Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tam odmówił modlitwy. Nie chciał swoim wołaniem do Pana pomóc w ocaleniu statku i załogi. Popadł w przedziwną prostrację, gotów na samobójstwo. Wręcz się prosił o wyrzucenie do wzburzonej wody, a to oznaczało tylko jedno. Śmierć z bierności. Nie miał nic nikomu do zaoferowania. Już w wątpiach wielkiej ryby odważył się wołać do Boga. Najwięcej modlitw znajdujemy w Psalmach. Gdy je uważnie przejrzeć, niektóre wydają się wyjątkowo bliskie słowom Jonasza. Weźmy pod uwagę Psalm 69. Psalm człowieka samotnego, pokonanego swymi błędami, bliskiego śmierci od utonięcia.
„Ugrzązłem w głębokim błocie i nie mam oparcia dla nóg. Dostałem się w głębokie wody, a nurt zalewa mnie. Zmęczyłem się wołając, wyschło gardło moje: zamroczyły się oczy moje od czekania na Boga mego… Wyrwij mnie z błota…wysłuchaj mnie, Panie, bo dobrą jest łaska twoja. Według wielkiego miłosierdzia twego wejrzyj na mnie”. Ten sam motyw wody, obojętności, poczucie poniżenia i klęski. U Jonasza dochodzi jeszcze jedno: poczucie, że nigdy nie będzie mógł patrzeć na Świątynię Pana. Zrozumiał, że Bóg się od niego oddalił. I to jest największa kara, jaka mogła go spotkać. Można rzec, że znalazł się – jak nam powiada – na samym dnie. I dopiero wtedy otwierają się usta ryby, i prorok zostaje wypluty.
Stanął u wrót Niniwy. Jonasz nie wierzył w możliwość nawrócenia miasta. Tego nie mogli uczynić. Bóg objawił postępowaniem mieszkańców Niniwy, że tszuwa – powrót do dobrego życia – jest zawsze możliwa i w zasięgu ręki grzeszników. On sam nie wierzył w szczerość intencji i rzetelność aktu pokuty. Jego Bóg wzniósł się wyżej. Przyjął ich pokutę. W modlitwie wypowiadanej w brzuchu ryby potwierdził gotowość do podjęcia swej misji. Ogłosił, że „u Pana jest wybawienie”, ale nie mógł się zgodzić na prawdę Boga. Nie był w stanie uwierzyć w tak wielkie miłosierdzie Boga i w akt oczyszczenia. Nigdzie w modlitwie nie odniósł się do tego, co zdarzyło się na statku. Nie wyjaśnił, dlaczego milczał. Zdobył się na akt dziękczynienia, ale sam nie uwolnił się od grzechów, jakie wcześniej popełnił. Ta niepełność modlitwy Jonasza ukazuje, że nie dokonał całkowitego powrotu do swojego Boga. Nie pojednał się z nim w swoim żalu. Nie odpowiedział Bogu, dlaczego przed nim uciekał. Skąd przyszła na niego gotowość do śmierci samobójczej. Nie był gotów do swojej pokuty. Dziękował, że ocalał zachowując swój dystans i chyba wykonywał swoją misję bez przekonania i bez wiary w jej powodzenie. Dziwny prorok. Cały czas uparty i nieufny wobec Tego, Kto go wysłał z misją. ©