Bóle fantomowe. „Aftersun” i „Blisko” to przykłady kina nadwrażliwego

Na ekranie rzadko się zdarza, by tak rozdzierająco, a zarazem szczerze i empatycznie, wyrażać emocjonalność. Na dodatek w męskim czy chłopięcym wydaniu.

06.02.2023

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Aftersun”  / MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu „Aftersun” / MATERIAŁY PRASOWE

Pewnie za wcześnie, by dopatrywać się nurtu czy tendencji, ale u wielu filmowców będących dziś około trzydziestki wyczuwa się nową wrażliwość. Inaczej opowiadają o bliskości i jej utracie, czujniejszym okiem spoglądają na czas dorastania, odważniej mierzą się z problemem depresji. I przede wszystkim poszukują własnego języka dla sfilmowania bardziej złożonych uczuć.

„Aftersun” Charlotte Wells i „Blisko” Lukasa Dhonta to przykłady takiego właśnie nadwrażliwego kina. Przy licznych różnicach łączy je coś jeszcze – biorąc pod uwagę wiek i skromny dorobek twórców, mamy do czynienia z tytułami wyjątkowo dojrzałymi pod względem filmowej roboty. Świadczą o tym nie tylko festiwalowe nagrody, lecz i reakcje widzów z różnych pokoleń, którzy znajdują na ekranie coś dotkliwie prawdziwego.

Właściwie mogłyby zamienić się tytułami. Film Wells cały zrobiony jest z bliskości, u Dhonta zaś po słonecznej pogodzie nie zostaje nic prócz bolesnych oparzeń (aftersun oznacza łagodzący środek po opalaniu). Oboje zabierają nas do krainy dzieciństwa i wieku niewinności, chwytając w locie ten moment, kiedy wszystko jeszcze wydaje się możliwe i za chwilę nic już nie będzie takie samo. Bohaterka „Aftersun” przywołuje wspomnienia swoich wakacji z lat 90. spędzonych z tatą w tureckim kurorcie; „Bliskość” to współczesna opowieść o gwałtownie przerwanej przyjaźni dwóch chłopców z belgijskiej wsi. W pierwszym filmie, wyświetlanym z perspektywy wielu minionych lat, przez cały czas coś wisi w powietrzu i nawet jeśli w drugim nic nie zwiastuje raju utraconego, od początku zasysa nas intensywna, nieco zwodnicza zmysłowość obu tych światów. Prekursorką takiego kina była kiedyś Sofia Coppola, twórczyni – nomen omen – „Przekleństw niewinności”.

Bo z dziecięcych wywczasów nie zapiszą się w głowie zabytki i pomniki przyrody. Filtr pamięci przepuści zapach wody w basenie, dotyk słońca, smak topiących się lodów i wszechobecność „Macareny”. Na takich plastikowych rozrywkach, błahostkach, błogich chwilach nudy skupia się Wells. Kadruje swój obraz, podążając za wzrokiem jedenastoletniej Sophie (w tej roli odkrycie – żywiołowa Frankie Corio), uzbrojonej w polaroid lub kamerę wideo. Ale czasem w jej kadr przypadkiem wciska się coś więcej. Z perspektywy dorosłej już bohaterki coraz więcej miejsca zajmuje w nim widmowa postać Caluma (nominowany do Oscara wybitny Paul Mescal), który przedwcześnie został ojcem i lata temu, po rozstaniu z matką Sophie, opuścił rodzinną Szkocję. Pierwsze wspólne wakacje z córką na pozór przebiegają zgodnie z planem, mimo iż kurort nie zasługuje na trzy gwiazdki, pokój okazał się niezgodny z ofertą, a taty nie było stać na all inclusive. Najważniejsze, że przeżyją razem ten szczególny, więziotwórczy czas, który pozostanie w niej już na zawsze. Tymczasem świat jej taty po cichu rozpada się na kawałki.

Inspirując się luźno własnymi przeżyciami z dzieciństwa, Wells filmuje ów ledwie dostrzegalny rozpad, obecny też wyraźnie we fragmentarycznej narracji i takiejże optyce „Aftersun”. Dlaczego trzydziestoletni mężczyzna na śródziemnomorskich wakacjach nie śpi po nocach i łka w samotności, musimy sami się domyślić. Reżyserka podsuwa rozmaite sugestie, a w przebłyskach pamięci dojrzałej Sophie ożywają pozornie nieistotne obrazki z hotelu i okolic. Dzięki ojcowskiej apatii dziewczynka miała zresztą liczne okazje, żeby spróbować zakazanych owoców i wiele jej przygód balansowało na granicy ryzyka. Dopiero sama będąc rodzicem dostrzega, ile kosztowały Caluma jej najlepsze w życiu wakacje. Choć przecież intuicyjnie czuła, że coś było nie tak.

Także dla trzynastoletniego Léo (Eden Dambrine) z „Bliskości” to będzie ostatnie takie lato. Wraz z początkiem roku szkolnego jego przyjacielska i, być może, przederotyczna relacja z Rémim (Gustav De Waele) zostaje zerwana pod wpływem rówieśniczych naigrywań. Za swój wstyd i wyparcie się ukochanego przyjaciela chłopiec zapłaci cenę najwyższą z możliwych. A Dhont po mistrzowsku przeprowadza swego bohatera, jego bliskich i nas razem z nimi przez różne stadia i odcienie tej rozpaczy. Chwilami stężenie emocji, nieskłamanych filmowym i aktorskim schematem, jest tak wysokie, iż nawet zatwardziały cynik będzie niemal fizycznie współodczuwać z bohaterem.

Równocześnie, niczym w „Aftersun”, ujmuje delikatność, z jaką młody reżyser uruchamia proces tej identyfikacji, aczkolwiek w porównaniu z filmem Wells sięga po bardziej tradycyjne środki. U Dhonta prawie wszystko rozgrywa się na naszych oczach, emocje są na wierzchu, cała operacja, choć prawie bez słów, odbywa się na żywca. Musi więc boleć, chociaż w końcu przyniesie oczyszczające efekty. W drugiej historii wyobcowanie, zmęczenie, poczucie życiowej (również finansowej) porażki ujawniają się mimochodem i poniewczasie. Zdają się częścią czegoś większego, co nie mogło być uleczone kolejnym piwem, sesją medytacji bądź tai chi. I pozostanie do końca niewysłowione.

Czyli film o ukrytej męskiej depresji? A może o dysfunkcyjnym ojcostwie w potrzasku społecznych ról? Podpowiedzi dostarcza reżyserka za pośrednictwem muzyki, kreatywnie wykorzystując hity dwóch ostatnich dekad XX wieku. Stąd trudno opędzić się od ukrytych znaczeń przy „Losing My Religion” grupy R.E.M., śpiewanym przez Sophie podczas karaoke, czy „Under Pressure” Davida Bowiego i Queen. Stary dobry pop działa w „Aftersun” jak wehikuł czasu i to w dwójnasób. Dla Caluma jest ekspresją kogoś, kim był głęboko w środku, dla jego córki – wspomnieniem odzyskanego na chwilę ojca. Ścieżka dźwiękowa łączy w sobie jego ówczesną melancholię i jej dzisiejszą nostalgię.

Na ekranie rzadko się zdarza, by tak rozdzierająco, a zarazem szczerze i empatycznie, wyrażać emocjonalność, na dodatek w męskim czy chłopięcym wydaniu. Nagie, bezbronne plecy taty, który mimo wszystko zamierzał dobrze się bawić na wczasach z rzadko widywanym dzieckiem, albo ciepły dotyk, który niespodziewanie rodzi się z braku innej bliskości – to tylko pojedyncze obrazy fantomowego bólu, wywołanego deficytami psychicznymi lub konkretną stratą. W obu przypadkach składają się na kameralne kino wielkiego formatu. ©

AFTERSUN – reż. Charlotte Wells. Prod. Wielka Brytania/USA 2022. Dystryb. M2 Films. W kinach.

BLISKO (Close) – reż. Lukas Dhont. Prod. Belgia/Holandia/Francja 2022. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. W kinach od 17 lutego.

Charlotte Wells (ur. 1987) to szkocka reżyserka i scenarzystka, której debiut „Aftersun” został uznany za najlepszy film minionego roku przez prestiżowy magazyn filmowy „Sight and Sound”.

Lukas Dhont (ur. 1991) jest belgijskim reżyserem i scenarzystą. Jego pierwszy film, „Dziewczynka” (2018), był kandydatem do Oscara, a „Blisko” otrzymał nominację m.in. do tej nagrody.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Bóle fantomowe