Artysta, czyli kto?

Oskar Dawicki nieustannie wciela się w kolejne role. „Performer” to wystawa o figurze artysty, a także figurze bohatera w sztuce.

04.03.2013

Czyta się kilka minut

Oskar Dawicki / Fot. Achiwum Oskara Dawickiego
Oskar Dawicki / Fot. Achiwum Oskara Dawickiego

Przed trzema laty Oskar Dawicki stał się bohaterem powieści „W połowie puste”, której autorami są Łukasz Gorczyca (współtwórca czasopisma i galerii Raster) oraz Łukasz Ronduda, kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Obecnie kończą się prace nad reżyserowanym przez Macieja Sobieszczańskiego i Łukasza Rondudę filmem „Performer”, w którym Dawicki gra samego siebie (lecz nie jest to dokument). Pod tym samym tytułem otwarto wystawę w galerii Art Stations w poznańskim Starym Browarze – przegląd jego twórczości.

Urodzony w 1971 r. Dawicki jest autorem performansów, wideo, fotografii i instalacji, współzałożycielem i członkiem grupy Azorro. W Starym Browarze możemy zobaczyć przedpremierowy pokaz fragmentów filmu Sobieszczańskiego i Rondudy. Twórczość Dawickiego skonfrontowano też z wybranymi dziełami innych artystów, pochodzącymi z kolekcji Grażyny Kulczyk. Można jednak odnieść wrażenie, że za każdym razem otrzymujemy jedynie namiastkę: niekompletną retrospektywę, urwany kinowy seans, szkic do poważnej ekspozycji o figurze w sztuce XX i początku XXI wieku.

FRAGMENT JEDYNIE

Jesteśmy skazani na niekompletność. Świetnie podkreślała ten stan powieść „W połowie puste” (przy okazji wystawy wyszło jej drugie, uzupełnione wydanie). Strony od 9 do 104 pozostały niezadrukowane, umieszczono na nich jedynie paginację. Lekturę musimy rozpocząć od rozdziału piątego: „Pollywood”. Owszem, w spisie treści odnajdujemy tytuły wcześniejszych, lecz ich zawartości możemy jedynie próbować się domyślać (co jest dość karkołomnym zadaniem). Bo np. co ukrywa się za tytułem rozdziału „Ha, ha, ha!”? A co znalazło się w rozdziale „Spisek”? Może poznalibyśmy prawdziwe kulisy polskiego art worldu i w ten sposób wreszcie zostałaby zaspokojona ciekawość niektórych artystów i galerników, cierpiących z racji niedostatecznego ich docenienia (w powieści roi się od mniej lub bardziej łatwych do rozszyfrowania postaci polskiej sztuki ostatnich dekad). Tego i innych rzeczy jednak się nie dowiemy. Pozostaje nam liczyć, że autorzy kiedyś dopiszą brakujące części (wszak książka nie jest sprzedawana w obniżonej cenie). Lub powiedzieć „trudno” i poddać się grze proponowanej przez artystę.

Powieść „W połowie puste” poprzedzała powstanie filmu, ale w nowym wydaniu znalazły się relacje z jego realizacji. Na film musimy jeszcze poczekać (premiera jest zapowiadana na jesień), ale wystawa – jak jesteśmy informowani – stanowi rozwinięcie „planu filmowego i zarazem dopełnienie historii opowiadanej na ekranie”. W tej gmatwaninie wzajemnych zależności można się trochę pogubić.

Twórczość Dawickiego jest też krucha, łatwo może ulec zniszczeniu, niczym jedna z jego najbardziej znanych prac: „Bałwan cytatów” (2005), czyli zamknięta w zamrażarce śniegowa rzeźba, której jedynym trwałym elementem są metalowe guziki z wygrawerowanymi cytatami z „Rozmyślań” Marka Aureliusza. Bałwanek będzie trwał, dopóki nikt nie wyciągnie wtyczki z kontaktu (lub po prostu nie zabraknie zasilania)... Oskar Dawicki wciąż też wciela się w kolejne role. Jednak pozostaje konsekwentny i – co najważniejsze – wierny sobie. „Performer” to wystawa o figurze artysty, a także o figurze bohatera w sztuce.

Cała ekspozycja dzieli się na trzy części. W jednej Dawicki zderza się z różnymi sposobami obrazowania człowieka w sztuce ostatniego stulecia: w portrecie (w tym – autoportrecie twórcy), w akcie, w grupowych przedstawieniach. Fragmenty z filmu „Performer” zestawiono z rzeźbami Magdaleny Abakanowicz oraz ­Pawła Althamera i Grupy Nowolipie. Widzimy dość pompatyczny wizerunek własny Jacka Malczewskiego, malującego siebie w gronie... dwóch monumentalnych orłów, obok zaś na ekranie – Dawickiego palącego z namaszczeniem papierosa. Czyż nie w ten sposób, nawet w dobie krucjaty antynikotynowej, wyobrażamy sobie prawdziwego artystę?

Na wystawie wciąż natykamy się na postać Dawickiego. Nie powinno to dziwić, skoro niemalże do perfekcji doprowadził sztukę umieszczania siebie samego w dziele. Na najwyższym poziomie galerii, w części zatytułowanej „Muzeum Oskara Dawickiego” (!), znalazł się m.in. „Projekt reklamowy” (2002). W drukach reklamowych zachęcających do nabycia kotłów grzewczych czy sprzętu rehabilitacyjnego – to prawdziwe reklamy powstałe w celach zarobkowych – artysta ukrył swoje wizerunki. Za każdym razem przyjmuje postawę lekko prześmiewczą. Widz, obdarzony cnotą cierpliwości i szkłem powiększającym (to akurat zapewnia galeria), może spróbować je odszukać. W „Alei gwiazd” (2007) ręce sław sztuki: Mirosława Bałki, Piotra Kurka, Zofii Kulik czy Leszka Golca, zostały odciśnięte w łajnie. A jedna z najnowszych prac to zawieszona na ścianie słynna połyskująca marynarka artysty, w której stale występował podczas publicznych działań. Pracę zatytułował: „19 lat tracenia blasku” (2011–2013).

CIAŁO ARTYSTY

„Performer” dobrze dotyka problemu muzealizacji sztuki współczesnej. Co bowiem zrobić, jeżeli dziełem jest sam artysta? W książce Gorczycy i Rondudy jest opisane szczególne wydarzenie. Podczas akcji w łódzkim muzeum sztuki bohater powieści stracił przytomność. Jednak zamiast w szpitalu „przebudził się w muzealnym magazynie na półce z obrazami (...). Był po dokładnej i pieczołowitej konserwacji niczym cenny eksponat z działu rzeźby”. Tym samym „muzealnictwo podążało milowymi krokami do przodu, zaskakując nawet artystów, którzy wykazywali znacznie mniejszą troskę o własne ciała”.

Twórca to przecież cielesna istota, o czym niektórzy zapominają. Pozostają po nim nie tylko dzieła. Wystawę rozpoczyna część zatytułowana „Cmentarz artystów”. Na ekranie pokazywany jest kolejny fragment filmu. Widzimy scenę na cmentarzu. Grupa żałobników otacza wykopany grób. W jego wnętrzu niczym na batucie podskakuje Dawicki. To artysta czy automat jego przypominający? A może artysta udający mechaniczną figurę? Dookoła zaś zgromadzono projekty nagrobków przygotowanych na jego prośbę przez innych twórców. Jest nagrobek minimalistyczny: wielka litera „S” położona na ziemi porośniętej trawą (to propozycja Wilhelma Sasnala), jest i werystyczny: z ekranem, na którym można oglądać rozkładające się ciało zmarłego (to pomysł Zbigniewa Libery).

Znalazła się tu także dokumentacja performansów Zbigniewa Warpechowskiego (z 1981 i 1996 r.) z motywem trumny. „Kiedy duch umiera, niech przemówią kamienie” – recytował podczas jednego z nich. „Kamieniu, czy Polska jeszcze żyje?” – pytał.

Dawicki stawia inne pytania. Georges Perec w niedawno wydanym tomie esejów „Urodziłem się” pytał: „To, co dzieje się każdego dnia i z każdym dniem powraca: banalność, codzienność, oczywistość, pospolitość, zwyczajność, podzwyczajność, rutynowość, szmer, jak to sobie uzmysłowić, jak to zgłębić, jak to opisać?”. I proponował: „Opiszcie waszą ulicę. Opiszcie inną. Porównajcie. Zróbcie spis tego, co macie we własnych kieszeniach”.

Dawicki jakby szedł za radą Pereca. Wyłapuje sytuacje z pozoru banalne, nieistotne, wręcz trywialne. Nie omija życiowych przypadłości, porażek, drobnych śmiesznostek. Próżno tu szukać powagi, jakichś wzniosłych tonów. Także gdy mówi o śmierci. Raczej wszystko podszywa ironią. Okrzyknięto go nawet najwybitniejszym polskim parodystą i metafizykiem jednocześnie. Przyprawia sobie nowe twarze, ale bywa, że inni je mu przyprawiają. Patrząc na jego działania, warto jednak pamiętać o losie gombrowiczowskiego Miętusa, który nigdy nie mógł uwolnić się od potwornych min przyjmowanych podczas pojedynku z Syfonem. To ryzyko, ale Dawicki się nie poddaje. Stale przyjmuje nowe miny. 



„Performer. Wystawa, film, sztuka, życie”, kurator: Łukasz Gorczyca, Galeria Art Stations, Stary Browar, Poznań, wystawa czynna do 5 maja; Łukasz Gorczyca, Łukasz Ronduda, „W połowie puste. Życie i twórczość Oskara Dawickiego” (wydanie II, uzupełnione), Art Stations Foundation, Poznań 2013.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2013