Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rządy kolejnych europejskich krajów przygotowują rozwiązania, które mają złagodzić konsumentom skutki gwałtownych podwyżek cen prądu. Jesień przyniosła kumulację kilku czynników odpowiedzialnych za drożyznę na rynku energii: znacznego skoku zapotrzebowania na prąd za sprawą odbicia w gospodarce, drogiego gazu z Rosji i przerw w dostawach płynnego gazu LNG, który wykupują Chiny. I wreszcie – zadyszki OZE, które o tej porze roku tracą wydajność. W obliczu nadchodzącej zimy ceny energii stały się tematem społecznie i politycznie niebezpiecznym. Milionom Europejczyków realnie zagraża wykluczenie energetyczne.
W Grecji, której rząd mówi już otwarcie o „międzynarodowym kryzysie”, ruszą niebawem bezpośrednie dopłaty do energii elektrycznej. Każde gospodarstwo domowe do końca roku (program może zostać przedłużony po ocenie jego efektów) otrzyma co miesiąc 9 euro dopłaty do rachunku za prąd. Subsydiować opłaty za energię zamierza również Francja – choć tylko rodzinom o dochodach nieprzekraczających 10,7 tys. euro rocznie na członka. Jednorazowa dopłata w sezonie zimowym, w zależności od dochodów, wyniesie tu od 48 do 277 euro. Inną metodę obrały Włochy, gdzie rząd zapowiedział dopłaty do kosztów systemowych ponoszonych przez producentów energii; bez tego rozwiązania ceny prądu już w październiku mogą wzrosnąć nawet o 40 proc. W podobnym kierunku zmierza Hiszpania: akcyza na prąd spadnie tu z 5,1 do 0,5 proc., a budżet centralny zrekompensuje samorządom spadek dochodów z tego tytułu. Taryfy za gaz dla gospodarstw domowych wzrosną tylko o 4,4 proc. Dostawcy chcieli tymczasem podwyżki aż o 28 proc.
Warszawa na razie milczy w tej sprawie – jeśli nie liczyć zapowiedzi kuriozalnej kampanii informacyjnej, która miałaby tłumaczyć odbiorcom nieuchronność podwyżek. „Rząd nie powstrzyma podwyżek cen prądu, bo to nie on decyduje o ich wysokości” – mówił na początku września w RMF FM premier Mateusz Morawiecki, co można odczytać jako zapowiedź przyszłych decyzji Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza taryfy dla klientów indywidualnych. Podwyżki rzędu 10-15 proc. wydają się niemal pewne, choć wiadomo, że producenci chcieliby więcej. Kilka dni temu prezes Enei zdradził, że jego spółka rozważa podniesienie ceny aż o 40 proc. – co przełożyłoby się na wzrost wysokości przeciętnego rachunku o jakieś 470 zł rocznie.©℗