Branford Marsalis: "The Steep Anthology"

Najnowszy album, liczącego dzisiaj 44 lata saksofonisty Branforda Marsalisa, starszego o rok brata Wyntona, to edycja w rodzaju Greatest Hits. Na The Steep Anthology artysta zamieścił jedno nagranie premierowe i dziewięć kompozycji wybranych z dziewięciu płyt, poczynając od Scenes In The City z roku 1984, kończąc na Requiem z 1999 roku. I właśnie temat Doctone z poświęconego pamięci dwóch pianistów - Michela Petruccianiego oraz Kenny'ego Kirklanda - krążka Requiem, otwiera antologię tego, co w twórczości Branforda najlepsze.

13.06.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Nie ulega wątpliwości, że za najlepszy okres w karierze tego stylowego saksofonisty należy uznać czas, gdy stał na czele kwartetu, jaki współtworzyli z nim kontrabasista Robert Hurst i perkusista Jeff “Tain" Watts oraz Kirkland (podobnie jak Branford, członek zespołu towarzyszącego w drugiej połowie lat 80. Stingowi), nic więc dziwnego, że zdjęcie kwartetu umieszczone zostało w środku koperty. Wykonywany przez ów zespół “Spartacus" (z płyty “Crazy People Music", 1990) oraz temat “Evidence", nagrany podczas koncertu w 1989 roku w słynnym nowojorskim klubie Village Vanguard i ogłoszony dopiero teraz, bez wątpienia należą do najenergetyczniejszych.

Znamienne, że Branford zadbał o różnorodność poszczególnych nagrań, jakby chciał nam pokazać, że jest artystą wszechstronnym. W standardzie “Maria" z musicalu “West Side Story" Leonarda Bernsteina gra w duecie z ojcem, pianistą Ellisem, zaś w zamykających płytę “Three Little Words" z weteranem kontrabasu Miltem Hintonem, występuje również w trio, a nawet w sekstecie z rozbudowaną sekcją instrumentów dętych. Raz towarzyszą mu rówieśnicy, jak saksofonista Wessel Anderson, innym razem muzycy starszego pokolenia, w rodzaju kontrabasisty Rona Cartera czy perkusisty Ala Fostera (członkowie legendarnych grup Milesa Daviesa). Poza tym, co jakiś czas odkłada saksofon tenorowy i gra na sopranowym, a gra - jak w np. “Royal Garden Blues" - tak, że ręce same składają się do oklasków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2004