Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Piotra Sikory „Omylny papież i jego krytycy”. Od początku pontyfikatu Franciszka obserwuję ataki na jego nauczanie. Widzę Franciszka, w odróżnieniu od wielu jego poprzedników, jako dobrego proboszcza. Proboszcza, który pochyla się nad swoimi najbiedniejszymi, nieszczęśliwymi i najbardziej poszkodowanymi parafianami. Zgodnie z wytyczną: „paś owce moje”. Te najbiedniejsze i zapomniane. Bez oglądania się na okoliczności i uwarunkowania.
Toż Samarytanin nie sięgał do praw, by zbadać zasadność udzielenia pomocy! Nie przesłuchiwał biedaka na okoliczność narodowości, poglądów czy wyznania. A „kazania na górze”? To Chrystus kpił z uczonych w Piśmie przy okazji uzdrowienia w szabat, przywołując przykład z wołem czy osłem, który wpadnie do studni. I tak postępuje Franciszek.
Stąd brak mojego zrozumienia dla jego oponentów, którzy takie czy inne zasady stawiają ponad człowiekiem, zwłaszcza potrzebującym pomocy. Sedno nauki Chrystusa rozumiem jako bezgraniczną miłość i miłosierdzie. Tak też interpretuję postępowanie Franciszka. I na to liczę po zakończeniu mojego grzesznego żywota.