Żywa ofiara

Paweł Apostoł pisał do rzymskich chrześcijan: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej”.

23.08.2014

Czyta się kilka minut

Jak można oddać ciało na ofiarę? Ofiarować coś komuś – to zwykle oznacza dać komuś coś swojego. W skrajnych przypadkach tym darem jest sam ofiarodawca. Na przykład strażak ginący w czasie pożaru dla ratowania czyjegoś życia. Owszem, nie skacze on w ogień, by zginąć, ma nadzieję przeżyć, ale liczy się też z możliwością śmierci. W wielu religiach ofiara polega na niszczeniu rzeczy materialnych, zabijaniu zwierząt – a nawet ludzi – co ma oznaczać przekazanie ich bóstwu.

Paweł Apostoł też mówi o ofiarowaniu, ale w zupełnie innym duchu. Zachęca Rzymian, aby swoje ciało (czyli siebie samych, gdyż słowo „ciało” oznacza w tym przypadku całego człowieka) podarowali Bogu. Nie znaczy to, że mają w tym celu popełniać samobójstwo albo tracić zdrowie, wyniszczając organizm nadmiernymi postami czy innymi ascetycznymi praktykami. Przeciwnie. Chrześcijanin powinien dbać o swój organizm, jeśli chce skutecznie służyć Bogu. Jednym słowem, ofiarować siebie Bogu nie oznacza zakatować siebie, lecz zająć się sobą – choć w inny sposób, w innym duchu. Chodzi o to, by oddać siebie Bogu na służbę. Nie polega ona na bezmyślnym i bezdusznym wykonywaniu rozkazów (również wtedy, gdy jest się zakonnikiem lub prezbiterem). Paweł mówi: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”.

Zmiana sposobu myślenia i przemiana mentalności nie są łatwe. Podobnie niełatwo jest powiedzieć, co jest, a co nie jest wolą Boga, czyli Jego zamiarem, oczekiwaniem, zaproszeniem, jak też darem, błogosławieństwem. Nie bez powodu prorok Jeremiasz mówi: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś”. Z drugiej jednak strony nie przesadzajmy – nie zawsze, a raczej rzadko kiedy Bóg posyła nas tam, gdzie potrzebny będzie nadludzki, heroiczny wysiłek, by sprostać zadaniu. Najczęściej bywa tak jak podczas mszy. Swoją obecność wśród braci Syn Boży potwierdza chlebem, winem, wodą i słowem – a więc w sposób możliwie najprostszy z najprostszych. Żadne tam cudowne fajerwerki, zwykła codzienność. Uświadomienie sobie, że Bóg stale – a nie tylko w niedziele i święta – oddaje siebie ludziom, jest rzeczą trudną. Oczywiście ta Boża obecność jest na miarę Boga, a więc jest bezwarunkowa, nieodwracalna. Imieniem Boga Ojca jest czasownik. Jeśli tak, to jedynym, który może naprawdę coś komuś ofiarować, jest Bóg. W takim świetle również msza jest przede wszystkim ofiarą, darem Boga dla nas. Bóg może dać tylko siebie i tego samego spodziewa się po nas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2014