Europejski 11 września

Czy gdyby rząd Hiszpanii nie poparł irackiej interwencji politycznie i militarnie, w Madrycie zginęłoby dwustu ludzi? Czy doszłoby do największej katastrofy od czasu wojny domowej, jak publicysta madryckiego dziennika El Pais określił masakrę, którą urządzili najpewniej nie Baskowie z ETA, lecz islamscy fanatycy?.

21.03.2004

Czyta się kilka minut

Takie emocjonalne pytanie kierowało - zwłaszcza wobec podejrzenia, że obwiniając natychmiast ETA, rząd Aznara postąpił nieczysto - hiszpańskimi wyborcami, którzy w ostatniej chwili poparli socjalistów, postulujących neutralność Hiszpanii w wojnie z terrorem. Ale nadzieja, związana z takim izolacjonistycznym myśleniem - że “jeśli nie będziemy drażnić terrorystów, to może nas oszczędzą" - pozornie tylko wydaje się logiczna.

“Nowy" międzynarodowy terroryzm, który pojawił się w latach 90., tym różni się od terroryzmu “starego" (prezentowanego np. przez irlandzką IRA czy dawniej przez niemiecką RAF albo włoskie Czerwone Brygady), że w działaniach “starych" terrorystów znaleźć można było - przy całej ich brutalności - elementy jakiejś racjonalności i proporcjonalności metod i celów. W przypadku Al-Kaidy tej racjonalności nie ma; jest za to myślenie: “Wy kochacie życie, my kochamy śmierć" (takie zdanie znalazło się w przesłaniu Al-Kaidy po madryckim zamachu). Bo jaki racjonalny cel przyświecał uderzeniu w World Trade Center? Znamienne, że przed hiszpańskim 11 marca 2004 roku bomby spod znaku Al-Kaidy - dziś jest to nie tyle organizacja, ile hasło wywoławcze dla antyzachodniej ideologii i reprezentujących ją grup terrorystycznych rozsianych po świecie - zabijały nie tylko w krajach popierających Stany Zjednoczone i nie tylko nie-muzułmanów. Najlepszy przykład to wysadzenie w powietrze przedstawicielstwa ONZ w Bagdadzie, które było słabo pilnowane, bo jego pracownikom wydawało się, iż chroni ich autorytet organizacji było nie było występującej ostro przeciw polityce USA. Co więcej: odkąd po 11 września międzynarodowej koalicji udało się na licznych frontach rozbić siatki terrorystów, zniszczyć lub osłabić ich zaplecza, źródła finansowania oraz włączyć w tę walkę wiele rządów arabskich, Al-Kaida przestała zabijać na terenie USA i Europy, bo była na to za słaba. Ofiarami jej zamachów byli w większości muzułmanie: w Bagdadzie, Karbali, Nadżafie; w Stambule, w Casablance, w Dżakarcie, w Mombassie itd.

Skoro terrorystom udało się znowu dokonać tak wielkiego zamachu w kraju zachodnim - i to kraju, którego instytucje, jak się wydawało, skutecznie kontrolowały środowiska islamskie na własnym “podwórku" - stwarza to zagrożenie nowe jakościowo. Masakra w Madrycie może się powtórzyć w Paryżu, Berlinie czy Warszawie. A to zmusza do sformułowania na nowo kilku pytań.

Po pierwsze: skoro 11 września nie powtórzył się w USA, ale w Europie, czy Europejczycy powinni iść śladem Amerykanów i przyjąć instrumenty, jakie zastosowali Amerykanie, nawet jeśli oznacza to ograniczenie indywidualnych swobód obywatelskich? Jak madrycki 11 marca wpłynie na demokracje w Europie?

Po drugie: czy nowy hiszpański rząd wycofa się z Iraku? Jeśli tak, jak zmieni to relacje między Europą Zachodnią a USA? Jak wpłynie na nastroje antyamerykańskie i izolacjonistyczne w Europie?

Po trzecie: to Bliski i Środkowy Wschód będą w najbliższych latach głównym punktem odniesienia światowej polityki, a międzynarodowy terroryzm będzie największym wyzwaniem dla Zachodu. Tym bardziej aktualne staje się pytanie o właściwą strategię nie tylko w walce z terroryzmem, ale także wobec takich krajów jak Korea Północna czy Iran, dążących do posiadania broni atomowej.

Po czwarte: czy Polska przygotowana na taki zamach jak ten w Madrycie, nie tylko organizacyjnie i psychologicznie, ale także politycznie? Jeśli w Hiszpanii zamach doprowadził do zmiany rządu, to jaki byłby wynik wyborów w Polsce, gdyby w ich przeddzień bomby Al-Kaidy wybuchły w warszawskim metrze? Czy mielibyśmy rządy narodowo-populistyczne z Lepperem jako premierem i Giertychem jako ministrem spraw zagranicznych?

11 września zmienił Amerykę. Po 11 marca w Europie nic już nie będzie takie, jak było.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2004