Dlaczego górnicy giną?

W minionym tygodniu Wyższy Urząd Górniczy opublikował doroczny raport na temat wypadków i stanu bezpieczeństwa w polskim górnictwie - tak węgla kamiennego, jak brunatnego, a także górnictwa skalnego, miedziowego, rud metali nieżelaznych i soli. Z raportu jednoznacznie wynika, że największe dramaty rozgrywają się w kopalniach węgla kamiennego.

05.05.2007

Czyta się kilka minut

Raportu oczekiwano z niecierpliwością, licząc, że przyniesie wytłumaczenie tego, co się stało w górnictwie w 2006 r. - gwałtownie wzrosła liczba zabitych, szczególnie w górnictwie węgla kamiennego, gdzie doliczono się cztery razy więcej ofiar niż w roku 2004 (wtedy zginęło 10 górników, w 2006 r. - blisko 50). Wedle raportu, w górnictwie węgla kamiennego w 2006 r. pogorszyły się warunki środowiska pracy, stale wzrasta poziom ryzyka przy wykonywaniu robót, starzeją się kadry, czyli górnicy i pracownicy na stanowiskach wymagających szczególnych kwalifikacji i umiejętności (co jednak ważne, 3 tys. młodzieży uczącej się w szkołach górniczych ma gwarancję zatrudnienia).

Stan zagrożenia

Górników najczęściej gubią rutyna i lekceważenie zagrożenia. By ocenić niebezpieczeństwo, w kopalniach węgla kamiennego stosuje się kilka wskaźników, np. ilu górników zginęło w trakcie wydobywania miliona ton węgla. Kilka lat temu Komisja Europejska orzekła, że jest to wskaźnik nieludzki, ale na razie nie wymyślono nowego. W Polsce wskaźnik ten w 1946 r. wynosił aż 9,0, a obniżył się dopiero w 1981 r. W stanie wojennym, kiedy kopalnie stały się zakładami zmilitaryzowanymi, znowu wzrósł i dopiero w połowie lat 90. spadł poniżej 0,2, a w 2004 r. wyniósł zaledwie 0,09.

Tak więc, w 1946 r. zginęło dziewięciu ludzi na milion ton wydobytego węgla, czyli 256 osób, podczas gdy w 2004 r. jedynie (lub aż!) 10. W 2006 r. w górnictwie zginęło 48 ludzi, w węglu kamiennym - 44, przez co był to rok najtragiczniejszy od lat. Doszło do dwóch wypadków zbiorowych: w KWK "Pokój", gdzie zginęło czterech górników, i "Halemba", gdzie wybuch metanu uśmiercił 23 osoby. Liczby porażają, tymczasem wiele zagrożeń i nieprawidłowości wykazywano tak w raporcie sprzed roku, jak na bieżąco. Kontrole wykrywały, że wiedza ludzi pełniących obowiązki sztygara o zagrożeniach naturalnych jest niewystarczająca. Zwracano uwagę, że zatrudnia się coraz więcej firm zewnętrznych i że właśnie ich pracownicy są najczęściej ofiarami wypadków. W połowie 2006 r. ustanowiono więc minimalne wymagania, jakie powinny spełniać firmy wykonujące roboty w ruchu ciągłym zakładów górniczych. Przeprowadzono szereg inspekcji, a przed rokiem odbyła się nawet specjalna narada w WUG, poświęcona bezpieczeństwu pracy wykonywanej przez firmy zewnętrzne.

Podwyższenie liczby wypadków z udziałem pracowników firm zewnętrznych - z 325 w 2005 r. do 468 w 2006 - świadczy, że są to ludzie o zbyt niskich, jak na tę pracę, kwalifikacjach, oraz, że ich praca była mało kontrolowana. Tak duży przyrost wypadków dowodzi jednak przede wszystkim coraz większej niekompetencji wśród górniczych decydentów.

Metan i pył

Według raportu, górnictwo węgla kamiennego ma coraz gorsze warunki środowiska i pracy, podwyższa się też poziom ryzyka. Spowodowane jest to m.in. koncentracją kopalń na Górnym Śląsku, a także ponad stuletnią eksploatacją, co - nawet w przypadku najnowszych zakładów - narusza strukturę górotworu, doprowadzając do trudno przewidywalnych przemieszczeń w rejonie wyeksploatowanych wyrobisk, pozostawionych filarów i pustek po wyrobiskach, a więc miejsc, które, upraszczając, muszą się czymś zapełnić. Średni poziom wydobycia schodzi coraz niżej, sięgając już ponad kilometr pod ziemię.

Eksploatacja podpoziomowa, koncentracja robót górniczych, coraz większa głębokość wyrobisk, podwyższająca temperaturę do ponad 30 stopni C, przy kłopotach z wentylacją, zwiększa ryzyko pożaru. Jednocześnie stałe poszukiwanie oszczędności ogranicza udostępnianie nowych wyrobisk, jak też zabezpieczanie tego, co nie da szybko i tanio wartościowego węgla. W efekcie, w 32 na 33 kopalnie węgla kamiennego na 64 ścianach prowadzono eksploatację podpoziomową, a trzeba dołożyć do tego 33 ściany w bardzo wysokim stopniu zagrożone wybuchami metanu, 53 ściany zagrożone wybuchami pyłu węglowego, blisko 30 zagrożonych tąpnięciami oraz 5 ścian, w których kontrole stwierdziły występowanie minimum dwóch zagrożeń równolegle. Wydobycie podpoziomowe w niektórych kopalniach (na ośmiu ścianach) stanowi 100 proc. prowadzonych prac. W 23 kontrolowanych ścianach poziom metanu przekraczał dopuszczalne normy, 14 na 33 kopalnie uznano za zagrożone w najwyższym stopniu tąpnięciami. W 24 kopalniach występuje zagrożenie metanowe, a 80 proc. wydobywanego węgla pochodzi z pokładów o wysokim stopniu zagrożenia metanem (zagrożone są m.in. "Brzeszcze-Silesia", "Pniówek", "Zofiówka", "Sośnica Makoszowy").

Pierwszy duży wypadek tego rodzaju w 2006 r. wydarzył się w Szczygłowicach, drugi w "Halembie", wiele miesięcy po orzeczeniu konieczności poprawy warunków bezpieczeństwa ludzi, szczególnie z firm zewnętrznych. W "Halembie" zagrożonych było 31 górników, z których 23 zginęło najprawdopodobniej w momencie wybuchu.

Groźniejszym od wybuchu metanu wypadkiem jest wybuch pyłu węglowego - na szczęście, do ostatnich takich wybuchów doszło w 2002 r., kiedy w kopalni "Jas-Mos" zginęło dziesięciu górników, a w "Rydułtowy" - trzech. Przerażają stałe i regularne wypadki techniczne, kończące się śmiercią ludzi przyciśniętych taśmociągiem czy porażonych prądem.

Życie i biznesplan

Restrukturyzacja górnictwa sprawiła, że z 450 tys. ludzi zatrudnionych w nim pod koniec 1989 r. pozostało ok. 120 tys. Zamiast 73 kopalń, są 33 - w tym trzy likwidowane. Łatwiej jednak zmniejszyć zatrudnienie o ćwierć miliona, niż o następne dziesiątki tysięcy. Uporządkowanie górnictwa po 1989 r. kosztowało ponad 40 mld zł - to jedna piąta rocznych przychodów budżetu państwa (suma zawiera m.in. dwa oddłużenia, w tym 18 mld długu uiszczonego przez rząd Leszka Millera).

Kilka lat po oddłużeniu kopalń, doczekano się 2, 7 mld zł zysku. W 2006 r. miały go przynieść dwie spółki: Jastrzębska - 300 mln i Kompania Węglowa - 100 mln, ostatecznie jednak Kompania zyskała zaledwie kilkanaście milionów. Co w takiej sytuacji ma zrobić np. dyrektor kopalni "Halemba", który w unieruchomionym chodniku ma zablokowany nowy jeszcze sprzęt kopalniany wart 70 mln zł? Wie, że jeśli z niego zrezygnuje, nie wykona rocznego planu biznesowego. Jeśli pośle po niego ludzi - ryzykuje ich zdrowiem i życiem. Zaznaczę, że zwyczaj ubezpieczania sprzętu kopalnianego nie należy do powszechnych.

A co do ubezpieczania ludzi rzecz wygląda następująco. W Kompanii Węglowej górnik dołowy ubezpieczony był na 10 tys. zł i tyle dostawała rodzina, gdy zdarzył się nieszczęśliwy wypadek i górnik zginął. Za każdego górnika Kompania płaciła 78 zł składki, co w skali całej firmy dawało 5 mln zł rocznie. Kopalnie wypłacają też rodzinom ofiar odprawy pośmiertne, wynoszące 15-krotność miesięcznego wynagrodzenia (niezależnie od odprawy przysługującej w ramach kodeksu pracy).

Dyrektorowi, który poszukuje rozwiązań bardziej korzystnych ekonomicznie niż ubezpieczenia, niewielu ma to za złe. Pod warunkiem, że wypadek czy wybuch nie pozbawi życia 23 ludzi, jak to miało miejsce właśnie w "Halembie". Z pierwszych analiz powypadkowych wynika bowiem, że dramat wydarzył się m.in. dlatego, że ratując sprzęt zablokowany w pokładzie postawionym do likwidacji kilka miesięcy wcześniej, próbowano nadrobić choć część strat. A ponieważ skała kilometr pod ziemią zaciska się, górotwór zaś cały czas "pracuje", wiadomo, że każdy dzień zwłoki zmniejsza szanse odzyskania czegokolwiek. Wchodzenie do wyeksploatowanych pokładów dla odzyskania sprzętu jest działaniem rutynowym: gdyby tego zaniechano, dyrektorów kopalń oskarżono by o porzucanie mienia publicznego wartego miliony, cena węgla zaś byłaby wyższa.

Zaznaczmy jeszcze jedno: klimatyzacja wyrobisk, w których występuje metan, jest kosztowna. Choć kilka lat temu, dla zwiększenia bezpieczeństwa, wprowadzono kosztowne systemy pomiaru metanometrycznego, czy na pewno odpowiednio się z nich korzysta? Związkowcy z "Halemby" twierdzą, że aparaty metanometryczne podstawiane są na dole pod wyloty świeżego powietrza, by urządzenia nie zatrzymały wydobycia...

W 2007 r. górnictwo węgla kamiennego weszło więc z 33 kopalniami i zatrudnionymi 119 tys. ludzi, wydobywającymi 94,5 mln ton węgla. Jeśli, jak wyliczają specjaliści, wydobycie węgla w Polsce powinno się zmniejszyć nawet o 50 mln ton, prawdopodobnie czeka nas zamknięcie połowy funkcjonujących kopalń.

Wiadomo, że kopalnia nie może być zamknięta z dnia na dzień i nie można jej pozostawić swojemu losowi, bo grozi to zatopieniem sąsiednich - są one przecież naczyniami połączonymi, a niekontrolowane rozprężanie górotworu w jednych, zagraża innym. Z drugiej strony, zamykanie musi być prowadzone jak najkrócej, inaczej zabieg stanie się niekorzystny ekonomicznie. Skoro o zamykaniu mowa, towarzyszy mu wydobycie pozostawionego na dole sprzętu. Nie słychać jednak, by ktoś dyskutował o ubezpieczeniach dotyczących górnictwa węgla kamiennego.

JAROSŁAW J. SZCZEPAŃSKI jest publicystą gospodarczym. Problematyką górnictwa węgla kamiennego zajmuje się od 1977 r. W latach 1984-89 był doradcą Krajowej Komisji Górnictwa NSZZ "Solidarność" i sekretarzem strony "S" podzespołu górniczego przy Okrągłym Stole. Na łamach "TP" ogłosił kilka tekstów o sytuacji w polskim górnictwie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007