Duchy w szpitalu. Lektor wraca na łamy

Udar, jeden szpital, potem drugi, nauka stania, potem chodzenia, ponowne nabywanie umiejętności łykania. Nie było kłopotów z pamięcią ani z rozumieniem tekstu, jednak pobyt na OIOM-ie nie sprzyja lekturze.

03.10.2022

Czyta się kilka minut

Tomasz Fiałkowski – Lektor – w redakcji „Tygodnika Powszechnego”, wrzesień 2022 r. / GRAŻYNA MAKARA
Tomasz Fiałkowski – Lektor – w redakcji „Tygodnika Powszechnego”, wrzesień 2022 r. / GRAŻYNA MAKARA

Kiedy ukazująca się nieprzerwanie przez niemal czterdzieści lat rubryka znika na trzy miesiące, czytelnikom należą się wyjaśnienia. Autor udał się na dłuższe wakacje? Owszem, ale niezaplanowane. Udar, jeden szpital, potem drugi, nauka stania, potem chodzenia, ponowne nabywanie umiejętności łykania… Nie było kłopotów z pamięcią ani z rozumieniem tekstu, jednak pobyt na OIOM-ie nie sprzyja lekturze.

Leżałem więc z rurką w nosie (przez nią mnie karmiono) i zamiast martwić się, co będzie dalej, układałem w myśli listę spotkanych w życiu osób, które wpłynęły na mój stosunek do kultury, na hierarchie i wybory czytelnicze. Taka świecka litania, w której przywoływałem znajomych zmarłych, poczynając od własnego brata. A oni przychodzili i już nie byłem sam.

Wracały też miejsca, poczynając od mrocznej Księgarni Krakowskiej przy Świętego Krzyża, założonej przez mojego dziadka. Wchodziłem po drewnianych schodach Domu Literatów przy Krupniczej, starając się uniknąć ząbków nerwowego pieska, którego z przepraszającym uśmiechem przyciągała do siebie Anna Brzozowska, córka Stanisława, i już za chwilę byłem w mieszkaniu Marii i Jerzego Kwiatkowskich. Tam znalazłem prawzór domowego księgozbioru, tam też po raz pierwszy zobaczyłem wydawnictwa paryskiej „Kultury”… Czas na szpitalnym łóżku mijał szybko i znów nadchodził kolejny rytualny czwartek o czwartej, a Stanisław Lem witał mnie w drzwiach domu na Klinach. „Panie Tomku – nachylał się ku mnie Jerzy Turowicz – czy ma Pan może [tu padał tytuł książki], bo ja mam na pewno, ale nie mogę znaleźć, a przydałby mi się cytat...”

W Turowiczowym archiwum spędziłem setki godzin, znajdując rzeczy niespodziewane (tyle że rękopis Słowackiego okazał się jednak rękopisem Norwida). U Marii Janion byłem tylko raz. Sterty książek i teczek wylewały się na niewielki korytarz i Pani Profesor nie pozwalała niczego na nich kłaść: „Tu trwają ruchy tektoniczne i tych rękawiczek nigdy Pan już nie znajdzie!”.

Obraz najbardziej dramatyczny: niewidomy, leżący nieruchomo Czesław Miłosz, który wciąż pamięta, że po stłumieniu przez Sowietów powstania na Węgrzech poznał w 1957 r. w Paryżu Sándora Máraia… Hanna Malewska i Jadwiga Żylińska – przyjaciółki, wspaniałe damy i mistrzynie prozy historycznej. Pierwsze spotkanie z Zygmuntem Kubiakiem w nieistniejącej kawiarni Ambasador w Alejach Ujazdowskich i zdumienie, że tłumacz klasyków, którego pokochałem na zawsze za Kawafisa, bywa miotany przez furie. Dzień w Newton u chorego Stanisława Barańczaka, wypełniony rozmowami o literaturze, oglądaniem Felliniego i najlepszych scen z ekranizacji Szekspira oraz słuchaniem irlandzkiego tenora Johna McCormacka. Ostatnie telefony od niszczonego przez tę samą chorobę Jerzego Pilcha.

Mógłbym tak długo wyliczać – przywołam jeszcze tylko dwóch przyjaciół, którzy odeszli niedawno, wiele wnieśli do „Tygodnika”, a dla mnie byli ważnymi przewodnikami. Wojciech Karpiński zmarł niespodziewanie, Marcin Król po długiej chorobie, obaj zostawili pośmiertne książki-testamenty, do których warto wracać: Karpiński – tom komentowanych wypisów z „Kultury”, Król – zbiór refleksji „filozofa w obliczu postprawdy”, jak to określiła Marci Shore, zatytułowany znacząco „Pakuję walizkę”.

Komu następnemu przyjdzie ją pakować, nie wiemy. Tak czy inaczej, zmarli z nami zostaną, bylebyśmy o nich pamiętali. No i doceniajmy żywych! Uniwersytet Jagielloński urządził właśnie obchody siedemdziesięciolecia Mariana Stali, a Znak wydał wybór jego „25 szkiców o niezbędności czytania poezji”, przygotowany przez Andrzeja Franaszka. Piękna to jest książka – bierzcie i czytajcie! Znajdźcie czas! Jak mówiła podczas jubileuszu profesora Stali Eliza Kącka: „Mieć czas – to wypracować sobie inną gęstość obcowania – z człowiekiem i z tekstem. To stawiać opór okolicznościom. To ustanowić przestrzeń rozmowy, scenę dialogu wyłączoną spod praw zwykłej fizyki – i chemii – społecznej”. A że i nagrodę Nike przyznano właśnie za wiersze – Jerzemu Jarniewiczowi, poecie, tłumaczowi, znawcy literatury anglojęzycznej oraz kontrkultury, gratulujemy – może to dobry znak? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2022