Ładowanie...
Czy euro się Polsce opłaca
Czy euro się Polsce opłaca
Wejście Chorwacji do strefy euro podsyciło pytania o perspektywę przystąpienia Polski do europejskiej unii walutowej. Zwolennicy tego kroku przekonują, że zamiana złotego na euro rozwiązałaby szereg problemów gospodarczych – na czele z inflacją, która w grudniu, jak podał GUS, wyniosła w Polsce 16,6 proc. W strefie euro ceny rosną niemal dwukrotnie wolniej, bo grudniowy odczyt inflacji dla 19 krajów (jeszcze bez Chorwacji) pokazał 9,2 proc. W arsenale argumentów za szybkim wejściem do strefy euro pojawia się także opinia, że obstawanie przy złotym czyni z Polski marudera bliskiego politycznie zblatowanym z Kremlem Węgrom oraz Bułgarii i Rumunii – krajom, na których ciąży opinia członków drugiej kategorii, co pokazała choćby odmowa przyjęcia ich do strefy Schengen.
Nie ulega wątpliwości, że dla części polskiego społeczeństwa euro stało się symbolem przynależności do zachodnioeuropejskich struktur oraz instytucji politycznych, które wciąż uważamy za mocniejsze od rodzimych. Pierwszy przykład – Narodowy Bank Polski. Będąc w strefie euro, istotnie mielibyśmy z głowy rozmaitych Adamów Glapińskich, delegowanych przez ich środowiska polityczne na odcinek monetarny, bo gospodarzem polskiego krwiobiegu walutowego byłby Europejski Bank Centralny. W praktyce oznaczałoby to jednak utratę monetarnej suwerenności. W tej pułapce znalazły się np. kraje bałtyckie, które nie mogą nawet spróbować dusić podwyżkami stóp przy ponad 20-procentowej inflacji. EBC utrzymuje bowiem stopy poniżej 3 proc. – czyli na poziomie korzystnym raczej dla Francji, Hiszpanii i Niemiec, które nie mają takich problemów z drożyzną, z jakimi zmagają się bałtyckie peryferia strefy euro. Brak rodzimej waluty pozbawia też gospodarki Litwy, Łotwy i Estonii swoistego buforu, jakim może być zmienny kurs do euro. To właśnie osłabienie złotego do unijnej waluty pomogło Polsce uniknąć recesji podczas kryzysu wywołanego upadkiem Lehman Brothers.
Zapewne w końcu przyjmiemy wspólną walutę. Do tego zobowiązuje nas traktat akcesyjny z 2004 r. Warto jednak zrobić to w korzystnym momencie. Nie teraz.©℗
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]