Czas równoległy

Leonard Cohen i Anjani Thomas

06.04.2007

Czyta się kilka minut

PIOTR KACZKOWSKI: - Jaka jest historia dwóch linijek tekstu: "There is the perfume burning in the air, a bit of beauty everywhere" (perfumy płoną w powietrzu, trochę piękna wszędzie)?

ANJANI THOMAS: - Leonard, poszukując czegoś, co mógłby podarować archiwum Uniwersytetu w Toronto, trafił na fragment swojego wiersza pt. "Blue alert" - właśnie go wydrukował i planował podłożyć do niego muzykę. Zobaczyłam ten fragment na biurku i uznałam, że to najpiękniejszy tekst, z jakim się zetknęłam. Słowa takie jak "perfumy" i "piękno", a zaraz po nich "szrapnel" i "żołnierz" wydały mi się tak szokująco przeciwstawne, a jednocześnie tak uderzające, że zapragnęłam je zaśpiewać. Poprosiłam o ten tekst, by napisać do niego piosenkę. Nie wiem, co mnie podkusiło, nigdy wcześniej nikogo o to nie prosiłam.

- Czy to prawda, że Leonard dał Ci ten tekst na całe dwie minuty, a potem musiałaś mu go oddać?

AT: - Tak! Ten wiersz był skończonym tekstem do piosenki. Chciałam zaproponować do niego muzykę, w przekonaniu, że to Leonard będzie tę piosenkę śpiewał. Stwierdził jednak, że ona jest już moja.

- Dałeś jej tekst na dwie minuty?

LEONARD COHEN: - To był tekst, nad którym jeszcze pracowałem, uważałem go za niedokończony. U mnie teksty długo się walają, majstruję przy nich, czekając, aż nabiorą pełni. Ale wiedziałem, że są w nim dobre wersy, że udało mi się uchwycić pewien rodzaj emocji. Pisarz wyczuwa czasem, że jest na pograniczu jakiegoś odkrycia. Wie, że to jeszcze nie to, dlatego delikatnie stąpa w kierunku tego czegoś - nieznanego - wyczuwając, że znajdują się tam emocje, za którymi chce podążać.

- Twój pierwszy tomik "Let us compare mythologies" (Porównajmy mitologie) ukazał się w 1957 r. Od tej chwili mija więc 50 lat. Co wynika z porównania tego, co robiłeś wtedy, z tym, co robisz dzisiaj?

- Patrząc na te 50 lat, wyczuwam pewną równoległość czasu. Z jednej strony biegnie on w sposób niezwykle intensywny, podlega jakiejś kompresji, z drugiej - trzeba całego życia, by dotrzeć do tego, co naprawdę istotne. Wyczuwam tę paralele: czuję się tak, jakby tamten mężczyzna sprzed 50 lat był mi zupełnie obcy, a jednocześnie znajduję wiersze, które mógłbym napisać wczoraj.

- Co sprawia, że muzyk jest muzykiem?

- Znam masę uzdolnionych muzyków, którzy nie mogą się przebić, a nie utrzymując się z tego fachu, zarzucają go. To ogromne szczęście: być obdarzonym talentem, ale jednocześnie trafić w coś - np. w zapotrzebowanie rynku. Ja miałem w życiu wiele szczęśliwych przypadków, zbiegów okoliczności. Byłem młodym pisarzem, wydałem kilka powieści i tomików wierszy, które zostały całkiem nieźle przyjęte. Niestety, nie starczało mi pieniędzy nawet na opłacenie rachunków. Fakt, iż zostałem pieśniarzem stał się chyba kluczowy dla mojego życia z ekonomicznego punktu widzenia. Poznałem też wielu niesłychanie pomocnych ludzi. Gdybym ich nie znał, nie dostałbym się do świata muzyki.

- Czy to John Lissauer wprowadził Cię do niego?

AT: - John Lissauer zatrudnił mnie do chórków podczas nagrywania "Hallelujah" - wtedy poznałam Leonarda. Pojechaliśmy też razem w trasę koncertową promującą płytę "Various positions". No i byliśmy wspólnie na koncercie w Polsce w 1985 r.

- Poznaliście wtedy Lecha Wałęsę. Po 23 latach Polska się zmieniła, m.in. dzięki wypowiedziom Leonarda Cohena - wtedy, w 1985 r.

- Nie spotkałem Lecha Wałęsy osobiście. Przesłał swoje przesłanie do mnie przez zaprzyjaźnioną osobę, sam był jeszcze wtedy w areszcie domowym. Mówiono mi niekiedy, że moje piosenki w jakiś sposób pomagały ludziom przetrwać tamte, czarne czasy. Nie śmiałbym jednak twierdzić, że odegrałem jakąś rolę w przemianach, które nastąpiły.

- Czego spodziewacie się po dzisiejszym koncercie?

- Cieszę się, zwłaszcza, że wspierają mnie znakomici muzycy z Toronto, z którymi wykonamy kilka piosenek z albumu "Blue Alert". To piosenki napisane przez Leonarda i przeze mnie. Gdyby nie ten projekt, nadal pozostawałyby gdzieś w jego brudnopisach.

- A co w przyszłości? Może kolejna wspólna płyta?

- Jeśli Bóg pozwoli, na pewno będzie jeszcze jedna wspólna płyta. Do wszystkiego, co będę tworzył muzycznie, na pewno zaproszę Anjani. Ale chcę powiedzieć jeszcze jedno: są dwa kraje, które wykazały wobec mnie szczególną gościnność - Norwegia i Polska. Nie wiem dokładnie, dlaczego tak jest, to dość dziwna kulminacja. Norwegia? Może dlatego, że klimat przypomina Kanadę: tam jest zimno i ciemno, co odzwierciedla moją twórczość. Polska? Może dlatego, że tu ma korzenie rodzina mojego ojca. Rodzina mojej matki pochodzi z kolei z Litwy - zatem coś wschodnioeuropejskiego jest w mojej krwi. Chciałbym, by nowe piosenki były zaprezentowane właśnie tutaj, bo myślę, że tutaj zostaną najlepiej zrozumiane.

Leonard Cohen współpracuje z Anjani Thomas od 1964 r. Głos wokalistki słychać na jego płytach "I'm your Man" (1988), "The Future" (1992) i "Dear Heather" (2004). Oboje przyjechali do Warszawy, by zaprezentować najnowszą, wspólną płytę - "Blue Alert".

Powyższy wywiad przeprowadzony został 31 marca na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Koncert Leonarda Cohena i Anjani Thomas odbył się tego samego dnia w studiu im. Agnieszki Osieckiej - z okazji 45. urodzin "Trójki".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2007