Duże dzieci i mali dorośli

J. K. Rowling podkreśla, że nie pisała swoich książek dla konkretnego odbiorcy. Chwyt marketingowy? A może wyraz pewnej prawdy o świecie, w którym to, co dla dzieci, i to, co dla dorosłych, tak się wymieszało, że nie da się tych dwóch sfer rozdzielić?

28.07.2009

Czyta się kilka minut

Czy "Harry Potter i Książę Półkrwi" jest filmem dla dzieci? Raczej nie, jeśli wziąć pod uwagę drastyczne sceny. Więc może jest filmem dla dorosłych? Nastoletni czarodziej uczący się w szkole magii ratuje świat przed złym czarnoksiężnikiem - to nie brzmi jak film dla dorosłych. Zatem może dla nastolatków? W końcu młodzi adepci magii dobierają się w pary, chodzą na randki, całują... Cóż, skoro wygląda to jak wyobrażenia starej ciotki o tym, jak "milusińscy" zachowują się w "tym wieku".

Harry’ego Pottera nie trzeba nikomu przedstawiać. Ma okrągłe okulary, bliznę na czole i twarz Daniela Radcliffe’a. Od 1997 r., kiedy ukazała się pierwsza powieść Joanne Kathleen Rowling, zrobił w popkulturze niesamowitą karierę i zasłużył na miano zjawiska samego w sobie.

Książę Półkrwi i eliksir miłosny

Od 24 lipca możemy na ekranach kin oglądać szóstą część sagi o przygodach Harry’ego i jego przyjaciół. "Harry Potter i Książę Półkrwi" zapowiadano jako najmroczniejszy z dotychczasowych filmów o zmaganiach z Voldemortem, a trailery robiły naprawdę duże wrażenie. Wrażenie robi również sam film - efekty specjalne sprawiają, że magia zdaje się naturalna jak wszystkie inne zjawiska na niebie i ziemi. Jednak sama historia opowiedziana w "Księciu Półkrwi" broni się znacznie słabiej.

W szóstej części powieściowego cyklu rzeczywiście robi się mrocznie. Zbrodniczy plan Voldemorta nabiera przerażających kształtów, a walka z czarnoksiężnikiem zaczyna wymagać coraz więcej poświęcenia. Bohaterowie muszą stanąć twarzą w twarz ze strachem, bólem i śmiercią. To walka o porządek świata. To także jedyna z cyklu powieść bez happy endu - można zaryzykować stwierdzenie, że prawie thriller.

Ale w filmie z aury grozy i napięcia zostaje niewiele. Zamiast zmagań z Voldemortem obserwujemy końskie zaloty nastoletnich czarodziejów, zamiast zaklęć w powietrzu fruwają hormony. Na ekranie te zaloty wypadają wyjątkowo infantylnie - wywołują uśmiech, ale zażenowania. W atmosferze licealnych kłopotów z całowaniem akcja się rozpływa i traci dynamikę. Voldemort jest w zasadzie nieobecny, a przerażające poszukiwania horkruksów wydają się wątkiem pobocznym. Wygląda to wszystko bardziej na teen movie niż na thriller.

Harry Potter dla dzieci

Co sprawia, że dzieci kochają Harry’ego Pottera? Dzieci potrzebują bajek, bo mogą w nich odnaleźć odbicie samych siebie i swoich problemów - bajki pomagają przezwyciężyć lęki, dodają otuchy. A opowieść o Harrym zbudowana jest jak klasyczna bajka, przemawiająca do dziecięcej podświadomości: i ty możesz być Harrym, który był nikim, a uratował świat.

Harry jest sierotą. Jego rodzice zginęli, a on wychowuje się w przybranej rodzinie, która odrzuca go i szykanuje. Ale okazuje się, że jest wyjątkowy: jest czarodziejem, który jako jedyny może stanąć naprzeciwko wcielonego zła. Sytuacja wręcz klasyczna - ten najmłodszy, sierota, okazuje się tym, który pokona smoka, a potem będzie żyć długo i szczęśliwie. Ale zanim to się stanie, Harry’ego czeka trudna konfrontacja z siłami ciemności.

Jak w bajkach braci Grimm, świat Harry’ego Pottera roi się od przerażających scen, miejsc, potworów, leje się krew, trup ściele się gęsto. Pozbawiony rodziców i niemogący liczyć na wsparcie przybranej rodziny Harry to doskonała figura dziecka wkraczającego w samodzielność. Opuszczając schowek na szczotki, gdzie kazano mu spać, i podejmując konfrontację z Voldemortem, Harry wchodzi w konfrontację z otoczeniem - niebezpiecznym, brutalnym, złym. Strach dziecka przed światem zewnętrznym, który może wydawać się groźny i niezrozumiały, jest naturalny. Harry, który podejmuje wyzwanie, dodaje małemu czytelnikowi odwagi.

Ale wyjście Harry’ego na świat to nie tylko konfrontacja ze złem. Odnajdzie on również przyjaźń, miłość, wspólnotę. Będzie musiał się nauczyć nie tylko zaklęć, które pozwolą mu walczyć z Voldemortem, ale też zaufania do ludzi, którzy chcą mu pomóc; przebaczania wrogom, którzy okazali się przyjaciółmi, będzie musiał zweryfikować autorytet profesora Dumbledore’a, zakocha się, będzie popełniał błędy i uczył się na nich. Właśnie na tym polega dorastanie.

Harry Potter dla dorosłych

Czego jednak w tej bajce szukają dorośli? Otóż nie tak łatwo wyrosnąć z bajek w rzeczywistości, w której światy dzieci i dorosłych straciły wyraźne granice. Skoro trzynastolatki mogą chodzić w stringach, dlaczego trzydziestolatki nie mogą czytać Harry’ego Pottera?

Kiedyś osiągnięcie dorosłości było jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka, obwarowanym rytualnie, wiążącym się z totalną zmianą dotychczasowego sposobu życia, myślenia, a nawet ubierania się i wyglądu. W kulturach pierwotnych rytuał inicjacyjny był rozbudowany, przerażający, nieraz krwawy, stawiał adepta twarzą w twarz ze śmiercią, bólem, skrajnym wycieńczeniem, strachem i samotnością (trochę jak w poszukiwaniach horkruksów z ostatniej części sagi o małym czarodzieju, kiedy wyruszające w samotną misję dzieci wystawione zostaną na skrajnie niebezpieczną próbę, od której zależeć będą losy świata). Dorosłość nie brała się sama z siebie, nie przychodziła z wiekiem, ale była wynikiem wspólnie z całą społecznością odprawionego rytuału, po przejściu którego nowy nabytek dla świata dorosłych otrzymywał nowe obowiązki, przywileje, odpowiedzialność, a także dostęp do informacji, wiedzy, mitów; nieraz nowe imię i wygląd. Stawał się kimś innym, symbolicznie rodził się jako nowy człowiek.

Jeszcze pokolenie naszych rodziców znało rytuały przejścia w wersji light - symboliczna cezura 18 lat, zdana matura to były wrota dorosłości. Dziś matura - czysta formalność - straciła symboliczne znaczenie, a skończenie 18 lat oznacza w zasadzie tylko tyle, że można bez kłopotu kupować piwo. Bo przecież większość tego, co "dla dorosłych", kultura i rynek udostępniły niepełnoletnim. Szesnastolatka uprawia seks, trzynastolatek może się upić do nieprzytomności... - to jeszcze budzi emocje, ale fakt, że dzieci mają dostęp do wszelkich informacji, nikogo już nie dziwi. Podobnie nie dziwią dzieci na zakupach: dziecko to przecież konsument, ma swoje pieniądze i może je wydawać, a nawet decydować o wydatkach rodziców.

Działa to również w drugą stronę. Skoro żaden rytuał przejścia nie rozgranicza wyraźnie dziecka od dorosłego, to dorosły ma prawo do tego, co "dla dzieci". Skoro nie trzeba, wielu formalnie dorosłych nie chce dorastać: po co pakować się w odpowiedzialność i obowiązki, skoro można wciąż się bawić? Duże dziecko w różnym stopniu siedzi w każdym z nas. Dla niego powstają całe sektory rynku, dostarczające zabawek dla dużych dzieci. I choć nie każdy (jak zmarły niedawno Michael Jackson) podporządkuje swoje życie zaspokajaniu zachcianek swojego mniej lub bardziej wewnętrznego dziecka, to każdy może - skoro nie ma już granicy - wejść w świat dziecka, kiedy tylko zechce.

***

Sama J.K. Rowling podkreśla, że nie napisała swoich książek dla konkretnego odbiorcy: dzieci czy dorosłych. Chwyt marketingowy dla poszerzenia grupy docelowej? A może wyraz pewnej prawdy o świecie, w którym to, co dla dzieci, i to, co dla dorosłych, tak bardzo się wymieszało, że nie da się tych sfer rozdzielić? Dziś w pierwszej lepszej kreskówce jest więcej przemocy niż w westernie z lat 50., kino dla dorosłych opowiada bajki o komiksowych superbohaterach czy kopciuszkach w wielkim mieście, zaś kino familijne serwuje w jednym filmie dzieciom słodki tort w 3D, ze smakowitymi dodatkami dla rodziców. (Kto się nie śmiał do łez na "Shreku"? Kogo nie bawi wiewiórka z "Epoki lodowcowej"?)

Harry Potter wykorzystuje dyskursy z obu światów. Dlatego na pierwszych pokazach "Księcia Półkrwi" o północy z 23 na 24 lipca było tyleż dzieci co dorosłych - którzy przyszli sami lub wyraźnie zadowoleni towarzyszyli podopiecznym. Jedni i drudzy oglądali ten - nie najlepszy przecież - film z zapartym tchem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2009