Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obecnie Grupie Trzymającej Media, czyli lewicowo-ludowej koalicji, obsadzanie stanowisk w Radzie przyszło jeszcze łatwiej. Media zajęte samorozwiązaniem Sejmu, dymisją rządu i wyjazdem prezydenta do Moskwy prawie nie zauważyły kolejnego i poważnego sukcesu GTM: Juliusza Brauna (UW) i Jarosława Sellina (prawica) zastąpili w KRRiT Andrzej Kneifel i Andrzej Zieliński. Pierwszy, uważany za człowieka Ryszarda Pacławskiego (zawieszonego członka zarządu TVP związanego z Ordynacką), był kandydatem SLD, SdPl i PSL. Drugiego, ministra łączności w rządzie SLD-PSL, poparli ludowcy i socjaldemokraci. Po tym głosowaniu udział czerwono-zielonej koalicji w KRRiT wzrósł do 8 z 9 jej członków. Opozycja nie zdołała zablokować głosowania.
Warto zwrócić uwagę, że po aferze Rywina liderzy socjaldemokracji wypowiadali się nader krytycznie o lewicowo-ludowej dominacji w organie kontrolującym media. Dziś zagłosowali razem z układem, który wyłonił takie gwiazdy polskiego rynku medialnego, jak Robert Kwiatkowski czy Włodzimierz Czarzasty.
Dlaczego ten kolejny sukces GTM jest tak ważny? Bo KRRiT m.in. wybiera rady nadzorcze mediów publicznych, a ich kadencje kończą się za rok. Poza tym, dzięki ostatnim decyzjom, obecny układ zachowa większość w Radzie do 2009 r. W ten sposób partie, które być może nie przekroczą progu wyborczego, będą mogły kontrolować media publiczne. Pozbawienie wpływu na media przyszłych zwycięzców wyborów parlamentarnych byłoby nawet ciekawym eksperymentem, gdyby nie nabyta już wiedza, do czego prowadzi taka kontrola w wykonaniu czerwono-zielonej koalicji.