Cezura 9/11

Po zamachach z 11 września sytuacja chrześcijan w krajach islamskich uległa gwałtownemu pogorszeniu; w niektórych miejscach doszło do eksodusu chrześcijan.

06.09.2011

Czyta się kilka minut

10. rocznica 11 września (zdjęcie: Manhattan, 1993 / fot. Henryk T. Kaiser / Rex Features / East News / fotomontaż TP) /
10. rocznica 11 września (zdjęcie: Manhattan, 1993 / fot. Henryk T. Kaiser / Rex Features / East News / fotomontaż TP) /

18 zabitych: tak wyglądał bilans ostatniego dnia ramadanu, islamskiego miesiąca postu, w nigeryjskim mieście Jos. Nie wiadomo, ilu wśród ofiar jest chrześcijan, a ilu muzułmanów. Wedle jednej wersji starcia między młodymi wyznawcami obu religii wybuchły, gdy muzułmanie wkroczyli do dzielnicy chrześcijańskiej, obrzucając jej mieszkańców kamieniami; wedle innej chrześcijanie pierwsi sięgnęli po brukowce. Tak czy inaczej: bycie chrześcijaninem w islamskiej Nigerii to ciągłe ryzyko, do zamachów i podpaleń kościołów dochodzi tu często.

W ostatnim czasie sytuacja chrześcijan pogarsza się też w Sudanie: po tym, jak Południowy Sudan (gdzie muzułmanie są w mniejszości, a dominują chrześcijanie i animiści) ogłosił niepodległość, narasta presja na ludność nieislamską w części północnej, zdominowanej przez muzułmanów. Już w grudniu 2010 r., przed referendum niepodległościowym na Południu, prezydent Sudanu Al-Baszir zapowiedział, że jeśli kraj zostanie podzielony, na Północy jeszcze konsekwentniej niż dotąd wprowadzany będzie szariat.

To tylko dwa z licznych przykładów pokazujących tendencję: w minionej dekadzie, po zamachach z 11 września, sytuacja mniejszości chrześcijańskich w krajach islamskich stawała się coraz gorsza. A czasem dramatyczna - jak w Iraku, gdzie mordy i prześladowania doprowadziły do tego, że z kraju wyemigrowała już ponad połowa (niektórzy twierdzą, że większość) z 800 tys. chrześcijan.

Wprawdzie pozycja chrześcijan w świecie islamu pogarsza się systematycznie od około stu lat i wszędzie - od Afryki Zachodniej przez Bliski i Środkowy Wschód po Indonezję - ma to lokalną specyfikę i przyczyny nie tylko religijno-ideologiczne, ale też ekonomiczne i polityczne. Ale bez wątpienia wydarzenia z 11 września 2001 r. - i to, co po nich nastąpiło, jak wojna w Iraku - były cezurą w relacjach między muzułmanami a mniejszościami chrześcijańskimi. Po "11/9" konflikty przybrały na sile, łagodzącego wpływu nie ma, paradoksalnie, fakt, że popularność Al-Kaidy, której przywódcy uzasadniali zamachy w USA i Europie także retoryką religijną, jest dziś w krajach islamskich coraz słabsza - z czego można by wnosić, że "11/9" był raczej katalizatorem tendencji, a nie jej przyczyną (a w każdym razie: nie przyczyną jedyną).

Prześladowania chrześcijan przybierają różne formy. Czasem padają oni ofiarą ataków przeprowadzanych przez radykalne grupy zbrojne, walczące także z własnymi rządami - spektakularne przykłady to tegoroczne zamachy na świątynie koptyjskie w Aleksandrii (21 zabitych) i Kairze (12 zabitych). Czasem prześladowania mają charakter systemowy, gdy to władze rugują chrześcijan z życia publicznego lub mniej czy bardziej jawnie wspierają szariat (Sudan, Nigeria, Iran, Pakistan). Chrześcijanie - zwłaszcza ci, którzy odeszli od islamu - są zagrożeni nawet w krajach, które jak Afganistan są sojusznikami Zachodu. Bywa też, że eskalacja przemocy wobec chrześcijan jest "odbiciem" wydarzeń na Zachodzie, np. opublikowania karykatur Mahometa w europejskiej prasie czy palenia Koranu przez pastorów z USA. W takich momentach miejscowi chrześcijanie traktowani są jak "kozioł ofiarny".

Czy możliwe jest powstrzymanie procesu "wykrwawiania się" chrześcijaństwa w krajach islamskich? Czy jest coś, co może odmienić krytyczne położenie, skoro obecna sytuacja stanowi już "egzystencjalne zagrożenie dla dalszego istnienia tamtejszych wspólnot chrześcijańskich" - jak twierdził Jürg Bischoff, specjalista od Bliskiego Wschodu, w specjalnym dodatku do "Tygodnika" pt. "Śmierć orientalnego chrześcijaństwa" ("TP" nr 5/2011). Bo jeśli radykalizacja w świecie islamskim będzie trwać, za 50 lat chrześcijańskie wspólnoty - obecne tam, np. w Iraku, od 2000 lat - przestaną istnieć.

Wydaje się, że jeśli coś może powstrzymać tę tendencję, to tylko zmiany w samym świecie islamu - bo możliwości Zachodu są tu ograniczone. Dlatego jezuita Samir Khalil Samir - pochodzący z Kairu wykładowca uczelni w Rzymie i Bejrucie, zaangażowany w dialog chrześcijańsko-islamski - największe nadzieje wiąże z "Arabską Wiosną Ludów": z tym, że wprowadzane reformy obejmą też wolność religijną. Ale czy tak będzie, czy wolność religijna będzie pochodną ogólnych przemian wolnościowych - tego na razie nie wiadomo. Podobnie jak nie wiadomo, co w ogóle przyniosą rewolucje w Tunezji, Egipcie, Libii czy Syrii.

Korzystałem z materiałów agencji Kathpress i KNA.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2011