Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Otóż Duńczycy, uznawani za jeden z najbardziej ekologicznych narodów świata, produkują największą ilość śmieci per capita na świecie: prawie 800 kg w porównaniu z 400 kg Litwinów czy 766 kg uznawanych za największych marnotrawców Amerykanów. Pozornie problemu nie ma - śmieci trafiają do spalarni, spalarnia produkuje energię. Gdyby jednak problem odpadów traktowany był poważnie, Duńczycy zabraliby się za ich redukcję u źródła, tylko taki kierunek można bowiem nazwać prawdziwie ekologicznym. Nie dość na tym: Duńczycy to najwięksi mięsożercy na świecie. Rocznie statystyczny obywatel zjada 145 kg mięsa (Polacy - ok. 80 kg, Amerykanie - 124). Przypomnijmy, że hodowla zwierząt odpowiada za 18 proc. emisji gazów cieplarnianych pochodzących z działalności człowieka. To nawet więcej niż uznawany za głównego wroga klimatu transport.
Jaka nauka płynie z tych danych? Znacznie trudniejsze od konferencji na wysokim szczeblu i składania szczytnych deklaracji jest przekonanie szeregowego obywatela, by zacisnął nieco pasa, jadł mniej mięsa czy zwracał uwagę na wybory dokonywane w sklepach. O redukcjach emisji politycy potrafią już dyskutować bardzo przekonująco. Przełożenie tych ogólników na konkrety okazuje się znacznie trudniejsze.