Życie to nie kostka Rubika

Siedem godzin i piętnaście minut spędził papież Franciszek w Budapeszcie. Był to pierwszy etap jego 34. podróży zagranicznej. Głównym powodem, dla którego wybrał Węgry, był Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, trwający od 5 do 12 września. Msza papieska była jego ostatnim punktem.

13.09.2021

Czyta się kilka minut

Spotkanie Franciszka z premierem Viktorem Orbanem. Budapeszt, 12 września 2021 r. / ABACA/Abaca/East News /
Spotkanie Franciszka z premierem Viktorem Orbanem. Budapeszt, 12 września 2021 r. / ABACA/Abaca/East News /

W ostatnich dniach przed wylotem z Watykanu papież bardzo się starał, by zmienić ton narracji o pielgrzymce: mniej zajmować się kwestią ewentualnego spotkania z Victorem Orbánem, a więcej mówić o duchowym wymiarze wydarzenia. Nie ma co ukrywać, że wcześniej sam podsunął mediom polityczny klucz do interpretacji, zastanawiając się publicznie – choćby w ostatnim wywiadzie dla hiszpańskiego radia – czy premier Węgier przyjdzie na spotkanie z nim, czy nie. Ale już w marcu Franciszek podczas powrotu z Iraku mówił dziennikarzom w samolocie: „We wrześniu będę musiał pojechać na Węgry, na mszę kończącą Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Nie do kraju, tylko na mszę”. Znienacka poszerzył też planowaną od dwóch lat i mającą trwać kilka godzin podróż do Budapesztu o dwudniowy pobyt na Słowacji, co Węgrzy mogli odczuć jako dodatkowy afront. Dyplomatyczne i organizacyjne zamieszanie trwało aż do drugiej połowy lipca (co w przypadku podróży na takim szczeblu oznacza niemal do ostatniej chwili), kiedy to ogłoszono plan papieskiej pielgrzymki. Jak łatwo się domyślić, nie chodziło o niechęć papieża do Węgrów, ale do polityków, którzy chcą wykorzystać Kościół do realizacji własnej wizji społeczeństwa wiernego narodowym i tradycyjnym wartościom. Dwukrotnie już im się to udało w przypadku Kościołów Bliskiego Wschodu – na konferencjach zorganizowanych w Budapeszcie w 2017 i 2019 roku patriarchowie (prawosławny, syryjsko-katolicki i asyryjski) poparli działania rządu na rzecz obrony chrześcijańskiej Europy przed muzułmańską imigracją. Ostrożność Watykanu wydaje się zrozumiała.

Franciszek przyleciał do Budapesztu w niedzielę o 7.45. Najpierw, na lotnisku, powitał go wicepremier Zsolt Semjén (nota bene doktor teologii), a pół godziny później, w Sali Romańskiej Muzeum Sztuk Pięknych, prezydent János Áder i premier Viktor Orbán.  Spotkanie z władzami państwa – przekazanie prezentów, wspólna fotografia i rozmowa w cztery oczy – trwało nieco ponad pół godziny, przebiegało „w serdecznej atmosferze”, jak poinformowano w lakonicznym komunikacie, i dotyczyło znaczenia religii w państwie, ochrony środowiska oraz promocji i obrony rodziny.

Zmysł owiec

Podczas wszystkich swoich wystąpień papież unikał odniesień politycznych, a problemy współczesnego świata i Kościoła ukazywał w szerszym i głębszym kontekście. Podczas spotkania z przedstawicielami innych wyznań i religii wskazał na wspólne źródło antysemityzmu, rasizmu i prozelityzmu – jest nim poczucie wyższości, przekonanie o własnej racji, obarczenie winą zawsze innych, nigdy siebie, chęć przeciągnięcia drugiego człowieka za wszelką cenę na swoją stronę.

Do biskupów papież mówił o jedności w różnorodności. „Różne narodowości, mniejszości, wyznania religijne i imigranci zmienili również wasz kraj w środowisko międzykulturowe. To nowa rzeczywistość, której w pierwszej chwili można się przestraszyć. Różnorodność napawa strachem, bo zagraża poczuciu bezpieczeństwa, jakie już mamy, podważa to, co stabilne. […] W stosunku do innych kultur, nacji, religii czy poglądów można zachować się w dwojaki sposób: zamknąć się i usztywnić w obronie tak zwanej własnej tożsamości albo otworzyć się na spotkanie z drugim człowiekiem i razem budować braterską wspólnotę”. Przypomniał słowa dokumentu podpisanego w Budapeszcie przed czterema laty przez biskupów z państw Europy Środkowo-Wschodniej, że „troska o własną tożsamość nie może nigdy stać się powodem wrogości i pogardy wobec innych, a wręcz przeciwnie – powinna stać się pomocą w dialogu z innymi kulturami”.

„Kostka Rubika, waszego świetnego i znanego architekta, to genialna zabawka, ale nie model ludzkiego życia” – przestrzegał papież. Porównania nie rozwinął, można jedynie domyślać się, że wszelkie próby porządkowania i ujednolicania świata poprzez dążenie do jednobarwności stron Franciszek uznaje za niewłaściwe i z gruntu nieskuteczne.

Papież zmodyfikował też nieco swoje słynne powiedzenie o pasterzu, który ma „pachnieć owcami”. Radził węgierskim – i wszystkim innym – biskupom, by nie starali się za wszelką cenę iść na czele owczarni, prowadząc ją swoim nauczaniem i przykładem, ale by byli pośród owiec, znali ich życie i problemy, a nawet by „pozwalali swym owcom pójść nieco do przodu, ponieważ zwykle to one mają specjalny zmysł i wyczuwają nowe, dobre i żyzne miejsca”.

Skandal ewangelii

„Krzyż nie jest modny. I nigdy nie był – ani w przeszłości, ani dzisiaj” – to bodaj najczęściej cytowane słowa papieskiej homilii, wygłoszonej podczas mszy na zakończenie kongresu eucharystycznego. W coraz bardziej zeświecczonym (wbrew staraniom rządzącej partii, ale trochę i dzięki nim) społeczeństwie węgierskim mogłyby być zrozumiane jako wezwanie do obrony tradycji i symboli chrześcijańskich.  Jednak Franciszek zaproponował słuchaczom inną interpretację. Krzyż, o którym mówi ewangelia, był symbolem poniżenia i pohańbienia, perspektywą, przed którą wzdrygali się nawet apostołowie, z Piotrem na czele. Jezus, pytając ich, za kogo go uważają, zaczyna objawiać im swoją tożsamość – zabrania głosić, że jest oczekiwanym mesjaszem, a na swoją misję każe spojrzeć poprzez uniżenie, cierpienie i krzyż.

Niedługa homilia papieża skierowana była przede wszystkim do tych, którzy od tygodnia uczestniczyli w kongresowych spotkaniach modlitewnych i konferencjach, słuchali świadectw i religijnych koncertów. Którzy – jednym słowem – są chrześcijanami zaangażowanymi, katolikami pewnymi swej wiary, żarliwie ją wyznającymi. Franciszek nie byłby sobą, gdyby nie próbował zburzyć im dobrego samopoczucia.

Uważamy się za osoby pobożne i dobre, a idziemy za własnym wyobrażeniem Boga, odrzucając jego logikę – pokornej miłości. Chrześcijaństwo nie jest religią opartą na nakazie, manifestacji, triumfalizmie – mówił papież. Droga chrześcijanina zaczyna się zawsze od zrobienia kroku w tył, wycofania się z centrum, ustąpienia miejsca innym. Droga ku Bogu wiedzie przez poświęcenie, aż do śmierci, dla dobra innych. Rzecz nie w tym, by być pobożnym i religijnym. Chodzi o to, by wierzyć w Boga prawdziwego, nie stworzonego przez nas samych, na nasze podobieństwo.  „Bóg, który króluje w milczeniu na krzyżu, daleki jest od fałszywego boga, jakiego byśmy chcieli: królującego siłą i zmuszającego do milczenia naszych nieprzyjaciół” – przestrzegał.

Taka jest ewangelia według Franciszka. Takie jest jego chrześcijaństwo: oparte na wierze w „skandaliczną nowość Boga”, a nie na rytuałach, zwyczajach i powtarzanych niezmiennie formułach.  I takie jest jego przesłanie do tych, którzy – na Węgrzech, w Polsce i wszędzie indziej – tworzą tej religii własne, alternatywne wersje.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej