Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tajwan obiecał Litwie inwestycje warte 200 mln dolarów. To rodzaj podziękowania za zgodę na otwarcie w Wilnie nieformalnej ambasady tego państwa, które Pekin uznaje za historyczną – i de facto wciąż mu podległą – część Chin. To także próba złagodzenia skutków zakazu handlu z Litwą, nałożonego przez niezadowolone chińskie władze. Nieoficjalnie mówi się, że w ramach tajwańskich inwestycji u naszych sąsiadów może powstać zakład produkujący półprzewodniki, których wywołany pandemią niedobór paraliżuje w całej Europie branże elektroniczną i samochodową.
Zbliżenie Litwy z Tajwanem nie jest przypadkowe: już w maju 2021 r. Wilno opuściło „Grupę 17+1”, w ramach której Chiny koordynują swoją politykę handlową w Europie Środkowej.
Zakaz handlu z Litwą dotyczy też towarów sprowadzanych do Chin z innych państw UE, w których wykorzystano części pochodzące z Litwy. To martwi również Brukselę, bo Pekin może w przyszłości blokować handel z innych przyczyn. Robił już tak w przeszłości, zakazując sprowadzania win z Australii (po tym, gdy Canberra wezwała do międzynarodowego śledztwa ws. początków pandemii) i norweskich łososi (po tym, gdy Pokojowego Nobla przyznano dysydentowi Liu Xiaobo). ©℗