Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zacznijmy delikatnie od tego, że jesteśmy najgłębiej przekonani, iż każda Polka i każdy Polak, ale i każda Niepolka oraz każdy Niepolak – ci akurat podczas ledwie tolerowanego pobytu w tutejszej zlewni – powinni wbić sobie do głów, że słowo Tajemnica powinno się w języku polskim pisać zawsze z wielkiej litery. Dlatego oto, że Tajemnica jest najważniejszym elementem miejscowej mentalności, jest w mentalność tę wprasowana, jest też fundamentem codzienności i towarzyskości, jest jednym z najważniejszych elementów historii, tutejszej wojskowości i polityki.
Zacznijmy jednak od szarości, w której i każda, i każdy z nas jesteśmy zanurzeni po uszy. Codziennie dowiadujemy się, że coś, o czym słyszymy, jest ścisłą tajemnicą. Że – dajmy na to – ta z tym, ten z tamtą, że owi mają to, a tamci owo. I żeby o tym, broń Boże, nie mówić. Nikomu. Rzecz jasna, mówimy o tym wszystkim bezustannie z każdą i z każdym. Bo to nas kręci najbardziej. Niemal też codziennie słyszymy w słuchawce telefonicznej, że to coś akurat nie jest „tematem na telefon”, i wcale nie chodzi o nadzwyczajnie intymne detale cudzego życia, takoż w ogóle nie idzie o omówienie zainstalowania w łazience gorzelni rzemieślniczej czy planowanie dyskretnego wniesienia na strych działka przeciwlotniczego. Nie. Chodzi nam o – dajmy na to – naprawę pralki. Gdy pytamy o cenę tej usługi, słyszymy właśnie, że „nie jest to rozmowa na telefon”, że się dogadamy i że będzie pani zadowolona, a pan usatysfakcjonowany. Od lat zastanawialiśmy się, dlaczego tak jest, że oto ustalenie podczas kontaktu telefonicznego wysokości honorarium uznawane jest tu za niegrzeczne i niewłaściwe. Dlaczego w Polsce nie można prowadzić przez telefon rozmów o pieniądzach, nawet małych?
Tak nas ten temat znudził, żeśmy się zastanawiać przestali. Uznaliśmy ostatecznie, że – co jasne – powodem każdego nierozmawiania, ale i rozmawiania, jest Tajemnica jako podstawowy element kultury. Czegoś nam jednak brakowało w tym prostym pomyśle, jakiegoś smaku, który cały czas nam towarzyszy, gdy o Tajemnicach sobie myślimy bądź gwarzymy. Cena naprawy pralki i zawijasy związane z jej poznaniem są ciekawe, ale na krótko, znacznie ciekawsze są Tajemnice grubsze.
Otóż doszliśmy właśnie do znakomitego wniosku, że polska Tajemnica ma sens, jest elementem kultury, konspiracji, wojskowości i polityki tylko wtedy, gdy jest Tajemnicą Zdradzoną. Inna, niezdradzona – popatrzmy – nie ma sensu. Jest bowiem tajemnicą, o której nic nie wiemy, o której nie da się pogadać, a to znaczy, że z dużym prawdopodobieństwem jest tajemnicą niepolską. Ktoś teraz się wybrzuszy oraz pokraśnieje i mianowicie powie, że jest nieco niezdradzonych polskich tajemnic, że można by nimi wytapetować – dajmy na to – hol siedziby głównej IPN-u. Otóż powątpiewamy, a wręcz uważamy, że nie tylko tamtejszy hol, nie tylko korytarze, piwnice, gabinety, saloniki, magazyny i garaże, ale nawet ipeenowskie domy pracy twórczej można by, a nawet trzeba, wytapetować Tajemnicami Zdradzonymi – i to po wielokroć – jest ich bowiem dużo. „Opinia jak opinia” – ktoś powie i ziewnie, rzeczywiście bowiem od wielu lat rozważania o polskich Tajemnicach Zdradzonych wywołują na świecie niejakie znudzenie. Nudzą się tym służby wszelakie, w tym specjalne, od takowych, powiedzmy, tanzańskich, po, powiedzmy, paragwajskie, a chodzi nam tu o barwne i dosadne zilustrowanie zasięgu wiedzy na temat polskiej Tajemnicy Zdradzonej po wielokroć.
Zapewne rzesze czytelnicze czekają tu i teraz na jakiś przykład. Posłużymy się tylko dwoma tytułami prasowymi z ostatniego tygodnia w sprawie Tajemnic Zdradzonych. „Tajne obrady Sejmu – co już wiemy”, i drugi, znacznie bardziej rozdzierający: „Ze skrzynki mailowej Dworczyka: w listopadzie 2020 roku Mateusz Morawiecki zjadł 288 batonów energetycznych”. ©℗