONG, badacz młodzieży z francuskich tzw. trudnych dzielnic: Także rodzice z przedmieść chcą, by ich dzieci odniosły w życiu sukces. Części to się udaje.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

 /
/

SZYMON ŁUCYK:Dlaczego we Francji na tzw. trudnych przedmieściach dochodzi często do starć młodych z policją? W niektórych polskich mediach można przeczytać, że wywołują je muzułmańscy imigranci, którzy ponoć nienawidzą Francji.

FABIEN TRUONG: Ostatnie zamieszki spowodowały głównie dwie okoliczności: wściekłość nastolatków, którzy identyfikowali się z Nahelem, a także permanentne, często budzące wątpliwości kontrolowanie tych ludzi przez policję. Nie było żadnych żądań religijnych czy etnicznych, tylko instynktowny gniew tych chłopaków – bo wśród uczestników prawie nie było dziewcząt.

Oni często nie widzą dla siebie przyszłości. Urodzeni we Francji, są na ogół dziećmi ubogich imigrantów, którzy przybyli tu z krajów mających historię związaną z francuskim kolonializmem. Łączy ich fakt, że niemal wszyscy różnią się kolorem skóry od większości policjantów, zwykle białych. Można mówić o dyskryminacji, gdyż w wielu wypadkach prowadzący kontrole policjanci używają słów rasistowskich. Wielu tych młodych policja legitymuje nie za to, co robią, ale za ich pochodzenie. Wiarygodne dane wskazują, że osoby czarnoskóre czy śniade są znacznie częściej legitymowane na ulicy niż biali.

Jednak teraz młodzieżowe grupy atakują nie tylko policję, lecz niszczą z furią sklepy, szkoły, biblioteki, własne dzielnice. To ślepa przemoc?

Pamiętajmy, że to nastolatki, które często wypadły z systemu szkolnego. Nie znają innych sposobów wyrażenia wściekłości niż niszczenie. Większość mieszkańców tych dzielnic opłakuje szkody, bo jest w ten sposób podwójnie karana. Ale jednocześnie mówią: „rozumiemy”.

Ostatnie zamieszki miały szeroki zasięg terytorialny: ogarnęły nie tylko metropolie, ale też małe miasta w całej Francji. To coś nowego?

Nie do końca. Do starć młodych z policją dochodzi od wielu lat regularnie nawet w mniejszych miastach, choć na ­lokalną skalę, więc nie donoszą o nich ogólnokrajowe media. Detonatorem jest zwykle interwencja policyjna, w następstwie której ginie ktoś z nastolatków. Tak było podczas poprzednich wielkich zamieszek w 2005 r., które wybuchły pod Paryżem w departamencie Seine-Saint Denis.

Dodam, że relacje policji z mieszkańcami tzw. trudnych dzielnic są napięte także w małych miejscowościach, gdzie jest 15-20 tys. mieszkańców. Począwszy od lat 50., w całej Francji budowano w podobny sposób: wokół bogatszego mieszczańskiego centrum wyrastały peryferyjne dzielnice z mieszkaniami socjalnymi.

Czyli to także polityka mieszkaniowa doprowadziła do powstania społecznych gett, zamieszkanych przez ubogich potomków imigrantów?

Nie było nigdy polityki państwowej, która by intencjonalnie spychała imigrantów na ubocze miast. Historycznie rzecz biorąc, w latach 50. i 60. XX w. przedmieścia były miejscami społecznego mieszania się: żyła tam i klasa średnia, i robotnicy, i imigranci z Maghrebu. Z czasem klasa średnia zaczęła się wyprowadzać. Później, od lat 70., doszedł kryzys gospodarczy, zamykano fabryki, więc imigranci z tych dzielnic zasilali szeregi bezrobotnych. Równocześnie masowo sprowadzali rodziny z zagranicy. W dodatku władze bogatszych gmin wolą odrzucać plan budowy mieszkań socjalnych, nawet jeśli, wedle prawa, za taką odmowę muszą płacić grzywny.

Splot tych wszystkich czynników spowodował rozwój enklaw, gdzie koncentrowały się: imigracja spoza Europy, ubóstwo i wysokie bezrobocie.

Można się stamtąd wyrwać?

Istnieje zjawisko, o którym prawie nie mówi się w mediach – dużej mobilności ludzi z przedmieść. Aż połowa populacji tych dzielnic awansuje społecznie, opuszcza swoje blokowiska i przeprowadza się do lepszych dzielnic. Osiągają życiowy sukces. Tyle że ci, którzy opuszczają gorsze dzielnice, są zastępowani przez nowych biednych. Stąd problem tzw. trudnych przedmieść nie znika.

Co zrobić, by ograniczyć w nich przemoc?

Nie wystarczy poprawić tam warunki mieszkaniowe, na co państwo przeznacza już niemałe środki. Trzeba uzdrowić relacje między policją a ludnością. Brutalne interwencje francuskiej policji to problem od 30 lat. Gdy szefem MSW był Nicolas Sarkozy, po zamieszkach z 2005 r. zlikwidowano „policję dzielnicową”, która miała na co dzień kontakt z mieszkańcami i lokalnymi stowarzyszeniami. Miało to dramatyczne skutki, widoczne do dziś. Druga sprawa: trzeba wysyłać do tych dzielnic więcej nauczycieli, edukatorów, pracowników socjalnych. Potrzeba więcej środków na edukację przede wszystkim. Należy też podnieść płace dla nauczycieli w tych dzielnicach, aby chcieli tam pracować.

Kiedyś byłem nauczycielem w departamencie Seine-Saint-Denis pod Paryżem. Tam zdarza się, że rodzice wszystkich uczniów w klasie, zwykle trzydzieściorga, mają ukończoną tylko szkołę podstawową i słabo mówią po francusku. Są pozbawieni kontaktu z Francuzami z klasy średniej. To kluczowa bariera. Ale wbrew temu, co się mówi, także ci rodzice chcą, by ich dzieci uzyskały wykształcenie i odniosły w życiu sukces.©

FABIEN TRUONG jest socjologiem, pracuje na Université Paris 8. Autor filmów dokumentalnych i książek o młodzieży z przedmieść, m.in. tłumaczonego na angielski studium „Radykalna lojalność. Być muzułmaninem na Zachodzie”.



Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przedmieścia bez mitów