Docent mówi „nie”

Nauka polska ma kłopoty nie tylko z brakiem pieniędzy. Awantura wokół Polskiego Słownika Biograficznego udowadnia, że jeszcze gorzej bywa, gdy pieniądze się pojawią.

29.09.2009

Czyta się kilka minut

Polski Słownik Biograficzny to ewenement na skalę światową, a zarazem najważniejsze i najdłużej działające wydawnictwo leksykograficzne w kraju. Od 1935 r., z przerwą na wojnę i czasy stalinowskie, kolejne zastępy redaktorów tworzą biogramy polskich uczonych, polityków, artystów, królów, postaci zarówno znanych, jak i zupełnie zapomnianych. W ostatnim, 188. zeszycie, można przeczytać m.in. o Konradzie Swinarskim, filarecie Adamie Suzinie, redaktorze "Tygodnika Powszechnego" Jacku Susule, jak i powstańcu śląskim Janie Swobodzie czy szermierzu olimpijskim Marianie Suskim. Dotychczas powstało 26 tys. biogramów, które zajęły 30 tys. stron drobnego druku. Planowane zakończenie prac przewidziane jest na 2030 r.

Na ratunek Słownikowi

W ubiegłym roku wydawnictwo znalazło się w trudnej sytuacji finansowej. - Fundacja Nauki Polskiej obcięła 60 proc. z 300-tysięcznej dotacji, niewykluczone, że zrezygnuje z dotowania PSB w ogóle - opowiada prof. Andrzej Romanowski, redaktor naczelny Słownika. - W tej chwili Słownik utrzymuje się z pieniędzy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (ok. 900 tys. zł) i sprzedaży egzemplarzowej (dalsze 100 tys.). Pieniądze muszą wystarczyć na utrzymanie 20-osobowego zespołu, honoraria i druk, a przed redakcją stoi jeszcze najpoważniejsze wyzwanie, jakim jest digitalizacja Słownika. Zależy mi też, żeby moi pracownicy byli przyzwoicie wynagradzani. W tej chwili redaktorka z 20-letnim stażem i tytułem doktora otrzymuje do ręki kwotę 1800 za cały etat. Stawki dla autorów są śmiesznie niskie. Za średniej wielkości hasło płacimy ok. 300 zł brutto, choć przygotowanie tekstu wiąże się często z wyjazdami i kwerendami w archiwach - tłumaczy.

Prof. Romanowski zaczął się więc rozglądać za innymi źródłami finansowania. We wrześniu Instytut Historii PAN podpisał umowę z krakowskim wydawnictwem Universitas, w której obie strony podejmowały się wspólnie działać w celu pozyskania środków finansowych. List intencyjny, popierający starania o subwencję, podpisało kilkudziesięciu wybitnych naukowców o różnych przekonaniach politycznych, m.in. Alina Brodzka, Michał Głowiński, Janusz Kurtyka, Andrzej Nowak i abp Józef Życiński.

Później Romanowski poprosił o pomoc ministerstwo kultury, które w marcu tego roku zaoferowało dotację na wydanie trzech kolejnych numerów, w wysokości ok. 700 tys. zł.

- Na przeszkodzie stanęły jednak kwestie prawne. PSB, jako część Instytutu Historii PAN, podlega ministerstwu nauki. Pieniądze musiały przejść drogą okrężną przez Instytut Książki i wydawnictwo Universitas, a następnie mieliśmy przelać je na konto IH PAN. Nasi prawnicy obejrzeli tę operację na wszelkie możliwe strony. Nie wzbudziła ich zastrzeżeń - mówi dr Andrzej Nowakowski, redaktor naczelny wydawnictwa Universitas.

Pieniądze miały zostać przeznaczone m.in. na wzrost wynagrodzeń i honorariów oraz koszty druku. We wniosku do ministerstwa nauki Universitas zobowiązał się również do zwiększenia nakładu o 1700 egzemplarzy (w tej chwili 1300) i rozdania trzech dotowanych tomów w instytucjach naukowych i publicznych.

Subwencja trafiła na konto wydawnictwa w połowie roku. Wraz z jej nadejściem pojawiły się problemy. Pieniądze do dziś nie mogą zostać przelane na konto IH PAN.

Rola pośrednika

Podpisania aneksów odmawia dyrektor Instytutu, doc. Adam Manikowski. Jego zdaniem dotacja została przyznana niezgodnie z prawem. - Universitas wystąpił o nią bez wiedzy Instytutu Historii PAN, a nie jest ani nigdy nie był wydawcą tytułu, w związku z czym nie mógł otrzymać pieniędzy - twierdzi. - Porozumienie jednoznacznie zobowiązuje obu sygnatariuszy do podejmowania wspólnych działań.

Manikowskiego oburzyło również, że Universitas zamierza na okładce PSB umieścić informację o swojej roli współwydawcy. Uznał, że może to być wstęp do roszczeń komercyjnego wydawnictwa, które może chcieć przywłaszczyć sobie Słownik. Ten zarzut z kolei zirytował nie tylko władze Universitasu, ale również Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk. W IH PAN interweniowali zwierzchnicy Manikowskiego, prof. Michał Kleiber i prof. Karol Modzelewski, którzy obiekcje dyrektora uznali za bezpodstawne. Wewnętrzna ekspertyza prawna PAN uspokajała, że pomoc Universitasu nie oznacza zamachu na własność Instytutu Historii, ponieważ jest ona zagwarantowana w umowie.

Andrzej Nowakowski: - Po pierwsze, docent Manikowski wiedział o naszych planach. Po drugie, nie chcemy niczego zabierać. Zgodziliśmy się na rolę pośrednika przekonani, że PSB potrzebuje błyskawicznej pomocy. W umowie jest napisane, że pełnia praw autorskich przysługuje Instytutowi Historii.

Ale doc. Manikowski zlecił konkurencyjną ekspertyzę jednej z kancelarii warszawskich, która potwierdziła jego obawy. - Universitas nie miał prawa do podejmowania wiążących decyzji w zakresie pozyskiwania i rozliczania finansowania, jak też zaciągania jakichkolwiek zobowiązań w imieniu Instytutu Historii PAN - przekonuje. - A konsekwencją uznania Universitasu za współwydawcę będzie fakt, że wydawnictwo będzie miało prawo do dzieła jako całości. Z taką świadomością działałbym na szkodę kierowanej przeze mnie instytucji.

W korespondencji, która zaczęła krążyć między Krakowem a Warszawą, nie brakuje ostrych słów. Manikowski zarzuca Nowakowskiemu, Romanowskiemu i prof. Jerzemu Wyrozumskiemu z Polskiej Akademii Umiejętności (współpracuje przy wydawaniu Słownika) "mataczenie", podkreśla też, że przyznana dotacja oznacza "podwójne finansowanie prac". Ten drugi zarzut powinien skutkować doniesieniem do prokuratury.

Manikowski jest też przekonany, że przeciwko niemu prowadzona jest nagonka medialna, czego dowodem ma być niedawny artykuł w "Gazecie Wyborczej".

Andrzej Nowakowski: - Sprawy zaszły za daleko. Zastanawiam się, czy nie oskarżyć docenta Manikowskiego o pomówienie. Powtórzę jeszcze raz, że niczego nikomu nie chcę ukraść. Nie jest moją winą, że żyjemy w Polsce resortowej, a przekazanie pieniędzy z ministerstwa kultury do jednostki dotowanej przez ministerstwo nauki wymaga skomplikowanych operacji. Najważniejsze, że udało się to szybko i legalnie przeprowadzić. Pieniądze są i w każdej chwili możemy przelać je na konto Instytutu Historii.

Doc. Manikowski nie dopuszcza takiej możliwości. Subwencja czeka na koncie. Druk 189. numeru PSB został wstrzymany - prof. Romanowski nie wie, wedle jakich stawek wyceniać pracę swoich podwładnych i autorów haseł, a także jaką liczbę egzemplarzy zamówić.

Nagana bez komentarza

Dyrektor IH PAN odrzuca oskarżenia o ambicjonalny charakter swojego sprzeciwu. Trudno jednak przeoczyć sygnały wskazujące na jego emocjonalny stosunek do sprawy. Twierdzi m.in., że za czasów dwóch ostatnich redaktorów PSB - prof. Henryka Markiewicza i prof. Romanowskiego merytoryczna wartość Słownika spadła. Bardzo sceptycznie wypowiada się na temat planowanego zwiększenia nakładu, twierdząc, że obecny w całości zaspokaja zapotrzebowanie czytelnicze, a PSB nigdy nie będzie wydawnictwem popularnym. Przekonuje też, że tzw. gratisy będą oznaczać utratę 100 tys. zł dochodu z rocznej sprzedaży.

- To normalny zabieg marketingowy. Chcieliśmy w ten sposób sprawić, by jedno z najważniejszych polskich wydawnictw wyszło z niszy i zdobyło nowych czytelników - odpowiada Nowakowski.

- Sprawa jest prostsza, niż się wydaje: PSB nie jest ukochanym dzieckiem szefa Instytutu - mówi anonimowo jeden z warszawskich pracowników PAN. - Można podejrzewać, że wolałby te pieniądze rozdysponować inaczej.

Manikowski wskazuje, że nie tylko PSB jest w trudnej sytuacji finansowej. - Równie dramatyczne kłopoty mają "Słownik historyczno-geograficzny ziem polskich", "Bibliografia historii Polski" czy "Atlas historyczny". Mówię tylko o wydawnictwach mojego Instytutu, ale czyż polski czytelnik i uczony nie potrzebuje na co dzień "Katalogu zabytków sztuki w Polsce"? - pyta. I wskazuje, że pracownicy PSB otrzymują średnią zarobków PAN, a podwyżki postawią Instytut w trudnej sytuacji, kiedy dotacja się skończy.

Z kopii dokumentu, jaką udało się nam uzyskać w warszawskiej siedzibie PAN, wynika, że docent Manikowski ukarał właśnie prof. Romanowskiego naganą z wpisem do akt. Oskarżył go o samowolne wstrzymanie druku kolejnego numeru Słownika i "informowanie innych instytucji o niezgodnym ze stanem faktycznym zwiększeniu przez Instytut nakładu tego wydawnictwa". Nakazał też druk kolejnego numeru Słownika w dotychczasowej formule, co oznaczałoby utratę dotacji ministerialnej. Doc. Manikowski nie chce komentować tej informacji, prof. Romanowski również. Odmowa skierowania Słownika do druku może zakończyć się odwołaniem Romanowskiego ze stanowiska.

Andrzej Nowakowski: - Mamy jeszcze kilka miesięcy na zawarcie porozumienia, ale najchętniej zwróciłbym pieniądze do ministerstwa i zamknął sprawę. Chciałem pomóc w zwiększeniu rangi Słownika, a zostałem potraktowany jak pierwszy lepszy cwaniak. Żal mi jednak prof. Romanowskiego, bo to on wywalczył pieniądze i to on ponosi karę za swoją operatywność.

Andrzej Romanowski: - Od dwóch miesięcy na biurku mojego zwierzchnika leży propozycja bezpłatnej digitalizacji całości zbiorów, którą "wychodziłem" w spółce "Agora". Doc. Manikowski dotychczas nie znalazł czasu na odpowiedź. Dla mnie to, co dzieje się obecnie, jest katastrofą.

Z dokumentów, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że doc. Manikowski zwracał się do ministerstwa kultury z podobną prośbą, co prof. Romanowski. Wówczas nie widział w tym nic złego.

Ubiegał się bezskutecznie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej