Festiwal gdańskiej nagrody literackiej

"Nagroda Europejski Poeta Wolności splata trzy wątki - Europę, wolność i poezję - w jedną wielobarwną tkaninę" - podsumował konkurs Krzysztof Pomian.

29.03.2010

Czyta się kilka minut

Uładzimier Arłou / fot. Hleb Labadzienka /
Uładzimier Arłou / fot. Hleb Labadzienka /

W weekend zakończyła się w Gdańsku pierwsza edycja konkursu o nagrodę literacką "Europejski Poeta Wolności". O laury konkurowali poeci z ośmiu krajów. W ich gronie znaleźli się Uładzimier Arło? z Białorusi (z tomem "Prom przez kanał La Manche" w przekładzie Adama Pomorskiego), Primož Čučnik ze Słowenii ("Praca i dom", przeł. Maciej Olszewski i Adam Wiedemann), Emmanuel Hocquard z Francji ("Warunki oświetlenia. Elegie", przeł. Marcin Kurek), Marija Knežević z Serbii ("Ulicznice", przeł. Dorota Jovanka Ćirlić), Birgitta Lillpers ze Szwecji ("Zniknąć albo wejść", przeł. Anna Topczewska), Ivan Štrpka ze Słowacji ("Cicha ręka. Dziesięć elegii", przeł. Zbigniew Machej), Andros Zemenidis z Cypru ("Największe spośród trzech", przeł. Paweł Krupka) oraz Polak - Andrzej Mandalian ("Poemat odjazdu").

"Szczęśliwy naród, który ma poetę" - powtarzamy za Miłoszem tak często, że zaciera się w nas świadomość siły tego wersu-aforyzmu. Ponadtygodniowe spotkanie z poetami ośmiu (dziewięciu, gdy wliczyć i Litwę Tomasa Venclovy) "szczęśliwych narodów", zwłaszcza zaś końcowy werdykt jury, stanowią dobrą okazję do przypomnienia, że słowo - w pierwszym rzędzie poetyckie - poprzedza istnienie świata. Jeśli zaś (w mniemaniu niektórych) go nie poprzedza, to w każdym razie formuje ono całe nasze doświadczenie społeczne, historyczne, kulturowe.

Decyzja festiwalowego jury (zasiedli w nim Krzysztof Pomian - przewodniczący, Agnieszka Holland, Andrzej Seweryn, Stanisław Rosiek, Paweł Huelle, Krzysztof Czyżewski i Andrzej Jagodziński - sekretarz) stanowi dowód nie tylko uznania dla niewątpliwego talentu Uładzimiera Arłowa, ale i hołdu dla wysiłków ocalania w mowie kultury i narodu, nieustannie zagrożonych przez działania Łukaszenkowskiego reżimu. Białoruś bowiem trwa, według słów samego laureata, w rozdwojeniu. "Istnieją - tłumaczył na festiwalowym wieczorze autorskim - dwie krainy, dwie Białorusie na tym samym terytorium; każda ma własne wyobrażenie o historii, marzenia o przyszłości, swój język, flagę, herb". Arło? reprezentuje, rzecz jasna, tę starszą Białoruś, odnajdującą swe korzenie w tradycjach Księstwa Połockiego, tę, która zmuszona jest wciąż toczyć walkę o prawo do wyrażania siebie we własnej mowie. W uzasadnieniu werdyktu Krzysztof Pomian mówił o przywracaniu przez Arłowa "kultury białoruskiej jej europejskim korzeniom wbrew władzy, która chce ją od nich odciąć", i te słowa znakomicie oddają kulturowy i polityczny wymiar decyzji jury. Warto jednak podkreślić, że poezji laureata, skądinąd wciąż represjonowanego dysydenta, bynajmniej nie charakteryzuje tyrtejski patos ani polityczna tematyka. Wprost przeciwnie - wiersze z nagrodzonego zbioru brzmią tonem bardzo prywatnym, często są to liryczne narracje osnute wokół wspomnień i lektur, składające się na swoisty dziennik podróży, erudycyjne i żartobliwe, nie wolne od autoironii i subtelnego erotyzmu, bardzo zmysłowe w sposobie ujmowania świata. Ten ostatni zwłaszcza walor - który pozwala powoływać do życia na poły realne, na poły fantasmagoryczne uniwersa, a jednocześnie umożliwia czytelnikowi/słuchaczowi odczucie autonomicznej, substancjalnej natury słowa - zdradza, że źródłem siły utworów Arłowa jest kult ojczystej mowy, tej, w której ocalenie odnalazła zagrożona w swym bycie Białoruś. O politycznym wymiarze tej nagrody będzie się jeszcze mówiło w komentarzach, to kontekst nieunikniony, jednak redukowanie zjawiska, jakim są wiersze z tomu "Prom przez kanał La Manche", do wymiaru polityczno-niepodległościowego byłoby dla nich wielką krzywdą. To rzeczywiście piękna poezja i, obok wyrazów uznania dla autora, słowa podziękowania powinien przyjąć także tłumacz, któremu polski czytelnik ją zawdzięcza.

Kulturowy wymiar festiwalu "Europejski Poeta Wolności", według słów Krzysztofa Pomiana, to próba sprowadzenia poezji na powrót pod strzechy (czy też, jak żartował Profesor, pod dachówki), innymi słowy - przywrócenia poezji jej ważkiej społecznie roli, upowszechnienia, wyprowadzenia z hermetycznego kręgu poetów piszących dla poetów. Tym między innymi tłumaczy się skład jury konkursu, w którym znaleźli się cenieni luminarze kultury - nie poeci jednak i nie zawodowi krytycy.

Nieocenioną rolę poezji w obywatelskiej edukacji społeczeństwa ponurzanego w "kulturze tabloidów" i poddanego "dyktaturze hołoty" (sformułowania Agnieszki Holland przywitano oklaskami) podkreślali uczestnicy debaty dotyczącej wolności tworzenia (oprócz reżyserki "Gorączki", także Tomas Venclova, Krzysztof Pomian, Jiří Gruša, Ryszard Krynicki, Paweł Huelle i prowadzący Adam Michnik). Ta blisko dwugodzinna dyskusja - jedno z kluczowych wydarzeń festiwalu - była poświęcona dialektyce wolności twórczej i jej ograniczeń (społecznych, obyczajowych i religijnych tabu, cenzury politycznej oraz dyktatu wolnego rynku w sztuce) i ogniskowała się przede wszystkim wokół rozumienia twórczości jako społecznej służby i vehiculum wartości uniwersalnych. Była też poniekąd zwieńczeniem wcześniejszych spotkań z bohaterami festiwalu, z których każdy reprezentował inne spojrzenie na kluczowe pytania o wolność, inny typ doświadczeń, inną poetycką frazę. Marija Knežević na przykład dawała wyraz swemu, swoiście kontrkulturowemu rozumieniu wolności jako postawy sprzeciwu wobec szeroko rozumianych "instytucji" (w tej liczbie ujmując także społeczne konwencje), podczas gdy Ivan Štrpka (skądinąd niegdyś poeta na indeksie) w rozmowie ze studentami uniwersytetu uciekał od "martyrologicznych" wspomnień, opowiadając chętniej o młodzieńczej, autostopowej podróży "na północ" (do Gdańska), w której na modłę beatników poszukiwał wraz z przyjaciółmi wolności w drodze. Podobnie - wyrafinowany, złożony z dziesięciu elegii poemat Štrpki, pobrzmiewający echami Hölderlina i Rilkego, i osadzony w dialogicznej filozofii Levinasa konkurował z drapieżną, "uliczną" metaforyką poetki serbskiej.

Festiwal obfitował w atrakcje. Oprócz wymienionych poetów mieliśmy możliwość poznać także Primoža Čučnika ze Słowenii oraz Androsa Zemenidisa z Cypru. Nie dojechali niestety Birgitta Lillpers i Emannuel Hocquard, nie dotarł także autor wysoko ocenionego przez jury "Poematu odjazdu" - Andrzej Mandalian. Mimo to nie sposób było chyba uczestniczyć we wszystkich zaplanowanych przez organizatorów wydarzeniach. Spotkaniom autorskim towarzyszyły trzy ważne debaty - wymieniony już panel poświęcony wolności w sztuce, dyskusja tłumaczy i debata dotycząca statusu nagród literackich we współczesnym życiu kulturalnym. W murach Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego odbywała się równolegle seria spotkań z poetami-nominatami, gdańska filologia była też gospodarzem spotkania autorskiego z Ryszardem Krynickim i wykładu Krzysztofa Pomiana poświęconego jedności i różnorodności Europy. Można zresztą zaryzykować tezę, że uniwersytet zainicjował trójmiejskie święto poezji już w przededniu festiwalu - 19 marca Tomas Venclova wygłosił na Wydziale Filologicznym wykład poświęcony mitowi wileńskiemu, następnego dnia zaś przyjął z rąk rektora UG doktorat honoris causa. Jeżeli wyliczyć jeszcze imprezy towarzyszące festiwalowi (m.in. slam poetycki, projekcję filmu Ewy Zadrzyńskiej, literackie warsztaty dla dzieci) oraz przypomnieć, że poszczególne wydarzenia zlokalizowane były na dużej przestrzeni (od starówki, przez Grassowski Wrzeszcz, aż po Sopot) i że władze miasta oddały festiwalowi najbardziej reprezentacyjne wnętrza (Dwór Artusa, Ratusz Staromiejski, Dom Uphagena, Teatr Wybrzeże), obraz gdańskiego święta poezji i wolności ujawni znaczny rozmach. Jego wymiar duchowy najcelniej ujął Krzysztof Pomian w uzasadnieniu werdyktu: "Europa jest spokrewniona z wolnością. (...) Nagroda (...) »Europejski Poeta Wolności« splata (...) trzy wątki - Europę, wolność i poezję - w jedną wielobarwną tkaninę".

Finałem pierwszej edycji konkursu było losowanie krajów, które (obok Polski) reprezentowane będą w drugiej odsłonie - za dwa lata. Będą to Hiszpania (z Andorą), Niemcy, Norwegia, Ukraina, Czechy, Albania i Turcja. Organizatorom - przede wszystkim władzom Gdańska - wypada złożyć podziękowania i życzyć, aby kolejna edycja festiwalu była jeszcze bardziej udana i by wpisał się on na trwałe w kulturowy pejzaż miasta.

Gdański festiwal Europejski Poeta Wolności (21-27.03. 2010)

Maciej Dajnowski (ur. 1972) - prozaik, autor zbiorów opowiadań "Opowieści garmażeryjne" i "Promieniowanie reliktowe".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]