Bóg poza sakramentem

Pięć lat temu odszedłem z kapłaństwa. Założyłem rodzinę. Prawie żadnych perspektyw na ślub. Od pięciu lat nie przyjmuję Komunii św.

Mój znajomy zapytał mnie jakiś czas temu, dlaczego: “Jak to jest teraz, jak się z tym czujesz?". Pewnie musiałbym napisać książkę, żeby wyjaśnić moje odejście. Nie sposób byłoby wówczas uniknąć tłumaczenia się, jakiegoś ekshibicjonizmu, może postawienia zarzutów sobie i innym. Nie, tego nie chcę, zbyt wcześnie...

Opowiedziałem mu wówczas o Bogu, w jakiego wierzę. To jest na razie odpowiedź.

Wierzę, że Bóg jest INNY. Inny niż słowa o Nim, niż różne stwierdzenia dogmatyczne, teologiczne; Inny niż wyłaniający się z najbardziej nawet ewangelicznego prawa kanonicznego; Inny niż podsuwa mi moja wyobraźnia, lęk, INNY - to znaczy nieskończenie, niewyobrażalnie głębiej kochający, wybaczający, rozumiejący. Jeśli przeczuwam, jaki Bóg może być, dzieje się tak na przykład w chwili, gdy patrzę wzruszony na mojego syna, gdy wydaje mi się, że kocham go miłością bez granic albo gdy żona - znając moje nędze - kocha mnie dalej. Nie znajduję w gruncie rzeczy właściwych określeń, by to wyrazić.

Wierzę, że Bóg do głębi zna naszą sytuację, wszelkie uwarunkowania, myśli, motywy decyzji. On wie wszystko. WIE i KOCHA. Idzie obok nas jak brat, jak przyjaciel, jak ojciec. Chce, byśmy byli szczęśliwi i cieszy się, gdy tak jest. Wierzę, że Bóg nie chce naszej udręki.

I ja Go kocham. Mówię to odważnie, pomimo grzechu. Nie chcę się chować w krzaki jak Adam. Chcę, by Bóg na mnie popatrzył, by mnie znalazł. Modlę się i patrzę Mu w oczy - ale nie jak harde dziecko. I widzę, że On patrzy na mnie (na nas) jak Jezus.

Nie pragnąłem i nie pragnę grzechu. Nie pragnę grzechu jako grzechu. Wiem, co zrobiłem. Pewnych spraw nie byłem w stanie inaczej rozwiązać. Pewnym się poddałem, bo ogarnęły mnie jak ocean (ale jak ocean miłości).

Nie mówię: “OK, trudno, Bóg i tak mi wybaczy, wyspowiadam się przed śmiercią". Mówię: “Ojcze, zgrzeszyłem. Ojcze, kocham. Nie mam nic na swoją obronę i niczego nie usprawiedliwiam".

To sytuacja, w której mogę liczyć tylko i wyłącznie na łaskę. Staję nagi przed Bogiem - nieodziany przestrzeganiem przykazań. Wyłączony ze wspólnoty stołu. Czujący ciężar odpowiedzialności. Mam cichą nadzieję, że może o to chodzi w słowach o zbawieniu przez wiarę?

***

Jak wspomniałem, ostatni raz przyjąłem Komunię prawie pięć lat temu. Stanąłem w szeregu tych, co nie idą do Komunii nawet podczas Pasterki i Rezurekcji. Czy było mi z tym trudno? Do tamtej pory przecież codziennie celebrowałem Mszę, zdarzało się, że i kilka razy dziennie.

Szybko spostrzegłem, że wiara szuka sobie dróg, jak woda spływająca z gór wykorzystuje każdą szczelinę i omija przeszkody, by uparcie podążać do kresu. Gdy nie możesz spożywać Chleba Eucharystycznego, szukasz innych dróg spotkania z Jezusem. To naturalne dążenie.

Przede wszystkim uczepiłem się prawdy, że Chrystus zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem, a więc i ze mną, że to zjednoczenie nie jest na jeden sezon, nie jest owocem mojej zasługi czy moralnego życia, ale to krok miłości ze strony Boga, zupełnie za darmo. Uczepiłem się prawdy, że Bóg daje się na różne sposoby, także poza sakramentami, że nic nie ogranicza Jego obecności i łaski. Sakramenty to, można powiedzieć, uprzywilejowane miejsca Boże, ale nie jedyne. O korzystaniu z sakramentów decyduje Kościół, ja sam, spowiednik. Sakramenty funkcjonują w społeczności wierzących i z pewnością korzystanie z nich musi być przejrzyste, powinno się zgadzać z sytuacją konkretnej osoby. Jeśli w społeczności obowiązuje zasada, która odsuwa kogoś np. od Eucharystii, trzeba tych reguł przestrzegać. Można zapytać, czy są dobre, ale nie mam wątpliwości co do konieczności podporządkowania się im.

Uczepiłem się słów Jezusa, że przyszedł powołać grzeszników i że lekarza potrzebują chorzy, a nie zdrowi. Czytając Ewangelie widziałem, że spotykał się z celnikami, nie odtrącał jawnogrzesznic, mimo że pobożni zarzucali mu nieprzestrzeganie prawa, nazywali pijakiem, żarłokiem i przyjacielem grzeszników. Zrozumiałem, że przyszedł właśnie do mnie, bo ja Go potrzebuję najbardziej. To tchnęło we mnie prawdziwą otuchę.

Jak jest teraz? Muszę powiedzieć, że jestem szczęśliwy w mojej rodzinie. Ani razu nie zatęskniłem za odprawianiem Mszy, za spowiadaniem, za głoszeniem homilii (no, może pomijając te momenty, gdy słucham - wybaczcie! - aroganckiego “ple ple" z ambony). Czy Kościół dobrze robi zapraszając nas, grzeszników, na Mszę? Zaprasza do stołu paschalnego, przy którym nie możemy spożywać z innymi braćmi i siostrami oraz z Jezusem, gospodarzem i inicjatorem tej uczty... Jestem coraz bardziej przekonany, że w niedzielę najlepsze byłoby dla nas nabożeństwo ze słuchaniem Pisma św., homilią i modlitwą. Święta Uczta w tej wspólnocie nie jest dla nas. O ile bardziej mogłoby to być czytelne, z szacunkiem dla nas, ale i dla Kościoła. Przyznam, że nieraz wychodzę z Kościoła po liturgii Słowa. Oczywiście, gdy idziemy całą rodziną, z dziećmi, pozostaję do końca. Z czasem jednak i tak będziemy musieli im wytłumaczyć, dlaczego nie przystępujemy do Komunii.

Bóg obdarzył mnie wiarą, że JEST z nami, że kocha każdego niezmiennie i bezwarunkowo.

On zna mój grzech, ale i moją tęsknotę za Nim. Wierzę, że Jezus przyszedł szukać i ocalić to, co zginęło. I że to Mu się udało.

Nazwisko znane redakcji

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2004