Cierpienie sprawiedliwej

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Księga Joba, jedna z najpiękniejszych w Biblii, a zarazem stawiająca najtrudniejsze pytania - o cierpienie sprawiedliwego, jest zbiorem dialogów prowadzonych przez dotkniętego nieszczęściami. Najpierw z trzema przyjaciółmi, potem z młodzieńcem Elihu, następnie z Bogiem. W tych rozmowach i sporach nie uczestniczy żadna kobieta. Dialogiczna, zasadnicza część Księgi wzięta jest w kompozycyjną klamrę: krótkiego prologu i epilogu. Szatan prowadzi spór z Bogiem o to, czy Job ugnie się pod ciężarem cierpienia i, zamiast błogosławić, będzie złorzeczył Bogu. O kunszcie literackim Księgi świadczy stosowany konsekwentnie rdzeń hebrajski brk, który może oznaczać zarówno „błogosławić”, jak „złorzeczyć”.

W prologu i epilogu pojawiają się kobiety. Dowiadujemy się, że Job miał „siedmiu synów i trzy córki” (Job 1, 2). Nie poznaje-my ich imion. Gdy na Joba, „męża nieskazitelnego, prawego, bojącego się Boga i unikającego zła” (1, 1. 8; 2, 3), spadają wieści o utracie wszystkiego, co posiadał, dowiaduje się także o nagłej śmierci wszystkich dzieci (2, 19). Po kolejnym nieszczęściu - chorobie, polegającej na pojawieniu się wrzodów na całym ciele, na scenę historii wkracza żona Joba. Na krótko. Przez moment uczestniczymy w małżeńskiej wymianie zdań. „I rzekła mu jego żona: -Wciąż jeszcze trwasz w swej nieskazitelności? Złorzecz Bogu i umieraj. Odpowiedział jej Job: - Mówisz, jakbyś była szalona. Jeśli przyjmowaliśmy od Boga dobro, dlaczego nie mielibyśmy przyjąć zła?” (2, 8-9).

Słowa żony Joba to jedyne zdanie wypowiedziane w Księdze przez kobietę. Tradycyjnie jej wypowiedź interpretowana była jako brak zrozumienia czy drwina z męża. Niektórzy wskazywali nawet na nią jako na tę, która uległa podszeptom szatana (łącząc 2, 9 z 2, 5). Św. Augustyn nazwał ją diaboli adiutrix - „pomocnicą diabła”... Warto zwrócić uwagę, że zdanie włożone w usta żony Joba powtarza niemal słowa Boga! (por. 2, 9 i 2, 3). Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że zdanie to, zgodnie z gramatyką języka hebrajskiego, może być albo pytaniem, albo stwierdzeniem, a także uwzględnimy wspomnianą wcześniej dwuznaczność rdzenia brk - błogosławić/złorzeczyć, możemy słowa żonyJoba interpretować co najmniej dwojako. Być może w jej słowach zawarta jest propozycja, by Job pobłogosławił Boga, dopóki potrafi wytrwać w pobożności. Byłaby to próba podtrzymania męża w jego postawie wierności Bogu. Po tym błogosławieństwie Job mógłby umrzeć w pokoju z Nim. Idąc drugim tropem, można istotnie widzieć w wypowiedzi kobiety namawianie do złorzeczenia Bogu, z tą jednak intencją, że skróci to cierpienia męża. Zgodnie z Prawem (Kpł 24, 16) karą za bluźnierstwo była bowiem śmierć. Żona Joba szukałaby zatem wyjścia, niełatwego, z tragicznej sytuacji.

Job odrzuca jej propozycję. Chce przyjąć wszystko, co pochodzi od Boga - i dobro, i zło. Liczba mnoga użyta przez Joba sugeruje, że chce przez cierpienie przejść wraz z żoną. Istotnie, ona jest jedyną z jego stanu posiadania, której nie traci. Co więcej, wszelkie klęski i cierpienia Joba, poza jego chorobą, są zarazem jej cierpieniami. Jej udręka najwyraźniej nie interesuje jednak autora Księgi. Poza dwiema wzmiankami w mowach Joba (19, 7; 31, 10) nie zostaje już wymieniona.

Inaczej rzecz się ma z potomstwem tytułowego bohatera Księgi. Epilog, mówiący o przywróceniu sprawiedliwego do jego dawnej świetności, wymienia i to, że rodzą mu się nowe dzieci. „Miał czternastu synów i trzy córki. Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą Kecija, a trzeciej dał imię Róg Antymonu. W całym kraju nie było kobiet równie pięknych jak córki Joba. Ojciec przekazał im część dziedzictwa, na równi z ich braćmi” (42, 1315). Znaczenie córek zostaje podkreślone dwojako: poznajemy ich imiona, podczas gdy imiona braci pozostają nieznane; dowiadujemy się, że dziedziczyły na równi z braćmi, co było wbrew powszechnym wówczas regułom. Tak jakby po wszystkich przejściach, rozmowach i przemyśleniach Job dojrzał do nowego pełnienia roli ojca.

Brak wzmianki o żonie Joba w epilogu wydaje się konsekwencją założeń kompozycyjnych: nie należała do tego, co stracił i odzyskał. Milczenie o niej, coraz bardziej odczuwane jako brak, spowodowało, że więcej miejsca poświęcono jej w apokryficznym „Testamencie Hioba”. Tam uzyskuje też swoje imię: Satidos.

Elżbieta Adamiak

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003