Bretońska zagadka

Najbardziej proeuropejską społecznością lokalną we Francji są Bretończycy, którzy także teraz głosowali za ratyfikacją eurokonstytucji. Choć “oui" zwyciężyło tu minimalną większością (50,96 proc.), w zestawieniu z resztą kraju to i tak duży sukces. Dlaczego właśnie Bretania poparła traktat? Tłumaczy to jej historia.

12.06.2005

Czyta się kilka minut

Krajobrazy Bretanii na obrazie Paula Gauguina "Świniarczyk" /
Krajobrazy Bretanii na obrazie Paula Gauguina "Świniarczyk" /

Bretania oraz sąsiedni region Pays de la Loire (będący kiedyś częścią księstwa Bretanii) jako jedyny zwarty obszar na mapie Francji może poszczycić się takim wynikiem w referendum konstytucyjnym. Poza tymi dwoma regionami francuskie referendum przekształciło się w plebiscyt skierowany nie tyle przeciw “Brukseli", co przeciwko wewnętrznej polityce prezydenta Jacquesa Chiraka.

Bilans na “tak" zarejestrowały tego dnia jeszcze tylko wielkie miasta - Paryż (choć już nie jego przedmieścia), Lyon, Strasburg, Tuluza, Bordeaux oraz Rennes - a także trzy rozproszone departamenty we wschodniej Francji oraz prawie wszystkie departamenty zamorskie (z wyjątkiem wyspy Reunion na Oceanie Indyjskim). Jednak na wyborczej mapie Francji, opublikowanej przez wszystkie gazety, to właśnie Bretania pojawiła się jako niebieska proeuropejska wyspa na czerwono-różowym morzu (koloru niebieskiego używano powszechnie dla głosów “oui", a czerwonego lub różowego dla “non").

Bretończycy dali się poznać jako najbardziej proeuropejscy we Francji już w trakcie referendum ratyfikującego traktat z Maastricht we wrześniu 1992 r. Wówczas również właśnie tutaj odnotowano najwięcej głosów za przyjęciem traktatu i za wprowadzeniem wspólnej waluty euro. Wynik z 1992 r. był nawet nieco gorszy niż zeszłotygodniowy (50,81 proc. “za").

Mieszkańcy Bretanii znani są również z braku entuzjazmu dla populistycznego dyskursu Le Pena: choć lider nacjonalistów ma korzenie bretońskie, w każdych wyborach zbiera tu najniższą liczbę głosów. Teraz wzywał on do odrzucenia eurokonstytucji i antylepenowskie nastawienie Bretończyków miało zapewne wpływ na wynik głosowania. Właśnie z Europą wiążą oni bowiem nadzieje na lepsze życie i szybszy rozwój gospodarczy. I to przekonanie wydaje się być tu dobrze zakorzenione.

Co znamienne, aż do 1945 r. Bretania pozostawała swego rodzaju enklawą, “wciśniętą" w Ocean Atlantycki (otaczający ją z trzech stron) i odseparowana od reszty kraju, czytaj: od Paryża.

Do Królestwa Francji przyłączona została formalnie w 1491 r., dzięki ślubowi bretońskiej księżnej Anny z królem Francji Karolem VIII. Jednak pod rządami Anne de Bretagne zachowała ona swą odrębność i faktycznie została wcielona do Francji dopiero po jej śmierci, przez króla Franciszka I w 1532 r. Jako oddzielny region Bretania powstała w wyniku nowego administracyjnego podziału kraju, dokonanego autorytarnie w 1941 r. przez marszałka Pé-taina (szefa współpracującego z Niemcami kadłubowego państwa francuskiego ze stolicą w Vichy). To również Pétain zadecydował, że miasto Nantes, historyczna stolica regionu, znalazło się poza granicami tej nowej Bretanii.

Aż do końca II wojny światowej Bretania pozostawała biedną, odsuniętą na bok i zapomnianą enklawą. Półwysep otoczony z trzech stron wodami - od północy Kanałem La Manche, od zachodu i południa Atlantykiem - nie miał wygodnych połączeń drogowych czy kolejowych z resztą Francji. Poza tym do końca lat 50. królowała swego rodzaju “kolonialna" polityka administracji centralnej wobec Bretończyków. Wszelkie przejawy autonomii, jak posługiwanie się językiem bretońskim czy noszenie tradycyjnego stroju, skutkowały represjami.

Biedni Bretończycy emigrowali więc za chlebem - głównie do stolicy. Przybywali tu na dworzec Montparnasse i osiadali zwykle w sąsiadującej z nim dzielnicy. Do dziś Montparnasse jest “Małą Bretanią", gdzie można zjeść prawdziwe bretońskie naleśniki i popić je cydrem (jabłecznikiem z bretońskich jabłek). W drugą stronę wyprawiali się jedynie poszukiwacze przygód, włóczędzy i artyści. Tę dziką, egzotyczną i zacofaną Bretanię wybrali za obiekt swej twórczości zarówno malarze francuscy (Paul Gauguin, Paul Sérusier, Émile Bernard), jak i polscy (Władysław Ślewiński, Anna Bilińska-Bohdanowiczowa, Olga Boznańska czy Józef Pankiewicz). Te historyczne uwarunkowania sprawiły, że Bretończycy i dziś pozostają szczególnie uparci i niepodatni na wpływy i namowy “obcych". Tak właśnie odebrano tu - w większym stopniu niż gdzie indziej - kampanię na “nie" przed referendum konstytucyjnym.

Dopiero w latach 70. i 80. XX w. wybudowanie nowoczesnych (i darmowych, co jest ewenementem we Francji) autostrad w Bretanii oraz połączenie ich z Paryżem sprawiło, że region otworzył się na resztę kraju. A połączenie Rennes, Vannes, Quimper, Brestu i Morlaix dwiema liniami szybkiej kolei TGV z Paryżem jeszcze bardziej przybliżyło Bretanię do stolicy. Dziś podróż Paryż-Rennes trwa dwie godziny, a do 2013 r., po przedłużeniu torów TGV, ma być skrócona do półtorej godziny (zaś do Brestu i Quimper, na samym końcu bretońskiego cypla, z obecnych pięciu do trzech godzin).

Właśnie dzięki tym nowoczesnym połączeniom (Bretania ma dziś ponad 1000 km darmowych austostrad) od końca lat 80. strumień emigracyjny odwrócił się. Obecnie przenoszą się tutaj paryżanie, szukający spokoju i odpoczynku od zgiełku metropolii, a Bretania przyjmuje ich z otwartymi ramionami i korzysta ze zmian demograficznych.

Za otwarciem poszedł przyspieszony rozwój gospodarczy. Z regionu typowo rolniczego, słynącego z uprawy kalafiorów i hodowli trzody chlewnej (stąd ogromne kłopoty z jakością wody pitnej, podtruwanej nawozami sztucznymi i świńskim kompostem), stała się Bretania jednym z ważnych ośrodków przemysłu nie tylko spożywczego, ale i samochodowego (fabryka Citroëna w Rennes), telekomunikacyjnego i elektronicznego. Powstało też wiele nowych szkół wyższych i uniwersytetów.

W rozwoju gospodarczym pomaga współzawodnictwo z sąsiednim regionem-rywalem Pays de la Loire. Jego stolica Nantes (historyczna stolica dawnej Bretanii) rywalizuje skutecznie z Rennes o miano regionalnej metropolii. “Prawdziwi" Bretończycy uciekać się muszą do fortelu, nie uznając po prostu Nantes za miasto bretońskie, tym samym zmniejszając jego rangę. Pétainowski podział administracyjny sankcjonuje tę separację, podsycając spór o bretoński charakter Nantes.

Współzawodnictwo to mogłoby uchodzić za mało znaczący przyczynek do dziejów Bretanii gdyby nie fakt, że m.in. to ono sprawia, że Bretończycy ćwiczą się ciągle w obronie własnych interesów. Pośrednio dzięki temu, śmiesznemu w sumie sporowi mieszkańcy Bretanii są również bardziej niż pozostali Francuzi oswojeni i pogodzeni z liberalną grą rynkową. Współzawodnictwo w unijnej ekonomii, które przeraża większość Francuzów, dla licznych Bretończyków stało się naturalnym stanem rzeczy.

Wszystkie te uwarunkowania sprawiają, że Bretania uchodzi za jeden z regionów najbardziej francuskich i równocześnie najbardziej odrębnych - z własnym, ciągle żywym językiem, zwyczajami i kulturą. Miasta bretońskie mają podwójne nazwy (np. Rennes po bretońsku to Roazhon), podobnie jak ich ulice i place.

Utrzymanie bretońskiej odrębności wymaga ciągłej czujności i wysiłku ze strony Bretończyków, zagrożonych rozpłynięciem się we francuskim żywiole. Wiedzą oni z doświadczenia, że opór ten ma sens, a za głównego gwaranta swej autonomii uważają Unię Europejską. To Unia jest naturalnym przyjacielem Bretanii i Bretończycy potrafią, jak widać, jej się odwdzięczyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2005