Bez waty cukrowej

„Kupię mamę za 30 000 pesos” – ogłoszenia tej treści rozkleja mała bohaterka filmu. Skoro dorośli mogą w dzisiejszej Manili kupować dzieci, dlaczego dziecko nie mogłoby kupić sobie dorosłego?

09.07.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Blanka” / MATERIAŁY PRASOWE SNH
Kadr z filmu „Blanka” / MATERIAŁY PRASOWE SNH

W cieniu frasobliwych „maryjek”, ale i w bliskim towarzystwie transseksualnych prostytutek toczy się życie bohaterki filmu „Blanka”. Byłaby to tylko egzotyczna ciekawostka, gdyby nie fakt, że tytułowa postać z filmu Kohki Hasei ma zaledwie jedenaście lat, a i sam film przeznaczony jest dla widowni dziecięcej. W krajach, gdzie stosuje się w kinach dopuszczalną kategorię wiekową, wynosiła ona dziesięć lub dwanaście lat. Myliłby się jednak ten, kto uznałby debiut japońskiego reżysera za prowokację. Film, który rozgrywa się i był kręcony w filipińskich slumsach, nie mógł wyretuszować ze swojego tła tego wszystkiego, co stanowi ich codzienność: nędzy, bezdomności, wykorzystywania nieletnich. Kino dziecięce zwykle oszczędza swoim widzom takich widoków. Hasei traktuje ich ze wszech miar poważnie i pokazuje, że nawet w miejscu, które wydaje się piekłem na ziemi, czasem udaje się ocalić coś ludzkiego.

„Kupię mamę za 30 000 pesos” – ogłoszenia tej treści mała bohaterka rozkleja na ulicach dzisiejszej Manili. Skoro dorośli mogą tutaj kupować dzieci, dlaczego dziecko nie mogłoby kupić sobie dorosłego? W końcu liczy się tylko zdobycie odpowiedniej kwoty. I Blanka podejmuje to wyzwanie. Każdego dnia walczy o przeżycie w świecie skleconym z kartonów i śmieci. Utrzymuje się z drobnych kradzieży, choć jest to znacznie lepsza i bezpieczniejsza forma zarobku niż oferta wysyłana jej co jakiś czas z dorosłego świata, zarówno w jego wersji przestępczej, jak i tej legalnej, miłosiernej. Taka sugestia może się wydać wywrotowa, podobnie jak pomysł, by szefową gangu kilkuletnich złodziejaszków uczynić drobną dziewczynkę. Lecz właśnie owa szczypta anarchii wychodzi filmowi na dobre. Hasei pozostaje jak najdalszy od idealizowania życia filipińskich bezprizornych, a jednocześnie wrzuca nas bez asekuracji w żywioł manilskiej ulicy z całą jej witalną energią i upodleniem.

Na wzór reżyserów irańskich, którzy w swoich opowieściach z dziecięcym bohaterem w roli głównej chętnie sięgali po język neorealizmu, również twórca „Blanki” jawnie zapożycza się u włoskich klasyków – stawia na paradokumentalną oprawę i angażuje do obsady naturszczyków (choć warto dodać, że grająca Blankę Cydel Gabutero z wyspy Negros zasłynęła już wcześniej jako gwiazda YouTube’a). Przyjaźń bohaterki ze starym niewidomym grajkiem kojarzy się z Chaplinem, czego reżyser również się nie wstydzi, przywołując nawet dosłownie figurę włóczęgi w meloniku. Nie jest też przypadkiem, że film o sierotce poszukującej mamy bywa porównywany do „Olivera Twista”. Bo to właśnie z dickensowsko-chaplinowskiego wyważenia proporcji między poczciwością i brutalnością powstał film rzadki w swoim gatunku, pozbawiony konsystencji waty cukrowej czy kolorowych żelków.

Czepialscy dorośli zawsze mogą skrzywić się na zbyt deklaratywne chwilami dialogi i zgrane toposy. Czy film dziecięcy rzeczywiście nie może się obejść bez motywu wzbijających się tęsknie latawców czy przynoszących szczęście złotych rybek? W „Blance” na szczęście dostajemy tylko ten pierwszy bonus, a Hasei nade wszystko stara się trzymać ziemi. Jego film jest przez to skuteczną odtrutką na typowe produkcje familijne, a zarazem dziecięcą odpowiedzią na filmy w rodzaju „Slumdog. Milioner z ulicy”. Nie znajdziemy tu jednak naiwnego eskapizmu ani natrętnej pedagogiki, która miałaby na siłę wybudzać dzieci urodzone w lepszych miejscach świata z konsumpcyjno-ignoranckiej drzemki.

Choć właściwie, dlaczegóż by nie? Dostajemy przecież współczesną bajkę o bezdomnej dziewczynce, która prócz śpiewania umie także kraść i liczyć pieniądze, lecz nie marzy o kupnie smartfona najnowszej generacji czy zostaniu księżniczką. I twórca „Blanki” potrafi opowiedzieć nam tę cudowną historię, unikając fałszywych tonów. Ma bowiem szacunek do swego widza – i to bez względu na jego wiek. Najłatwiej przecież byłoby zagrać z całej siły na emocjach albo, dla odmiany, wkręcić nas w filmową „turystykę biedy”. Reporter Wojciech Tochman, który poznał kiedyś dobrze slumsy Manili, tak opisywał sytuację zwiedzającego: „Turysta ślizga się po powierzchni, uprawia podglądactwo, ocieractwo. To mu wystarcza, to go zaspokaja”. Hasei wyłamuje się ze stereotypu sytego Japończyka z aparatem wymierzonym w dzieciństwo spędzone na śmietnisku. Zamiast taniej egzotyki poszukuje tam mimo wszystko czegoś innego – co byłoby bliskie marzeniom i emocjom tego lepszego świata. ©

BLANKA – reż. Kohki Hasei. Prod. Włochy/Filipiny/Japonia 2015. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2018