Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zapowiadana od dwóch lat wrześniowa wizyta Franciszka w Budapeszcie pachnie skandalem. Biuro Prasowe Watykanu poinformowało w niedzielę, że papież spędzi na Węgrzech zaledwie trzy godziny. Tymczasem na Słowacji, której pierwotnie w ogóle nie było w programie pielgrzymki, zatrzyma się na trzy dni: poza Bratysławą odwiedzi Koszyce (osiedle Romów), Preszów (siedziba biskupów greckokatolickich, prawosławnych i luterańskich) i sanktuarium maryjne w Šaštinie.
Zamieszanie zaczęło się w marcu, gdy papież powiedział do dziennikarzy słowa, które zmroziły jego dyplomatyczne służby: „We wrześniu będę musiał pojechać na Węgry, na mszę kończącą Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Nie do kraju, tylko na mszę. Ale Budapeszt jest zaledwie dwie godziny autem od Bratysławy: dlaczego więc nie odwiedzić Słowaków?”.
Niechęć Franciszka do Victora Orbana stała się aż nadto widoczna. Węgierskie media pisały o zniewadze ojczyzny i antychrześcijańskiej postawie papieża. Biskupi próbowali ratować sytuację zapewniając, że Ojciec święty spotka się z władzami państwa po mszy, ale Watykan do dziś tego nie potwierdził – szczegółowego planu nie ogłoszono.
Z dumą oczekiwana przez Węgrów wizyta w Budapeszcie stała się nagle mało znaczącym punktem na marginesie podróży do Słowacji. Biorąc pod uwagę dyplomatyczne standardy, a także trudne relacje obu krajów, to ruch naprawdę karkołomny.
Massimo Faggioli, historyk Kościoła: Za pontyfikatu Franciszka Watykan jest znacznie bardziej zorientowany na resztę świata niż na Stany Zjednoczone, co jest novum w stosunku do epoki Jana Pawła II i Benedykta XVI.