40/08

"TP" 39/08

Ksiądz Hryniewicz o reformie Watykanu

Nasza dzisiejsza sytuacja w odniesieniu do władzy kościelnej daje się porównać z sytuacją Kościoła pierwotnego. Lekcja historii nie powinna być zapomniana. Trzeba odwołać się do biblijnej kategorii kenosis, czyli zdolności do samoograniczenia i wyrzeczenia. Kenoza oznacza tu przede wszystkim strukturalną reformę kurii i papiestwa. Reforma czysto moralna nie wystarczy do dokonania rzeczywistej zmiany.

Od średniowiecza sytuacja Kościoła łacińskiego wołała o tego rodzaju zmiany. A jednak to powszechne wołanie o reformę okazywało się nieskuteczne. Wielu ludzi reformatorsko nastawionych nie zdołało odmienić istniejących struktur. Pod pewnym względem byli oni niewolnikami doktryny, panującego systemu oraz własnej nieadekwatnej wizji. Mijały momenty dobrej woli, historyczny kairos ulegał zaprzepaszczeniu, a dramat podziału stawał się jeszcze bardziej odczuwalny i negatywny w skutkach.

Być może Kościół rzymskokatolicki znajdzie w przyszłości dosyć odwagi, aby podjąć reformę swoich struktur, inspirowaną przez nową logikę myślenia, o której pisał w "TP"

(nr 38/08) ks. Thomas Reese. Trzeba uczyć się bardziej respektować autonomię Kościołów lokalnych i regionalnych, wyrzec się roszczeń do bezpośredniej jurysdykcji nad nimi, a prymat pojmować jako rzeczywistą diakonía dla jedności Kościołów siostrzanych. Obecnie wydaje się to jednak być jedynie marzeniem lub odległą pieśnią przyszłości... Nic nie wskazuje na to, że mogłoby się to wkrótce urzeczywistnić.

Kenotyczny typ eklezjologii wymaga odwagi i wyobraźni teologicznej. Czy mamy ich wystarczająco wiele? Jakkolwiek sprawy się mają, już teraz mamy możliwość cierpliwego przywracania równowagi teologicznej w nauce o Kościele. Musi to się dokonywać przez twórczy dialog, w szczerym pragnieniu uczenia się od siebie nawzajem, w atmosferze wzajemnego szacunku i zaufania. Istnieje przecież zasada subsydiarności. Samo słowo "subsydiarność", czyli pomocniczość, wywodzi się od łacińskiego słowa subsidium, oznaczającego wsparcie lub pomoc.

Ks. Wacław Hryniewicz

Wyjaśnienie

Po przeczytaniu własnego artykułu w ostatnim numerze "TP" (nr 39 z 28 września 2008) pt. "Noblowskie tajemnice" zauważyłem, że - w wyniku mojego przeoczenia i dokonanych skrótów - znalazła się tam błędna informacja, jakoby Lech Wałęsa był internowany w okresie, gdy organizowano uroczystość wręczania Pokojowej Nagrody Nobla w grudniu 1983 roku. W rzeczywistości Lech Wałęsa w tym czasie został już zwolniony. Nie zdecydował się jednak na wyjazd do Oslo, ponieważ miał uzasadnioną obawę, że władze mogą nie wyrazić zgody na jego powrót do kraju. Z tego względu Nagrodę Nobla dla Lecha Wałęsy odebrała jego żona Danuta. Za niezamierzoną nieścisłość przepraszam czytelników i redakcję.

Adam Daniel Rotfeld

Warszawa

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2008