Ćwiczenia z języka

Słyszymy właśnie, że będzie lepiej. Od sierpnia. To się okaże. Przepowiadanie przyszłości jest obarczone ryzykiem, takim mianowicie, że w sierpniu może być zarówno lepiej, jak i gorzej.

08.06.2015

Czyta się kilka minut

Historia wieszczbiarstwa uczy nas, że jest to branża trudna i niewdzięczna. Z byciem „lepiej” związane jest słowo „nadzieja” i, ogólnie rzecz biorąc, oba te słowa są cacane.

Nie w tym rzecz, by tu i teraz mówić o tym, co będzie, ale jak jest. A jest tak oto, że słów „dobrze” oraz „lepiej” w opisie teraźniejszości nie tolerujemy w ogóle, w opisach przyszłości zaś średnio. By oświetlić tę pesymistyczną opinię, weźmy przykład najprostszy – oto widzimy kolegę, który wysiada z mercedesa. Jest to osobnik dawno niewidziany, a gdy zaniepokojeni patrzymy nań z oddali, wydaje się nam, że jest to akurat kocur szalenie tłusty. Rzecz jasna witamy się z nim tradycyjnym i absolutnie jednoznacznym zwrotem: „Co słychać?”. Jednoznacznym dlatego, że oczekujemy relacji jednoznacznie pesymistycznej. Zadając to pytanie wiemy, że jest źle, ale doprawdy chcielibyśmy posłuchać, jak bardzo. Najlepiej, że jest źle jak nigdy. Rzecz jasna bardzo nas cieszy, gdy osobnik ów wykaże się refleksem i stosownym pojmowaniem Polski, a bardzo nas zmartwi, gdy rzeknie ów tłuścioch, że jest szczęśliwy i leci mu życie arcycudnie. To może oznaczać, i do diaska oznacza, że wyrzekł się on gruntownie polskości, współbycia z narodem, tradycji, rodziny, a przede wszystkim języka.

Wielu czytelnikom może się zdawać, że jest to ocena przesadzona, niesprawiedliwa, a niektórym zapewne, że banalna. Nic bardziej mylnego. Otóż rzec trzeba wyraźnie, iż jest na odwrót, iż jest to właśnie ocena mistrzowsko celna, przepiękna i oryginalna. Dowody leżą na stole, więc popatrzmy na nie pod światło, jak nie przymierzając na literatkę schłodzonej żytniej. Mamy oto widok klarowny, by nie rzec krystaliczny. Widać przecie, że w ostatnich wyborach wygrał nie tyle człowiek, co jego język. Wygrała prawdziwa polszczyzna po prostu. Jej – tak to ujmijmy – miąższ i jednoznaczna soczystość wygrały wybory ostatnie.

Doprawdy, to nie miejsce, by skrupulatnie wymieniać słowa i zwroty opisujące piękno i dobro, a następnie przeciwstawiać im słowa i zwroty opisujące brzydotę i zło w języku naszym i wielkich przodków naszych. Każdy jednak niech spróbuje, tu i teraz, opisać sobie na głos coś ładnego i dobrego, a zaraz potem coś brzydkiego i złego. Otrzymamy z jednej strony ciapę złożoną ze słów bez brzmienia, pełnych jakichś „ś” czy „ł”, z drugiej zaś fenomenalny ciąg skrzący się warczącymi zbitkami, pełen „r” sąsiadujących z „u”, pełen głębokich i charczących „ch”.

Polski opis piękna jest zawsze pełen flakowatości, zaś każdy opis brzydoty pełen energii niemal atomowej. Pierwszy należy do najtrudniejszych, drugi do najprostszych. Pierwszego nikt nie uczy, drugiego uczy ulica i knajpa. A iluż jest do wynajęcia trolli, którzy będą pisać o czymkolwiek cudnie i wdzięcznie? Ilu, którzy będą rżnąć piłą? Tych pierwszych – rzeknijmy sobie to wprost – nie ma na rynku prawdy i jest to ostateczny dowód, że opowiadanie o tym, jak jest ekstra, nie ma żadnych szans w pojedynku z opowiadaniem, jak jest beznadziejnie.

Idźmyż dalej. Opowiedzenie o ładnej kobiecie, po polsku i z talentem, jest niezwykle trudne, a o brzydkiej jest proste jak schemat cepa. Kobieta tu pojawia się nie bez powodu, bowiem nazwa kraju naszego jest rodzaju żeńskiego. Jasne zatem, że opowiadanie o brzydocie musiało wygrać i wygrało.

Wobec tak ustawionej sytuacji rodzi się pytanie zasadne i ważkie. Jak oto opowiadać o kraju naszym, by tym opowiadaniem cokolwiek wygrać? Otóż odpowiedź brzmi prosto – należy lżyć teraźniejszość i snuć wizje, że będzie lepiej. To drugie, z racji umiarkowanie tu ćwiczonej wyobraźni, jest do uwierzenia jeszcze prostsze, niźli się komukolwiek wydaje. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2015