Biskupi na demonstracjach

Rząd Zapatero raz po raz kwestionuje rolę, jaką Kościół katolicki i jego wartości pełniły w życiu Hiszpanii. Ostatnio - chcąc w szkołach uczyć o równości tradycyjnego modelu rodziny i związków homoseksualnych.
Jeden z pielgrzymów, którzy przybyli na 5. Światowe Spotkanie Rodzin w Walencji, lipiec 2006 r. /fot. KNA-Bild /
Jeden z pielgrzymów, którzy przybyli na 5. Światowe Spotkanie Rodzin w Walencji, lipiec 2006 r. /fot. KNA-Bild /

Odkąd w Hiszpanii premierem został José Luis Rodríguez Zapatero, hierarchom Kościoła katolickiego raz po raz coś spędza sen z powiek. Raz jest to temat legalizacji małżeństw homoseksualnych, innym razem zniesienia obowiązkowej religii w szkołach publicznych czy próby ograniczenia wpływu Episkopatu na katechetów.

Kolejny problem pojawił się w związku z reformą edukacji. Przede wszystkim samo wprowadzenie do szkół przedmiotu wychowania obywatelskiego wywołuje niechęć hierarchii kościelnej. Program tego przedmiotu przewiduje krytyczną ocenę ksenofobii, homofobii. Ma się na lekcjach informować dzieci o "wszystkich modelach rodzin, które dopuszcza hiszpańskie prawodawstwo". Mowa tu o związkach osób tej samej płci, które od paru lat są w Hiszpanii legalne. Funkcjonują na takich samach prawach jak tradycyjne małżeństwa. Biorąc pod uwagę wszystkie te fakty, ktoś mógłby pomyśleć, że w Hiszpanii katolicyzm jest prześladowany.

Rachunki za demokrację

Trzeba jednak przyjrzeć się temu wszystkiemu z uwagą. Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Tylko rzetelna analiza pozwoli zrozumieć, co się rzeczywiście dzieje. Prawdą jest, że w pewnej mierze ma miejsce ofensywa ideologiczna ze strony socjalistów Zapatero. Nie są oni już tymi samymi socjalistami, którzy uczestniczyli w odbudowie demokracji w Hiszpanii po śmierci dyktatora Franco. Partia Socjalistyczna Felipa Gonzáleza Mar­queza, która sprawowała rządy nieprzerwanie od 1982 do 1996 r., mimo początkowego dogmatyzmu typowego dla tamtych lat, była partią pragmatyczną i mało podatną na ideologiczną walkę. Modernizację państwa i przezwyciężanie skutków dyktatury przeprowadzono jakoś nieśmiało, po cichu, w strachu przed armią, prawicą, potęgą Kościoła katolickiego. Dzięki temu, mimo drobnych problemów, relacje z Episkopatem były pokojowe, a czasem nawet życzliwe. Sama też hiszpańska hierarchia kościelna zasadniczo nie była nastawiona zbyt konserwatywnie. Biskupi, nawet ci, którzy aktywnie uczestniczyli w wojnie domowej, byli świadomi, że zbyt bliskie więzi Kościoła z dyktatorskim państwem Generała Franco niczemu dobremu nie posłużą. Protekcja i przywileje we wszystkich dziedzinach, jakimi dysponował Kościół, okazały się pułapką, w wyniku której Franco go sobie podporządkował.

W latach 60. i 70. działania Episkopatu były właśnie skierowane na uwolnienie się ze śmiertelnego uścisku "przyjaciela" Franco. Odcięcie się od związków z dyktaturą nie oznaczało rezygnacji z państwowego dofinansowania. Konkordat z 1979 r. - podpisany w pierwszym roku demokracji - zawiera nadal mnóstwo przywilejów dla Kościoła, w tym m.in. finansowanie wykładowców religii katolickiej z funduszy państwa. Dla socjalistów Zapatero, którzy już są przekonani o dostatecznej stabilności hiszpańskiej demokracji i nie obawiają się w związku z tym żadnych gwałtownych reakcji na podejmowane decyzje, taka sytuacja jest niezrozumiała.

Na pewno też winę za radykalizację ideowca Zapatero ponosi częściowo kadencja drugiego rządu José Maríi Aznara. Lata 2000-04. Prawicowy premier potrafił podczas pierwszej kadencji swego koalicyjnego rządu (1996-2000) zdynamizować gospodarkę i zawrzeć słuszne kompromisy na rzecz modernizacji kraju, odległe od prawicowego dogmatyzmu. Jego późniejszy rząd jednak nie widząc już potrzeby porozumiewania się z innymi stronnictwami, skoncentrował się na konfrontacji z lewicą i regionalistami. Usiłował umieścić swoich ludzi na wszystkich możliwych stanowiskach. Promował pewnego rodzaju hiszpański nacjonalizm. Nie zgadzał się z duchem czasu, reaktywując stary, frankistowski model społeczeństwa. Zapatero, który - jeśli mowa o gospodarce - myśli to samo jak wszyscy hiszpańscy premierzy od lat 60., nie ma w gospodarce nic nowego do powiedzenia, zdołał wykreować siebie na człowieka działającego otwarcie i bez kompleksów. Potrafił też zjednoczyć wokół siebie sądzących, że z paktem, na którym zbudowano demokratyczną Hiszpanię, wiąże się za dużo nieuregulowanych rachunków.

Sól w oku

Dopiero w tym momencie "polityka historyczna" zaczęła odgrywać rolę w wielkiej polityce. A rozliczenia z dyktaturą oznaczały także przypomnienie funkcji Kościoła w tamtych czasach. Logiczną konsekwencją rewizji historii była chęć zmniejszenia - czy w ogóle zniesienia - wagi Kościoła w życiu publicznym.

Rozprawić trzeba było się nie tylko z historią, ale i z instrumentalizacją Kościoła przez Aznara. Aznar posiłkował się katolicyzmem jako jednym z elementów swego kulturalnego neofrankizmu, co tylko zaszkodziło niezależności politycznej, jaką Kościół potrafił uzyskać w okresie podyktatorskim. Aznar, którego nie uważa się powszechnie za głęboko wierzącego katolika, dał jednak Kościołowi pewną symboliczną satysfakcję, o czym nie zapomniał Zapatero.

Dla tradycyjnego hiszpańskiego antyklerykalizmu taki mariaż państwa z Kościołem, był solą w oku. Można też powiedzieć, że antyklerykalizm, który został pozornie zredukowany do poziomu ludowego folkloru po 1975 r., wzmocnił się. Obojętność wobec religii, typowa dla nowoczesnej laicyzacji, została zastąpiona przez pewną wrogość, którą nie jest łatwo ugasić. Kolejne gabinety Zapatero są coraz bardziej dogmatyczne i - jako że gospodarka rozwija się doskonale - mają możliwość skoncentrować się na sprawach, nazwijmy to, ideologicznych.

Dobrym tego przykładem jest wspomniana reforma edukacji, która została niedawno silne skrytykowana przez hiszpańską Konferencję Episkopatu. Oprócz innych spraw merytorycznych, wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu "wychowanie obywatelskie" jest atakowane nie tylko przez kręgi katolickie, ale i część lewicy. Przede wszystkim partie regionalne uważają, że przedmiot ten może doprowadzić do zwiększeniu kontroli państwa nad obywatelem. W konsekwencji oznaczać to będzie, że promowanie ogólnohiszpańskiego patriotyzmu, jednego z celów reformy, nie jest do zaakceptowania dla promotorów miłości do baskijskiej czy katalońskiej ojczyzny.

Wszystko oczywiście zależy od sposobu nauczania wychowania obywatelskiego w szkołach. Federacja szkół katolickich już zasygnalizowała akceptację reformy pod warunkiem, że to w jej gestii będzie jej wprowadzanie.

***

Póki co mamy niezłe zamieszanie: biskupi na demonstracjach, Konferencja Episkopatu wzywająca do nieposłuszeństwa wobec rządu, szeroka kampania katolickich stowarzyszeń przeciwko reformie edukacji. Jednak polski czytelnik nie powinien dać się zwieść: jakakolwiek indoktrynacja, którą z pewnością oznacza nowy przedmiot, a z nim najbardziej problematyczne dla Kościoła uznanie za normalne roli "nowych modeli rodzinnych", nie wzbudza u przeciętnego Hiszpana ani wątpliwości, ani dylematów. Małżeństwa jednopłciowe są już w Hiszpanii normalne.

JOSÉ M. FARALDO (ur. 1968 r. w Talaverze) jest doktorem historii, publicystą, badaczem historii Polski. Pracownik Centrum Badań nad Historią Najnowszą w Poczdamie. Przełożył książki Andrzeja Sapkowskiego na język hiszpański.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2007