Dylemat Merkel

Niemiecki rząd chce otworzyć wBerlinie ośrodek muzealny, poświęcony wysiedleniom Niemców iinnych narodów Europy. Jednak nie nastąpi to szybko: chadeków isocjaldemokratów różni osoba Eriki Steinbach. Pierwsi chcieliby włączyć ją wprojekt, drudzy są przeciw. Kanclerz Merkel na razie nie zajęła stanowiska.

02.11.2007

Czyta się kilka minut

Przez jakiś czas wokół przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach było cicho. Ale znów zabrała głos - i od razu mamy awanturę. Tym razem jednak Steinbach kłóci się nie z Polakami czy Czechami. Awanturę wywołała we własnym kraju: wszystko wskazuje na to, że jej osoba stała się otwartą kością niezgody między czołowymi politykami dwóch wielkich obozów, które rządzą wspólnie Republiką Federalną - chadecją (CDU/CSU) i socjaldemokracją (SPD).

Co się stało? Dokładnie w dzień po polskich wyborach parlamentarnych Związek Wypędzonych obchodził okrągły jubileusz: pół wieku istnienia. Obecna na uroczystości Angela Merkel gratulowała Związkowi i obdarowała go szczególnym prezentem: zapowiedziała, że partie Wielkiej Koalicji doszły do porozumienia, jak upamiętnić wysiedlenia milionów Niemców i innych Europejczyków w XX w.

Prezent krył w sobie jednak pewne "ale", które początkowo nie zostało zauważone. Choć uważny obserwator powinien był zwrócić uwagę, że Merkel mówiła o "widocznym znaku" upamiętniającym wysiedleńców (jak to zapisano w umowie koalicyjnej CDU/CSU-SPD dwa lata temu) i ani razu nie użyła określenia "Centrum przeciw Wypędzeniom" - za którym od dziewięciu lat lobbuje Erika Steinbach.

Dziś wiadomo, skąd ta powściągliwość pani kanclerz: okazuje się, że choć obie rządzące formacje zgodziły się, że w Berlinie powstanie ośrodek muzealno-dokumentacyjny poświęcony wysiedleniom, to nie ma między nimi zgody w kwestii zasadniczej: czy w prace nad koncepcją ośrodka i potem w jego działalność włączyć Steinbach i Związek Wypędzonych. Tymczasem jest to sprawa kluczowa, gdyż ośrodek ma być finansowany z budżetu państwa, a zatem będzie mieć charakter oficjalnego miejsca pamięci Republiki Federalnej.

Co na razie wiadomo o samym ośrodku? Ma nosić nazwę "Centrum Dokumenta-

cji" i mieścić się w budynku położonym nieco na uboczu od centrum. W 2008 r. przewidziano dlań w budżecie 1,2 mln euro. "Centrum" nie będzie samodzielne, ma być częścią Niemieckiego Muzeum Historycznego (Steinbach

chciała, by jej "Centrum przeciw Wypędze-

niom" było prowadzone przez fundację zależną od Związku Wypędzonych). Ostateczną decyzję w sprawie koncepcji i charakteru nowej instytucji rząd chciałby podjąć przed końcem tego roku.

Ale czy jest to data realna? Socjaldemo­kraci stawiają bowiem sprawę na ostrzu noża: nie godzą się, by fundacja Eriki Steinbach uczestniczyła w pracach nad koncepcją "Centrum Dokumentacji". Nie zgadzają się też, by wystawa "Wymuszone drogi", którą latem 2006 r. przygotował BdV, stała się częścią nowej ekspozycji. "Związek Wypędzonych nie będzie uczestniczyć w projekcie, który zrealizuje rząd" - mówił twardo wicemarszałek Bundestagu Wolfgang Thierse (SPD) w rozmowie z "Süddeutsche Zeitung". Thierse zapowiedział też, że "SPD uczyni wszystko, by nie doszło do wymieszania obu projektów". Doświadczenia niemieckich wysiedleńców będą wprawdzie brane pod uwagę "na szczeblu gremiów doradczych", mówił Thierse, ale SPD nie chce, by Steinbach miała wpływ na decyzje. Również dlatego, że "nie chcemy nowych sporów z naszymi polskimi czy czeskimi sąsiadami".

Co z tego wynika? Że po wieloletnim sporze ma powstać ośrodek dokumentujący losy wysiedleńców. Teoretycznie Erika Steinbach powinna być zadowolona - gdyby chodziło jej o sprawę. Ale jeśli ktoś oczekiwałby, że zaakceptuje zepchnięcie jej na margines, byłby w błędzie. Po wystąpieniu Thiersego Steinbach natychmiast przeszła do kontrataku. Efekt: od kilku dni czołowi politycy z obu obozów spierają się o jej osobę. Linia podziału pokrywa się zasadniczo z podziałem partyjnym: chadecy wspierają roszczenia Steinbach, socjaldemokraci są przeciw. Znalezienie konsensu będzie tym trudniejsze, że także chadecy są świadomi, jak trudne, jeżeli w ogóle możliwe, będzie znalezienie dla Steinbach takiej roli, która byłaby do zaakceptowania przez Polskę i Czechy. Socjaldemokraci zaś najwyraźniej zgodzili się na utworzenie "Centrum Dokumentacji" pod warunkiem, że będzie podlegać Muzeum Historycznemu, a Steinbach nie odegra w nim kluczowej roli. Co więcej, SPD chciałaby, aby w pracach koncepcyjnych wzięli udział również historycy z Europy Środkowej i Wschodniej.

Co na to Angela Merkel? Kanclerz ma problem: podczas obchodów 50-lecia Związku zapowiedziała, że nowy ośrodek ma powstać "także w dialogu z naszymi wschodnimi sąsiadami". Musi więc teraz podjąć dwie decyzje naraz. Po pierwsze, wybrać między Eriką Steinbach a SPD. Po drugie, między Steinbach a Polakami i Czechami.

Cóż można jej doradzić? Może tyle, by - zanim podejmie decyzję - przejrzała archiwalne wypowiedzi Eriki Steinbach. Szukać nie trzeba daleko. Choćby w ubiegłym roku Steinbach udzieliła wywiadu radiowego, w którym rozważała kwestię przyczyn i skutków II wojny światowej. Przyznawszy, że to rządy nazistów i wywołana przez nich wojna były pierwotną przyczyną wysiedleń Niemców, powiedziała: "Bez Hitlera, bez narodowego socjalizmu nigdy nie udałoby się zrealizować wszystkich tych pragnień, pragnień wypędzenia Niemców, które już wcześniej były obecne w Czechosłowacji i Polsce. Hitler otworzył bramy, przez które przeszli potem także inni, korzystając z nadarzającej się okazji".

Potraktujmy te słowa jako prognostyk: z czym Angela Merkel będzie się borykać w polityce zagranicznej, jeśli poprze Erikę Steinbach.

Przełożył WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2007