Figury nieustającej pomocy

W Polsce kapliczek pełno. Przyzwyczajeni jesteśmy do ich wyglądu - święte figury z obłażącą farbą, obrazy za szkłem, sztuczne kwiaty, plastikowe serwetki... W czym więc tkwi wyjątkowość kapliczek warszawskich?

18.08.2009

Czyta się kilka minut

Anna Beata Bohdziewicz, fotografia z cyklu „Kapliczki warszawskie”: ul. Zaokopowa 3 na Pradze /
Anna Beata Bohdziewicz, fotografia z cyklu „Kapliczki warszawskie”: ul. Zaokopowa 3 na Pradze /

Dzięki pracy Anny Beaty Bohdziewicz mamy kolejną okazję, by uświadomić sobie, jaką wagę dla tożsamości mieszkańców Warszawy mają przedmioty ocalone z czasów wojny i Powstania Warszawskiego. Coraz wyraźniej widać, że to właśnie powstanie było najważniejszym wydarzeniem w historii miasta i wszystko, co z nim związane, jest święte. Okazuje się, że Belweder, Zamek Królewski czy Pałac Kultury mają poważną konkurencję w podwórkowych kapliczkach - bezstylowych dziełach niezamożnych mieszkańców kamienic - których obecności przypisuje się uratowanie niejednego domu.

W Polsce kapliczka to nic nadzwyczajnego. Wszędzie ich pełno. W miastach, we wsiach, na rozdrożach, na skrzyżowaniach tkwią sobie spokojnie, otoczone lepszą lub gorszą opieką, chyba że zawadzają przy zmianach urbanistycznych; wtedy robi się przenosiny, a czasem cichcem wywala na śmietnik. Przyzwyczajeni jesteśmy do ich wyglądu - święte figury z obłażącą farbą, obrazy za szkłem, zdjęcia Papieża, sztuczne kwiaty, plastikowe serwetki... W czym więc tkwi wyjątkowość kapliczek warszawskich, tak bardzo podobnych do innych w Polsce?

Magdalena Stopa we wstępie do albumu tak o nich pisze: "do dziś stoją w podwórkach, wypełniają wnęki w ścianach, wiszą w bramach, czasem na klatkach schodowych. Wszędzie tam, gdzie wieczorem, po zamknięciu bramy, można było poczuć się bezpieczniej i mimo zakazu zgromadzeń wspólnie się modlić. Część z nich wznoszona była równocześnie z kamienicą, większość jednak w czasie okupacji, powstania i bezpośrednio po nim. Nadal pozostało ich zaskakująco dużo". Choć nie ma się tu co licytować, właśnie stężenie wojennych nieszczęść, w jakie popadli mieszkańcy Warszawy, czyni kapliczki wyjątkowymi. Nie bez znaczenia jest też fakt, że należą one do niewielkiej grupy ocalałych z pożogi warszawskich budowli.

Anna Beata Bohdziewicz od początku lat 80. pracuje nad swoim największym projektem - bez mała 30 lat "pisze" swój słynny "Fotodziennik, czyli piosenkę o końcu świata" - i równie długo fotografuje warszawskie kapliczki. Na przełomie 2008/2009 roku przygotowała nowy zestaw zdjęć na potrzeby wystawy w Galerii Jabłkowskich i albumu. Oglądając materiał Bohdziewicz i czytając historie zebrane przez Magdalenę Stopę, świetnego łowcę historii mówionej, trudno wątpić w znaczenie kapliczek. Niech będzie zatem wiadomo, że Bohdziewicz była jedną z pierwszych, którzy zauważyli ich rangę.

Zdjęcia robione lekką ręką dobrego fotografa i uważnego obserwatora ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Łatwo wczuć się w intymną atmosferę spacerów Anny Bohdziewicz po warszawskich dzielnicach w jesienne i wczesnozimowe dni, kiedy fotografowała, korzystając z zapewne krótkich o tej porze roku chwil dobrej pogody. Czasem trafia się tchnące niesamowitym spokojem zbliżenie twarzy Maryi, takie jak to z ulicy Kaliskiej 5 na Ochocie, na innej stronie oglądamy piękną w kolorach kapliczkę z trzema aż figurami Matki Boskiej Nieustającej Pomocy z Chmielnej. Na kolejnych kartach można się przyglądać, jak łagodne światło słabych żarówek suszy wilgotne powietrze wokół Maryi na Wilczej, Sienkiewicza i Emilii Plater. Fotografie nieporadnie oświetlonych figur i obrazów pokazują mistrzostwo Bohdziewicz w swobodnym operowaniu światłem i zarazem oduczają niechęci do rzeczy rażących. Na niejednym zdjęciu widać, jak elektryczne oświetlenie obnaża łuszczącą się farbę lub inne niedostatki kapliczek. Warto docenić pracę fotografki, która zauważyła harmonię w przedziwnych konstrukcjach elektryczno-figuralnych, potrafiła subtelnie podkreślić urodę całości i ostatecznie stworzyć kontemplacyjne obrazy fotograficzne. W jej zdjęciach nawet energooszczędne żarówki bez kloszy mogą z powodzeniem stwarzać nastrój zarezerwowany jakoby dla świec. W tej sytuacji trudno się dziwić konserwatorom, że nie kwapią się do renowacji. Kapliczki takie, jakie są - stare, biedne i zaniedbane, pielęgnowane przez wymierające wojenne pokolenie ("Bo to jest, proszę pani, pozór, że one stoją na cokołach. One stoją na ludziach") - mają swoją spójność nadaną przez amatorów, bardzo łatwą do naruszenia i bardzo trudną do zachowania rękami profesjonalistów.

Kapliczki są symbolem efemerycznym i kiedy wreszcie zagoszczą na dobre w naszej świadomości, będą już na granicy dematerializacji lub kolejnej metamorfozy. Pozostaną zdjęcia Anny Bohdziewicz i zebrane w ostatniej chwili przez Magdalenę Stopę opowieści mieszkańców kamienic, spisane z wyczuciem lokalnego kolorytu ("my czujemy się jak w jakimś rezerwacie"; "okoliczni zwolennicy mocnych trunków trzymali w kapliczce szklaneczkę") i z pieczołowitym zachowaniem indywidualnych refleksji ("Komuna skończyła się dwadzieścia lat temu. Teoretycznie"; "W Boga głęboko wierzę. W Boga, ale w kler nie! Bo zachłanni są, jak jasna cholera!"). Ta lektura z pewnością nie nudzi.

Anna Beata Bohdziewicz, Magdalena Stopa, "Kapliczki warszawskie", Dom Spotkań z Historią, Warszawa 2009

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2009