Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedyś słyszeliśmy już podobne wiadomości. Gdy w lipcu 1995 r. do Srebrenicy wkroczyła armia bośniackich Serbów, zachodnie media informowały, w tej samej kolejności, o „upadku miasta” i „obawach co do losu cywilów”. Przez kolejne dni trwały tam masowe egzekucje mężczyzn i chłopców. Zginęło ich ponad 8 tysięcy.
Wojen nie powinno się ze sobą porównywać, zaś cierpieniem nie wolno się licytować. Ale informacje, które od samego rana płyną z syryjskiego Aleppo – umęczonego miasta, które dziś prawdopodobnie w całości znalazło się już pod kontrolą armii rządowej – nie zostawiają nam przestrzeni dla nadziei.
Bitwa o Aleppo dobiega końca. Syryjskie źródła wojskowe podały, że armia przejęła ostatnie kwartały miasta, które przez ostatnie cztery lata pozostawały w rękach opozycji. Informacje te czekają jeszcze na weryfikację z innych źródeł.
Według ONZ, syryjscy żołnierze wkraczają do domów we wschodnich dzielnicach miasta i mordują mieszkańców. Wśród nich kobiety i dzieci. Oficjalnie potwierdzono śmierć 82 cywilów (58 mężczyzn, 11 kobiet, 13 dzieci). Przybywa jednak doniesień o kolejnych masowych zabójstwach. Mieszkańcy dzielnic, z których wycofuje się opozycja, wysyłają wiadomości pożegnalne i ostatnie apele o pomoc. W internecie publikują zdjęcia i filmy przedstawiające ofiary zbrodni. Po południu UNICEF poinformował, że pod ostrzałem artyleryjskim znalazł się m.in. budynek, w którym, bez opieki dorosłych, przebywa około setka dzieci.
„Informacje, które do nas docierają, mówią o ludziach zabijanych na ulicy podczas próby ucieczki oraz w domach” – powiedział dziennikarzom w Genewie Rupert Colville, rzecznik prasowy Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka. Jego zdaniem, Aleppo jest w tych dniach świadkiem „całkowitego upadku człowieczeństwa”.
Dla prezydenta Baszara al-Asada zdobycie wschodniego Aleppo to największe zwycięstwo od początku wojny w 2011 r. Zwycięstwo, które byłoby jednak niemożliwe bez wsparcia Władimira Putina.
W ciągu ostatnich miesięcy Syryjczycy i Rosjanie atakowali miasto przy użyciu amunicji fosforowej, bomb kasetowych i przeciwbukrowych, ostrzeliwując je moździerzami w dzień, zaś w nocy bombardując z powietrza. Celowali w szkoły i szpitale. Odpowiedź sił opozycyjnych – choć nie dysponowały one tymi wszystkimi rodzajami broni – bywała równie barbarzyńska. Niemal każdy pracownik organizacji humanitarnych, z którym w ostatnich miesiącach rozmawialiśmy o Aleppo, w którymś momencie zawsze wtrącał: „nigdy nie widziałem czegoś tak strasznego”.
Wtedy, po Srebrenicy, na zbrodnie bośniackich Serbów oburzał się niemal cały świat. Bez końca dyskutowano o tym, jak zawiodła ONZ – ale organizacji nie zreformowano. Wydano listy gończe za zbrodniarzami – ci jednak jeszcze przez lata korzystali z wolności. Dyskutowano o nowym porządku – ale społeczne skutki wojny w Bośni i Hercegowinie są odczuwane do dziś.
Reakcje na doniesienia o zbrodniach, które dziś popełnia się w Aleppo, będą zapewne podobne. Małe jest jednak prawdopodobieństwo, że odmieni to los cywilów w Syrii – także tych, którzy w wielu miejscowościach wciąż pozostają pod oblężeniem.
W tę wojnę – z niejasnych powodów wciąż nazywaną domową – zaangażowanych jest obecnie 14 państw.