Ładowanie...
Czy populistów da się pokonać
Czy populistów da się pokonać
W swojej najnowszej książce „Demokracja rządzi” Jan-Werner Müller przekonuje, że triadę „wolność, równość, braterstwo” zastąpiła dziś inna: „wolność, równość, niepewność”. Stawką polityki w dzisiejszych czasach jest więc łagodzenie poczucia niepewności, niwelowanie lęku, generowanego przez wielość kryzysów, których codziennie doświadczamy. Inflacja, wojna, pandemia, wzrastające ceny energii, skrajnie szybko zmieniający się świat – to tylko kilka przykładów niepokojących nas zjawisk.
Dokładnie na tej zasadzie wybory parlamentarne w 2023 r. w Polsce wygra to ugrupowanie, któremu uda się przekonać Polaków, że gwarantuje nie tyle większe bezpieczeństwo, co mniejszą niepewność. Z tego punktu widzenia należy rozpatrywać obecne spory zarówno po stronie rządowej, jak i opozycyjnej, również spór o KPO.
Opozycja w ostatnich latach budowała swój wizerunek na obronie polskiej praworządności. Kwestię tę w demokratycznym państwie trudno przecenić. Jednak wobec nagromadzenia kryzysów istnieje możliwość, że będzie ona w dyskusji publicznej – i pewnie w oczach Polek i Polaków – schodzić na drugi plan.
Skoro tak, to Szymon Hołownia może mieć rację, że należy o praworządność walczyć. Choć nie jest wykluczone, że spór na opozycji wygra Donald Tusk, wedle którego teraz należy zabezpieczyć pieniądze z KPO, a trzecią władzę reformować później. Takie założenie buduje wizję mniejszej niestabilności.
Dla Zjednoczonej Prawicy kwestia KPO jest oczywiście ważna, bo gdyby udało się pozyskać pieniądze, byłby to jeszcze jeden powód do argumentowania, że to rząd zapewnia Polakom stabilność. Rząd jednak, wbrew wszystkim napięciom, jest w mniejszym kłopocie. Dlaczego? KPO to góra pieniędzy – ale dość abstrakcyjna. Góra pieniędzy nigdy jeszcze nie wpłynęła nikomu na konto, jak 500 plus. W wyborczej rozgrywce, z punktu widzenia rządu, ważniejsze jest zatem być może wykonywanie ruchów w kierunku zagwarantowania KPO niż realizacja tego celu przed jesienią.
Choć z temperatury debaty publicznej w naszym kraju można byłoby sądzić inaczej, nikt nie wynalazł jeszcze magicznej formuły na populistów. Wystarczy spojrzeć, co dzieje się poza Polską, aby się o tym przekonać. Na Węgrzech demokratyczna opozycja przegrała z kretesem, mimo że stworzyła własną listę. We Włoszech populiści, z Giorgią Meloni na czele, wygrali wobec skłócenia sił antypopulistycznych. Dania ocaliła swój umiarkowany rząd, ale za cenę wprowadzenia ostrej polityki imigracyjnej. W Szwecji po raz pierwszy w historii utworzono rząd, który nie może funkcjonować bez poparcia populistów.
Wszystkie te przypadki łączy jedno: pragnienie utrzymania choćby resztek status quo. Warto zdawać sobie z tego sprawę, bo stabilność i wolność nie zawsze idą w parze.©℗
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]