Burmistrzowie od migracji

Cécile Riallant, Joint Migration and Development Initiative: Gdy przyjeżdżasz do Nowego Jorku, z miejsca dostajesz zaświadczenie, że jesteś mieszkańcem. Twój status prawny nie ma znaczenia. Skoro tu żyjesz, jesteś jednym z nas.

14.06.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. European Union
/ Fot. European Union

MARCIN ŻYŁA: Tylko od stycznia do UE dotarło już przez Morze Śródziemne 100 tys. migrantów. Za kilka dni kraje członkowskie zdecydują, jak podzielić się odpowiedzialnością za ich los. Dla polityków to dyskusja o „problemie”, Pani mówi o „szansie”. Dlaczego?


CÉCILE RIALLANT: Między rzeczywistością a sposobem, w jaki migrację przedstawiają zwykle politycy, jest spory rozdźwięk. Martwimy się tym zjawiskiem, dyskutujemy o nim, lecz nie widzimy jego istoty: tego, że stanowi skutek globalizacji i że w przyszłości nie zniknie.


W Europie wydajemy mnóstwo pieniędzy na uszczelnianie granic, choć efekty są ograniczone. Czas już, abyśmy zrozumieli, że migracja wspomaga rozwój – i doszli w tej sprawie do porozumienia na poziomie globalnym, postulując solidarność między regionami świata. Jeśli któryś z nich – jak dziś Europa – odgradza się od pozostałych, powoduje to nierównowagę. Jej efektem jest cierpienie ludzi, ponieważ im więcej barier powstaje, tym więcej osób próbuje je przekraczać, narażając się na niebezpieczeństwo.


Solidarność Europy to za mało?


90 proc. uchodźców na świecie trafia do państw rozwijających się. W Jordanii i Libanie już niemal jedna czwarta mieszkańców to uciekinierzy z Syrii. To tak, jakby w Unii Europejskiej zamieszkało w krótkim czasie 125 mln uchodźców. Tymczasem odpowiedzialność za los migrantów, jaką bierzemy na siebie w Europie, jest wciąż niewielka. Ostatnie propozycje Komisji Europejskiej idą w dobrym kierunku, choć powściągliwa reakcja niektórych państw członkowskich rozczarowuje.


Myśląc o pomocy migrantom, powołujemy się też na argument moralny. Czy można się zastanawiać, jak sprawić, by migracja przynosiła też korzyść?


Oprócz obliczonych na szybką pomoc działań humanitarnych, trzeba rozwijać długofalowe strategie zarządzania tym zjawiskiem – dla dobra migrantów, krajów, z których pochodzą, oraz społeczeństw, które ich przyjmują. Mamy dowody, że migranci dają więcej niż zabierają społeczeństwom, które ich przyjmują. Jeśli spojrzymy na bilans: świadczenia społeczne, które oni otrzymują, versus podatki, które płacą, czy umiejętności, jakie wnoszą do społeczeństw przyjmujących – np. zdolność budowania sieci biznesowych ponad granicami – przekonamy się, że korzyści z migracji przeważają nad kosztami. Wśród migrantów wskaźnik zatrudnienia jest wyższy od przeciętnej. Są zdeterminowani, energiczni, częściej tworzą nowe miejsca pracy.


Joint Migration and Development Initiative – program, którym Pani kieruje – postuluje współpracę w tej sprawie z władzami lokalnymi. Dlaczego to takie ważne?


Ponieważ tak naprawdę migracja dotyczy właśnie wspólnot lokalnych. Do integracji dochodzi na poziomie ulicy, dzielnicy czy miasta. Lokalne władze są bardziej pragmatyczne i mniej upolitycznione od rządów. We Francji działają merowie należący do Frontu Narodowego, którzy w swych miastach skutecznie integrują migrantów. Wiedzą, że właściwie zarządzana migracja może być impulsem rozwoju. Zadaniem badaczy zjawiska i mediów powinno być mówienie o tych powiązaniach. Poziom lokalny jest interesujący również z innego punktu widzenia. Jeśli jesteś migrantem, to bardziej niż z państwem identyfikujesz się z miejscem, w którym przebywasz. Przyjechałam pracować do Brukseli, nie będąc Belgijką. Nie należę do Belgii, ale czuję, że jestem częścią Brukseli. W wielu miastach i gminach Beneluksu migranci są członkami lokalnych władz.


Jak to wykorzystać?


Dopuścić do dyskusji burmistrzów, poznać praktyki, które stosują samorządy w różnych częściach świata. To pozwoli uczynić rozmowę bardziej pragmatyczną. Miasta mają specyficzne podejście do kwestii przepływu ludności. Współtworzymy Global Mayoral Forum on Mobility, Migration and Development – spotkanie burmistrzów i prezydentów miast, poświęcone przepływowi ludności, migracji i rozwojowi. W tym roku odbędzie się ono w Ekwadorze.
Miasta patrzą na pewne sprawy inaczej niż państwa. Często podaję przykład Nowego Jorku. W chwili, w której znajdziesz się na terytorium miasta, stajesz się członkiem jego wspólnoty – dostajesz dokument, coś w rodzaju miejskiego dowodu osobistego. To stwierdzenie faktu: skoro tu żyjesz, jesteś jednym z nas. Nie ma znaczenia twój status – to, czy masz uregulowaną sytuację prawną, czy pracujesz na czarno; nie ma znaczenia pochodzenie. Taka strategia sprawia, że przestajemy się zastanawiać, czy oni są tu zgodnie z prawem. Po prostu tu żyją. Patrzymy na nich jak na ludzi, którzy są w mieście i coś do niego wnoszą.


Państwa narodowe przestają się w tej kwestii liczyć?


W świecie zglobalizowanym nie są już tak ważne jak kiedyś. Musimy dostosować nasze myślenie do rzeczywistości. Przestać opisywać ludzi wyłącznie przez ich narodowość. Dziś, aby żyć w nowym miejscu, nie trzeba rezygnować ze starej tożsamości. To, że skądś przyjechałeś, może być twoim bogactwem: znasz inny język, potrafisz żyć w środowisku wielokulturowym. W przyszłości będą to coraz ważniejsze wartości. ©℗

CÉCILE RIALLANT jest kierowniczką Joint Migration and Development Initiative, programu Unii Europejskiej i ONZ zajmującego się m.in. wpływem migracji na rozwój społeczeństw. Rozmowa odbyła się w czasie Europejskich Dni Rozwoju (3–4 czerwca).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2015