Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ludzie oddalają się od Kościoła, co nie znaczy, że rezygnują z duchowości" – mówi ks. Thomas Frings, który parom rezygnującym z sakramentu małżeństwa proponuje ceremonię błogosławieństwa.
Frings jest wikariuszem w dwóch parafiach w centrum Kolonii. Zwykle błogosławi pary, które nie mogą przyjąć sakramentu (np. są po rozwodach), choć zdarza się, że narzeczeni nie chcą ślubu, nawet jeśli nie mają formalnych przeszkód do jego zawarcia.
"Zawsze najpierw proponuję formułę sakramentalną, ale nikogo nie można do niej zmusić. Żyjemy w płynnym społeczeństwie" – mówi duszpasterz, dodając, że błogosławieństwa nie są odnotowywane w księgach małżeństw, o czym informuje nowożeńców.
Inicjatywa ks. Fringsa wpisuje się w szerszy nurt odchodzenia niemieckich katolików od sakramentów – w diecezji Essen wprowadzono błogosławieństwa noworodków (jeśli rodzice chcą odłożyć chrzest dziecka na czas, gdy samo będzie mogło podjąć decyzję), w landach wschodnich popularne są błogosławieństwa młodzieży, zastępujące bierzmowanie. Co nie znaczy, że nie spotyka się z krytyką, także w samych Niemczech, i z zarzutami wypaczania katolicyzmu.
Debata zwolenników i przeciwników „błogosławieństw zamiast sakramentów” stawia nas przed problemem szerszym – o sposób istnienia Kościoła. Czy ma dostosowywać się do rzeczywistości, czy ją zmieniać? Ewangelizować świat, czy zeświecczać ewangelię? Przed takimi pytaniami – o granice – stawali apostołowie, odrzucający obrzezanie (dla nich najważniejszy znak przymierza z Bogiem), Tomasz z Akwinu, ujmujący chrześcijaństwo w ramy nowoczesnej (ale starożytnej, czyli pogańskiej) filozofii, czy Jan XXIII, mówiący o aggiornamento i zwołujący Sobór Watykański II.
Wielu katolików – duchownych i świeckich – po tej granicy chodzi codziennie, nie chcąc zrywać z żadną ze stron. Często po żadnej nie znajdując zrozumienia.