Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Przypuszczać można - pisał czterdzieści lat temu Jerzy Kwiatkowski - że poezja ta, która z łatwością wyodrębniła się z poetyckiego tłumu i weszła do czołówki reprezentowanej przez siebie generacji, poezja, której już zawdzięczamy kilka wierszy skończenie pięknych - będzie coraz świetniej rozwijać się i rosnąć. Rokowanie to o tyle przewrotne, że w znacznej mierze oparte na dostrzeżeniu w przedmiocie badania konfliktów o charakterze głęboko dramatycznym". Przenikliwy krytyk już wtedy dostrzegał narastające w wierszach Urszuli Kozioł napięcie pomiędzy trwaniem, świadomością zakorzenienia i związku z naturą a przemijalnością i poczuciem "osobności" czy wydziedziczenia. Pomiędzy konkretnością słowa, mocno osadzonego w polszczyźnie i tradycji polskiej poezji, a umiejętnością poetyckiego ujmowania świata pojęć i skłonnością do językowej gry.
"Słowa uwięzłe w gardle / będą wybite / do ostatniej zgłoski". To początek wiersza "Bez głosu", który kończy się: "O, moje życie /
/ za daleko to zaszło // nie wierzę że szło o to". W jednej z poetyckich notatek zapisana została "chwila / kiedy pusta kartka / łasi się do pustej ręki / z której pióro wypadło na zawsze". Horrendum przemijalnego istnienia.
Rejestr tonów jest tu jednak bogatszy. Jacek Łukasiewicz, towarzyszący od lat wierszom Urszuli Kozioł, recenzję w "Odrze" rozpoczyna tak: "Zachwyt, zdziwienie, przerażenie - trzy gwałtowne uczucia wśród poetyckich form. Kolejność ich doświadczania nie jest ważna, gdyż są one w jakimś sensie jednoczesne. Zachwyt urodą świata. Zdziwienie przygodnością ludzkiego życia i losu. Przerażenie śmiercią, wciąż w tym tomie obecną, choć nigdy nie nazwaną".
Uczucia jednoczesne - jak w "Przebudzeniu", wierszu, który otwiera ekstatyczne powitanie sobotniego poranka i podziękowanie za łaskę istnienia. Kilka wersów dalej zaś czytamy:
moja miłości, która jeszcze myślą
i ciałem błądzisz po krawędziach snu
nagle mnie zatrwożył twój oddech
wstrzymany przez chwilę
jak gdybyś się zawahał przy bramie
co tylko w jedną wiedzie stronę
"Horrendum" to także dialog z poprzednikami, szukanie oparcia duchowego w sile ich słowa. Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Staff. Czystość formy jest w tych nawiązaniach - w "Balladzie", "Ogrodniczce", "Hymnie o zmierzchu", zamykającej książkę "Mojej piosence" - nieporównana.
To samo dotyczy pięknego wiersza "Nagle powiało na mnie chłodem"; pozostawiam czytelnika ze słowami poetki:
Kto przeprowadzi mnie przez lód
i nocą ujmie mnie za rękę
kiedy się własnych snów przelęknę
i kto mi szklankę wody
poda
kto przeprowadzi mnie przez lód
na drugą
ciemną świata stronę
gdzie oblodzone stopnie stromo
donikąd wiodą mnie
przez pustkę
wrogą i myślom mym
i ustom
tę co na słowa i na ciało
właśnie zaciąga czarny całun
(Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, ss. 72.)