Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kolejny pucz przeciw opozycji” – taki tytuł znalazł się na pierwszej stronie „Cumhuriyet” w poniedziałkowym wydaniu z 31 października. W artykule mowa była o nowych aresztowaniach i zwolnieniach z pracy, których ofiarami padli ludzie mający inne poglądy niż obóz prezydenta Erdoğana, jak też o zamykaniu krytycznych wobec władz mediów, do czego doszło w poprzedni weekend.
Jednak nowy tydzień pracy ledwie się zaczął, a również dziennik „Cumhuriyet” sam stał się ofiarą działań władz. Policja dokonała rewizji w pomieszczeniach redakcji i mieszkaniach czołowych pracowników gazety. Jej redaktor naczelny Murat Sabuncu, wydawca Akın Atalay oraz 12 dziennikarzy i autorów zostało aresztowanych.
Pod absurdalnymi zarzutami
Wśród zatrzymanych jest też karykaturzysta i znany autor sztuk teatralnych oraz reżyser i felietonista w jednej osobie: Aydın Engin. Ten 75-letni weteran tureckiego dziennikarstwa musiał opuścić kraj po puczu wojskowym w 1980 r.; kolejnych 12 lat spędził na emigracji w Niemczech. Z kolei były redaktor naczelny „Cumhuriyet” Can Dündar, który przebywa w Niemczech, jest odtąd poszukiwany przez prokuraturę listem gończym. Aresztowany został też Kadri Gürsel, znany dziennikarz i felietonista „Cumhuriyet”, kierujący ponadto turecką sekcją w International Press Institute (siedziba Instytutu znajduje się w Wiedniu).
Prokuratura w Stambule zarzuca dziennikarzom „zbrodnie”, jakich mieli się dopuścić „w imieniu organizacji terrorystycznych »Fetö« i PKK”. Pierwsza nazwa to skrót, oznaczający nieformalną siatkę Fethullaha Gülena, znanego kaznodziei żyjącego dziś na emigracji w USA i zarazem politycznego przeciwnika Erdoğana. To Gülen jest oskarżany przez władze o zorganizowanie lipcowego puczu. Prezydent Erdoğan i oddane mu media twierdzą od dawna, że güleniści – jak określa się zwolenników Gülena i domniemanych członków jego organizacji – oraz Kurdowie z zakazanej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) ściśle ze sobą współpracują.
Ponieważ wrogość między gülenistami a PKK, głęboka i zadawniona, jest faktem powszechnie znanym, trudno o bardziej absurdalny zarzut. Warto przypomnieć też, że już w roku 2002 – gdy Gülen i Erdoğan byli jeszcze przyjaciółmi, a pokazywanie się w towarzystwie Gülena było wśród polityków obecnej ekipy rządzącej zajęciem modnym – to dziennik „Cumhuriyet” pisał krytycznie o legendarnej siatce powiązań, zbudowanych przez kaznodzieję i przenikających struktury państwa; na łamach dziennika padło nawet określenie, że güleniści to terroryści. Z kolei 11 lat temu redaktor Hikmet Çetinkaya – teraz aresztowany – był autorem serii artykułów o Gülenie, które ostatecznie nie mogły się ukazać. Ich publikacji zakazano rzekomo z uwagi na dobra osobiste kaznodziei.
Dziennikarze na celowniku
Dziennik „Cumhuriyet” (tytuł tłumaczy się po prostu jako „Republika”) jest prawie tak stary jak współczesna turecka republika – tym samym jest to najstarsza gazeta w kraju. Mająca profil zdecydowanie świecki i republikański (tu mówi się: kemalistowski, w nawiązaniu do postaci Kemala Atatürka, twórcy nowego państwa po I wojnie światowej i upadku monarchii), gazeta ta była długo powiązana z jedną z partii politycznych – opozycyjną dziś Republikańską Partią Ludową (CHP). Potem w redakcji powiał świeży wiatr, linia gazety stała się bardziej liberalna.
Pragnąc okazać solidarność z redaktorami „Charlie Hebdo”, zamordowanymi w styczniu 2015 r. przez islamskich fanatyków, „Cumhuriyet” opublikował wtedy kilka karykatur, jakie ukazały się wcześniej w tym paryskim magazynie satyrycznym. Cztery miesiące później Can Dündar i jego kolega Erdem Gül wywołali burzę, ujawniając pikantne informacje o rzekomych nielegalnych transportach broni z Turcji do Syrii. Obaj dziennikarze zostali w listopadzie 2015 r. aresztowani, a w maju tego roku zapadły wyroki wieloletniego więzienia. Podczas podróży po Europie Dündar – który, odpowiadając z wolnej stopy, zdołał wcześniej opuścić Turcję – zapowiedział, że nie wraca do kraju. Odtąd władze traktują jego żonę jako zakładnika, usiłując wywrzeć presję na dziennikarza; sąd wydał jej zakaz opuszczania kraju. Za swą postawę dziennik „Cumhuriyet” został niedawno wyróżniony tzw. Alternatywną Nagrodą Nobla.
Czarne dni
Organizacje praw człowieka, stowarzyszenia dziennikarskie i przedstawiciele tureckiej opozycji skrytykowali aresztowania w redakcji „Cumhuriyet”. Tureccy dziennikarze mówili o czarnym dniu dla wolności prasy.
Jak policzyło tureckie stowarzyszenie dziennikarskie, od ogłoszenia stanu wyjątkowego władze zamknęły już 160 mediów, 105 dziennikarzy aresztowano, a 800 dziennikarzom cofnięto akredytacje. Po tym, co stało się w ostatni weekend października – gdy zamknięto kilkanaście tytułów, głównie kurdyjskich – w kraju nie ma już kurdyjskich mediów. Dziennik „Cumhuriyet” był jednym z ostatnich krytycznych głosów wobec władz – w tej chwili uprawianie niezależnego dziennikarstwa możliwe jest niemal wyłącznie w internecie. Media tradycyjne zostały prawie całkowicie zglajchszaltowane.
Wielu obawia się, że wkrótce w Turcji w ogóle nie będzie już niezależnych gazet. ©
INGA ROGG jest reporterką szwajcarskiego dziennika „Neue Zürcher Zeitung”, ekspertką ds. Bliskiego Wschodu. Wiele lat spędziła w Bagdadzie, obecnie mieszka w Turcji.