Dobro ponadnarodowe

Gdy prof. Mirosław Popowycz, wybitny ukraiński filozof, dowiedział się o śmierci Stanisława Lema, poszedł złożyć Polakom wyrazy współczucia na ręce ambasadora w Kijowie. - Umarł dobry człowiek. Czuliśmy się lepiej, gdy wiedzieliśmy, że jest z nami - mówi.

04.04.2006

Czyta się kilka minut

Śmierć Lema rzeczywiście przyjęto na Ukrainie z żalem. W poniedziałek 27 marca Kanał 5 zaczął główne wydanie wiadomości właśnie od tej smutnej informacji - a był to przecież dzień ogłoszenia wyników wyborów... O tyle to szczególne, że Ukraińcy na co dzień sprawiają wrażenie dość zajętych sobą. "Nie ma już wielkiego Lema" - napisała popularna gazeta "Siegodnia".

Zainteresowanie Lemem na Ukrainie ma dwie przyczyny - pierwsza sięga czasów Związku Radzieckiego, druga - jego lwowskiej młodości.

***

- Lem był tu znany "od zawsze" - mówi prof. Popowycz - nie mogę sobie przypomnieć, kiedy pierwszy raz zetknąłem się z jego książkami.

Popowycz uczył się polskiego na kryminałach kupowanych w księgarni na Kreszczatyku. Pewnego razu zobaczył tam "Czas nieutracony" i kupił go. Potem szukał następnych książek Lema. - Związek Sowiecki miał kiepską literaturę fantastyczną, Polska nam ją dała - wspomina. Ale Lem interesował go przede wszystkim jako filozof. - Historia europejskiej filozofii z grubsza sprowadza się do tego, że każdy myśliciel próbuje stworzyć własny system odróżniający się od wcześniejszych. Lem natomiast stawiał pytania. Czasem wydawałoby się, że proste, ale to właśnie one zajmować będą filozofów XXI wieku.

Według Popowycza najważniejsze w prozie Lema są pytania o nieskończoność, o formy życia, w których nie ma jednostki, ale jakiś ponadindywidualny organizm, kosmos ożywiony.

- Szczyt popularności Lema w ZSRR to lata 60. i 70., czas ideowej dyskusji między "fizykami" a "lirykami". Fizycy przekonywali, że źródłem postępu jest technologia, lirycy - że człowiek i jego wartości. Oczywiście wszystko to odbywało się w ramach filozofii materialistycznej, ale widać było, że radzieccy intelektualiści, choć byli ateistami, szukali jakiejś alternatywy - tłumaczy Aleksiej Brasławiec, związany ze środowiskiem ukraińskiej katolickiej "Gazety Pariafialnej". - I nagle pojawił się Lem, który ich pogodził, bo pisał o technologii, ale wniósł do dyskusji wartości duchowe, wręcz chrześcijańskie.

Choć literatura fantastyczna wydawała się władzom niegroźna, to zdaniem Brasławca w sowieckich realiach czytelnik mógł odnaleźć w książkach Lema namiastkę duchowości. Radzieckim intelektualistom, którzy odrzucili Boga tradycyjnego, to "coś więcej" w powieściach Lema zupełnie wystarczało. Brasławiec dostrzega u Lema podobne nuty, co w ideach jezuity Teilharda de Chardin: - Obaj widzieli człowieka jako nieodłączny i prawowity element świata. Świata, w którym istnieją wyższe wartości. Wiem, że Lem był ateistą, ale ten obraz rozumnego wszechświata jest dla mnie obrazem Boga.

- Jego książki nie były tematem rozmów uczonych z mojego kręgu, ale tworzyły pewną atmosferę. Jak powietrze, o którym się nie mówi, ale którym się oddycha - dodaje prof. Popowycz.

W ZSRR najbardziej znaną książką Lema była "Solaris", zekranizowana w 1972 r. przez Andrieja Tarkowskiego. Ale film Tarkowskiego nie przypadł widzom specjalnie do gustu, podobnie zresztą jak samemu pisarzowi. - Lem przekonywał, że kosmosu nie należy się bać, że człowiekowi zagraża raczej zło, które jest w nim, a nie świat zewnętrzny, a Tarkowski na odwrót - mówi Brasławiec.

***

Większość ukraińskich gazet żegnała Lema jako autora "Solaris", ale Ukraińcy chętnie sięgają też po "Wysoki Zamek". Lwów przyznaje się do pisarza, jednego z najbardziej znanych lwowian w świecie.

- Jego książki są na półkach księgarń całego świata. Miło mieć świadomość, że przez wiele lat chodził tymi samymi ulicami, co my - mówi Askold Jeromin z lwowskiego dziennika "Wysokij Zamok". - Jestem szczęśliwy, że udało mi się z nim przed rokiem spotkać i przeprowadzić wywiad.

Jeromin dorastał na fantastyce Lema, ale później cenił też jego felietony w "Tygodniku Powszechnym": - Poglądy polityczne miał dość oryginalne, jednak zawsze ciekawe. Najbardziej dla mnie wzruszająca była jego sympatia dla Pomarańczowej Rewolucji i to, co mówił o Ukrainie i Ukraińcach, albo gdy cytował wiersze Szewczenki w oryginale.

Brasławiec: - Gdy przeczytałem "Wysoki Zamek", Lem stał się dla mnie "swój". Odnajduję w tej książce akcenty widoczne w twórczości Prochaśki, Andruchowycza, także Schulza i Babla. Dziś temat Europy Środkowej z Galicją w centrum jest na Ukrainie bardzo popularny i Lem wpisuje się tu znakomicie.

W 2002 r. lwowskie wydawnictwo Piramida opublikowało "Wysoki Zamek" po ukraińsku, ze zdjęciami przedwojennego Lwowa. Ale i wcześniej wydawano Lema po ukraińsku. W 1965 r. wyszedł "Powrót z gwiazd", trzy lata później "Cyberiada". Nie były to wielkie nakłady. - Potem, aż do śmierci Breżniewa, Lem wychodził tylko po rosyjsku. Kolejny ukraiński przekład to "Katar" w 1982 r. - mówi Brasławiec.

Do dziś ukazało się w języku ukraińskim dziewięć powieści Lema, w ostatnich 15 latach - trzy. Wszystkie w niewielkich wydawnictwach. Ukraińskie domy wydawnicze są za małe, żeby wydawać światową literaturę tego typu: trzeba wykupić prawa, opłacić przekład i to bez nadziei na zysk, bo rosyjskie książki długo jeszcze będą dominowały na tym rynku.

Za to w księgarniach i na Petriwce, olbrzymiej kijowskiej giełdzie książkowej, rosyjskie wydania Lema znaleźć można bez trudu. Są to przekłady wznawiane bez przerwy - ostatnie pozycje wyszły w 2005 r., ale handlarze czekają na nowe tomy. Niedługo ma się pojawić "Filozofia przypadku".

- Lem był popularny, jest popularny i będzie popularny - mówi pani Nastasja, która prowadzi stoisko z fantastyką. W sprzedarzy ma 10 tytułów Lema i jak mówi, żadnego kłopotu z ich zbytem: - Lem spokojnie radzi sobie w konkurencji z książkami o gwiezdnych wojnach, Harrym Potterze czy rosyjskimi hitami ostatnich miesięcy, "Dzienną Wartą" i "Nocną Wartą". Oczywiście młodzież czyta głównie "Solaris". Dorośli zaś chętnie sięgają po "Summa Technologiae".

Pani Nastasja pierwszy raz z Lemem zetknęła się, gdy miała jakieś 12 lat. Oczywiście była to "Solaris": - Niewiele wtedy rozumiałam, ale od tej pory nawet nie wiem, ile razy czytałam tę książkę i zawsze odnajduję tam nowe rzeczy.

O śmierci pisarza dowiedziała się od siostry. Czy Lem kojarzył jej się z Polską? - Nigdy tak o nim nie myślałam, był dobrem ponadnarodowym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Stanisław Lem (1921 - 2006)