Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Takie emocjonalne pytanie kierowało - zwłaszcza wobec podejrzenia, że obwiniając natychmiast ETA, rząd Aznara postąpił nieczysto - hiszpańskimi wyborcami, którzy w ostatniej chwili poparli socjalistów, postulujących neutralność Hiszpanii w wojnie z terrorem. Ale nadzieja, związana z takim izolacjonistycznym myśleniem - że “jeśli nie będziemy drażnić terrorystów, to może nas oszczędzą" - pozornie tylko wydaje się logiczna.
“Nowy" międzynarodowy terroryzm, który pojawił się w latach 90., tym różni się od terroryzmu “starego" (prezentowanego np. przez irlandzką IRA czy dawniej przez niemiecką RAF albo włoskie Czerwone Brygady), że w działaniach “starych" terrorystów znaleźć można było - przy całej ich brutalności - elementy jakiejś racjonalności i proporcjonalności metod i celów. W przypadku Al-Kaidy tej racjonalności nie ma; jest za to myślenie: “Wy kochacie życie, my kochamy śmierć" (takie zdanie znalazło się w przesłaniu Al-Kaidy po madryckim zamachu). Bo jaki racjonalny cel przyświecał uderzeniu w World Trade Center? Znamienne, że przed hiszpańskim 11 marca 2004 roku bomby spod znaku Al-Kaidy - dziś jest to nie tyle organizacja, ile hasło wywoławcze dla antyzachodniej ideologii i reprezentujących ją grup terrorystycznych rozsianych po świecie - zabijały nie tylko w krajach popierających Stany Zjednoczone i nie tylko nie-muzułmanów. Najlepszy przykład to wysadzenie w powietrze przedstawicielstwa ONZ w Bagdadzie, które było słabo pilnowane, bo jego pracownikom wydawało się, iż chroni ich autorytet organizacji było nie było występującej ostro przeciw polityce USA. Co więcej: odkąd po 11 września międzynarodowej koalicji udało się na licznych frontach rozbić siatki terrorystów, zniszczyć lub osłabić ich zaplecza, źródła finansowania oraz włączyć w tę walkę wiele rządów arabskich, Al-Kaida przestała zabijać na terenie USA i Europy, bo była na to za słaba. Ofiarami jej zamachów byli w większości muzułmanie: w Bagdadzie, Karbali, Nadżafie; w Stambule, w Casablance, w Dżakarcie, w Mombassie itd.
Skoro terrorystom udało się znowu dokonać tak wielkiego zamachu w kraju zachodnim - i to kraju, którego instytucje, jak się wydawało, skutecznie kontrolowały środowiska islamskie na własnym “podwórku" - stwarza to zagrożenie nowe jakościowo. Masakra w Madrycie może się powtórzyć w Paryżu, Berlinie czy Warszawie. A to zmusza do sformułowania na nowo kilku pytań.
Po pierwsze: skoro 11 września nie powtórzył się w USA, ale w Europie, czy Europejczycy powinni iść śladem Amerykanów i przyjąć instrumenty, jakie zastosowali Amerykanie, nawet jeśli oznacza to ograniczenie indywidualnych swobód obywatelskich? Jak madrycki 11 marca wpłynie na demokracje w Europie?
Po drugie: czy nowy hiszpański rząd wycofa się z Iraku? Jeśli tak, jak zmieni to relacje między Europą Zachodnią a USA? Jak wpłynie na nastroje antyamerykańskie i izolacjonistyczne w Europie?
Po trzecie: to Bliski i Środkowy Wschód będą w najbliższych latach głównym punktem odniesienia światowej polityki, a międzynarodowy terroryzm będzie największym wyzwaniem dla Zachodu. Tym bardziej aktualne staje się pytanie o właściwą strategię nie tylko w walce z terroryzmem, ale także wobec takich krajów jak Korea Północna czy Iran, dążących do posiadania broni atomowej.
Po czwarte: czy Polska przygotowana na taki zamach jak ten w Madrycie, nie tylko organizacyjnie i psychologicznie, ale także politycznie? Jeśli w Hiszpanii zamach doprowadził do zmiany rządu, to jaki byłby wynik wyborów w Polsce, gdyby w ich przeddzień bomby Al-Kaidy wybuchły w warszawskim metrze? Czy mielibyśmy rządy narodowo-populistyczne z Lepperem jako premierem i Giertychem jako ministrem spraw zagranicznych?
11 września zmienił Amerykę. Po 11 marca w Europie nic już nie będzie takie, jak było.